jak pokonałem Radio Maryja

W porządku, nie byłem sam. Ale miałem swój udział i to się liczy. A było to tak.

Co wybory to Radio Maryja wprowadza swoich kandydatów a partia, którą popiera osiąga niezłe wyniki. Nie tym razem, dlaczego?

Bo tym razem do wyborów poszedł masowo nierydzykowski elektorat, czyli ludzie z dużych miast oraz młodzi. Poszli bo się zmobilizowal, w dużej mierze przez internet. I tu właśnie pojawiam się ja: przed wyborami miałem na blogu plakat zachęcający do głosowania: 

plakat wyborczy 2007

Czyli wziąłem udział w internetowej mobilizacji. Bo to były pierwsze chyba wybory w Polsce, w których internet odegrał tak znaczną rolę: mobilizacja masy anonimowych ludzi przeważyła scentralizowane radio prowadzona przez charyzmatyczną jednostkę. Nowe media przeciw nowym. Spontaniczna mobilizacja przeciw scentralizowanej kampanii. A także satyra (na przykład tu) przeciwko powadze.

Mam nadzieję, że ktoś się tym poważniej zajmie, niż ja tu teraz, wszystko przeliczy i przebada. Ciekaw jestem, na ile mam rację.

Reklama

kiedy nie lubię Węgier

Są momenty kiedy bardzo nie lubię Węgier. Oto jeden z nich.

Kuzyn Śliwki opowiada mi, że jego córka dostaje mieszkanie. Dłuższy czas się jej nic nie układało, ma kiepską pracę, za sobą nieudany związek z pewnym kolesiem więc się ucieszyłem. Pytam, co i jak. W miarę jak kuzyn opowiada (wewnętrzna) mina mi rzednie.

Kuzyn pracuje w urzędzie burmistrzowskim w niewielkim mieście. Praca taka sobie ale lepsza jak bezrobocie. Pewnego dnia zebrał się i poszedł do burmistrza z prośbą o pomoc w przyznaniu mieszkania socjalnego dla córki. Burmistrz na to, że trudno będzie bo na dwanaście mieszkań czeka ponad dwustu ludzi, w tym rodziny z dwójką dzieci, ale spróbuje. Próba okazała się, jak już wiadomo, udana, córka kuzyna już się wprowadza a kuzyn już kupił dla paru osób zaangażowanych w sprawę tokajskie wino, po które specjalnie udał się w okolice Tokaju. Ponadto pomagał Fideszowi, z ramienia której to partii burmistrz sprawuje swój urząd, zbierać podpisy pod referendum.

A mnie się rzygać chce. Bo kuzyn zamiast się wstydzić sytuacji chwalił się w zasadzie tym, co zrobił a wagę swego osiągnięcia podkreslał faktem, że dzięki swym znajomościom odebrał szansę na mieszkanie rodzinom z dwojgiem dzieci. Bo zamiast wyjazdu, dajmy na to, do Irlandii czy Anglii, żeby zarobić na mieszkanie preferuje się znajomości. Bo tu się uważa to za normalne.

minister z Budapesztu?

Koleżanka przysłała smsa, że Fakty podały (napisał o tym Onet krótko tu), że ministrem finansów może zostać Jacek Rostowski. Nieźle! Byłby to pierwszy minister z Budapesztu, a zważywszy na wynik, jaki Platforma uzyskała tutaj uważam, że w pełni na to zasługujemy. Jak to z Budapesztu? Ano tak, że Jacek Rostowski pracuje tutaj na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim. Fakt, że urodził się w Wielkiej Brytanii jest czynnikiem pozytywnym: jego nominacja dałaby na pewno ogromną satysfakcję wyborcom z Wysp. A więc, Donald, zrób to! Chcemy Rostowskiego!

Budapeszt poparł Platformę

Dostałem w końcu wyniki wyborów w Budapeszcie. Udział wzięło 608 osób, Platforma dostała 59% w wyborach do Sejmu, czyli więcej niż w Polsce (szczegółowy komunikat ambasady poniżej). Trochę mnie to zdziwiło, bo zawsze myślałem, że tutejsza Polonia jest zdominowana przez emigrantów z okresu socjalizmu o sympatiach eseldesowskich ale może tym razem wśród głosujących przeważyła grupa profesjonałów przebywających tu zawodowo, albo też może ludzie po prostu mieli dosyć tłumaczenia się przed znajomymi Węgrami z, jak to tu wszyscy mówią, "bliźniaków".

Głosując w ambasadzie spytałem kiedy będą ogłoszone wyniki wyborów w Budapeszcie. Pani powiedziała mi, że zaraz następnego dnia, w gablocie przed ambasadą i w internecie. Dobrze, pomyślałem sobie, nie muszę więc rano chodzić do ambasady, żeby je spisać, ściągnę je sobie z internetu jeszcze przed wyjazdem na długi weekend (rocznica 1956 roku, właśnie się kończy). Koło dziesiątej niczego w internecie nie ma, dzwonię do ambasady. Pan z konsultatu mówi mi, że wyniki już wiszą w gablocie a za internet to on nie odpowiada. Kiedy pytam czy nie mógłby przysłać mi ich e-mailem odpowiada, że nie. Uderza zarówno przyswojenie nowych technologii komunikacyjnych jak i otwartość wobec prośby obywatela. Miło.

Ambasada RP w Budapeszcie informuje, że

w lokalu wyborczym Obwodowej Komisji Wyborczej numer 178 mieszczącej się w siedzibie Ambasady w niedzielę 21 października 2007 roku w głosowaniu udział wzięło 608 obywateli polskich.

Łącznie oddano 602 ważne głosy na kandydatów do Sejmu RP i 604 ważne głosy na listę do Senatu RP. Oddano 6 głosów nieważnych na kandydatów do Sejmu RP i 4 głosy nieważne na listę do Senatu RP.

Frekwencja wyniosła 93,25%. Głosowanie przebiegło bez zakłóceń.

W wyborach do Sejmu RP:

Na listę nr 2 – Komitet Wyborczy Polska Partia Pracy oddano 6 głosów

Na listę nr 3 – Komitet Wyborczy Liga Polskich Rodzin oddano 7 głosów

Na listę nr 6 – Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość oddano 139 głosów

Na listę nr 8 – Komitet Wyborczy Platforma Obywatelska RP oddano 379 głosów

Na listę nr 10 – Komitet Wyborczy Polskie Stronnictwo Ludowe oddano 12 głosów

Na listę nr 15 – Komitet Wyborczy Samoobrona RP oddano 0 głosów

Na listę nr 20 – Komitet Wyborczy Lewica i Demokraci SLD + SDLP + PD + PD oddano 49 głosów

Na listę nr 21 – Komitet Wyborczy Partii Kobiet oddano 10 głosów

W wyborach do Senatu RP:

BORYS – DAMIĘCKA Barbara (PO) otrzymała 387 głosów

DOMINIAK Bartosz Cyprian (LiD) otrzymał 70 głosów

GRĘZIAK Anna (PiS) otrzymała 127 głosów

KACZMARSKA Maria Longina (LiD) otrzymała 65 głosów

KRAJEWSKI Andrzej (PiS) otrzymał 125 głosów

KRZEKOTOWSKA Krystyna (Komitet Wyborczy Nowa Wizja Polski) otrzymała 14 głosów

KUNCEWICZ Agnieszka Agata (LiD) otrzymała 71 głosów

PIESIEWICZ Krzysztof Marek (PO) otrzymał 346 głosów

RAKIEL – CZARNECKA Walentyna (PSL) otrzymała 77 głosów

ROCKI Marek Dariusz (PO) otrzymał 295 głosów

ROMASZEWSKI Zbigniew (PiS) otrzymał 154 głosy

SMOKTUNOWICZ Robert Maciej (LiD) otrzymał 105 głosów

***

To chyba były moje ostatnie polskie wybory. Jak pisałem już kiedyś, udział w wyborach, których konsekwencji się nie ponosi w sensie płacenia podatków i bycia poddanym prawu tworzonemu przez właśnie wybrany sejm, jest moralnie dwuznacznie. Dowiedziałem się niedawno, że Kanadyjczyczy przebywający poza krajem przez ponad pięć lat tracą prawo wyborcze. Takie podejście wydaje mi się właściwe. Poza Polską mieszkam już grubo ponad pięć lat i choć kraj ten mnie bardzo obchodzi decyzje, kto i jak ma nim rządzić powinienem chyba zostawić tym, którzy tam mieszkają.

węgierskie wiki kucharskie!

Napisałem wczoraj, że mi się marzy wiki kucharskie no i natychmiast okazało się, że takie wiki już istnieje. Nazywa się WikiKuchnia . Napisał mi po tym w komentarzu Visegrad (ciekawy chłopak, muszę chyba w końcu zacząć czytać jego bloga:), za co jestem mu szalenie wdzięczny.

Projekt zdecydowanie dopiero się zaczyna i jak dotąd ma tylko 390 przepisów. Węgierska kuchnia jest reprezentowana skromnie pięcioma daniami. Publicznie więc deklaruję, że dołożę co najmniej dziesięć przepisów. Zachęcam też czytelników tego bloga do dodawania dalszych przepisów, jeśli ktoś podejmie się to zrobić, albo już to zrobił, niech wpisze się w komentarzach. Kto wie, może wspólnym wysiłkiem uda się nam tak stworzyć tak brakującą węgierską książkę kucharską.

WikiKuchnia - Przepisy kulinarne dla każdego!

węgierskie wiki kucharskie?

Interesuje mnie wszystko co się dzieje w szeroko rozumianej dziedzinie web 2: technologie, nowe zjawiska społeczne takie jak współpraca przy tworzeniu wikipedii, nowatorskie podejście do praw autorskich, ekonomiczne wyjaśnienia zachować altruistycznych w internecie (ekonomia darów), wpływ na politykę, dziennikarstwo obywatelskie i tym podobne. Często zaglądam na znakomity blog Kultura 2.0 i staram się czytać inne rzeczy na ten temat. Na moim blogu nie piszę o nich bo staram się ograniczać do zdziwień węgierskich jednak ostatnio przyszło mi do głowy coś, co połączyło web 2 z Węgrami. Zacznijmy może jednak od początku.

Pisałem już jak bardzo brakuje mi przyzwoitej, wyczerpującej węgierskiej książki kucharskiej. Mój post nie spotkał się niestety z żywym odzewem ani węgierskiego ani polskiego sektora wydawniczego (jeśli nie liczyć Podróży kulinarnych Roberta Makłowicza) i dobrej książki kucharskiej nadal nie ma.

W międzyczasie przyszło mi do głowy, że gotowanie jedzenia to, obok mody, pewnie jedyna dziedzina twórczości ludzkiej nie regulowana prawami własności intelektualnej (w modzie nie wolno podrabiać metek, krój sukienki czy marynarki, które nam się akurat spodobały natomiast jak najbardziej można skopiować). Czyli za używanie przepisów nikomu nie muszę płacić, mogę rozpowszechniać je na lewo i prawo, mogę je zmieniać wedle uznania a także zrobić z nich książkę kucharską na sprzedaż. Jedyną intrumentem dla niechętnych dzieleniu się pozostają utrzymywanie danego przepisu w tajemnicy.

Czy nie możnaby więc, myślałem dalej, rozwiązać problemu książki kucharskiej poprzez stworzenie kucharskiego wiki, gdzie ludzie dodawszy swoje przepisy stworzyliby korpus wiedzy nieosiągalny w żadnych wydawnictwach kulinarnych? W odróżnieniu od wikipedii niezwykle ważną rolę odgrywałoby tagowanie tak, aby można było wyszukiwać przepisy na podstawie składników, pochodzenia dania, trudności czy też szybkości przygotowania, itd. Z czasem powstałaby duża baza danych, z której, jeśliby ktoś chciał, możnaby zrobić książkę czy książki kucharskie – i mój problem rozwiązany.

Wiem, że sam tego nie zrobię, ale pomarzyć można.

kłopoty z mówieniem o winie

Mamy właśnie okres winobrania więc co jakiś czas rozmawiam na ten temat po polsku i wciąż doświadczam jak bardzo brakuje mi słów po polsku w tej dziedzinie. Postanowiłem więc przysiąść nieco z moim słownikiem słownikiem Jana Reychmana i przejrzeć związany z winobraniem zasób słów.

Okazało się, że w polskim najbardziej brakuje określeń na gospodarstwa zajmujące się produkcją wina. Żeby rozróżnić w tłumaczeniu słowa szölő (winogrono, winorośl albo winnica), szölőbirtok (winnica), szölészet (hodowla winorośli), szölőkert (nieduża winnica), dülő (winnica, pole z winoroślą na zboczu góry albo wzgórza), borászat (wytwórnia wina), borház (budynek gospodarczy w winnicy służący do wytwarzania wina) i nie używać na wszystko słowa winnica trzeba uciekać się do opisów, żeby oddać ich treść.

Poza tym prawie wszystkie słowa mają swoje odpowiedniki:

szüret – winobranie

szölőtőke – krzak winny

fürt – grono

szem, szölőbogyó – pojedyńczy owoc winorośli, jagoda winna

must – moszcz

bor – wino

borász – winiarz

szölőgazda – winiarz, uprawca winorośli

prés – prasa, tłocznia do winogron

puttony – kosz do noszenia winogron

daráló – młynek

Wyjątkiem są bogyozó (maszyna do oddzielania jagód od szypułek) oraz lopó (szklany zbiorniczek z około metrową rurką, przy pomocy którego to przyrządu ssąc ściąga się wino z beczki), które według mojego słownika to lewarek albo kalabasa – w życiu nie słyszałem takich słów.

ciemniejszy aspekt przyjaźni polsko-węgierskiej

Visegrad skomentował mój wpis na temat pomnika przyjaźni polsko-węgierskiej uwagą „zasadniczym jej źródłem historycznym jest nieistnienie takiego państwa jak Słowacja”. Zastanowiło mnie nieco bo dotąd widziałem tę przyjaźń raczej jako coś nieskażonego żadną negatywnością. No i trzeba trafu, że parę dni później natknąłem się na artykuł Tadeusza Olszańskiego Opowieści z rodzinnego grodu (przy okazji polecam wszystkim zainteresowanym tematem, ciekawy), w znalazłem następujący fragment:

Dopiero w marcu 1939 r. tereny te wróciły do Węgier (aczkolwiek w dość ponurych okolicznościach, jako odprysk hitlerowskiego planu rozbioru Czechosłowacji; Polska weszła wtedy na Zaolzie). Na krótko mieliśmy wspólną granicę. Wywieszono wtedy na balkonach i w oknach polskie i węgierskie flagi.

Bez wątpienia, radość musiała być wielka i autentyczna, zwłaszcza po stronie węgierskiej gdzie widziano to nie jako zajęcie ale odzyskanie terytoriów utraconych w wyniku „niesprawiedliwego” traktatu z Trianon. Przywołuję ten incydent tutaj, by nie zapomnieć o tym ciemniejszym aspekcie przyjaźni polsko-węgierskiej.

slumsy bezdomnych

W sobotę beztroska przejażdzka rowerami z Chłopakiem, jego kolegą jeszcze z przedszkola oraz jego ojcem. Decydujemy się na półwysep Kopaszi a potem dalej w stronę Budafok, czyli na południe stroną budańską.

Za mostem Lágymányosi robi się coraz bardziej przedmiejsko. Nieużytki, salony sprzedaży samochodów, opuszczone fabryki, jakieś dziwne gigantyczne konstrukcje ze stali. Coraz więcej nieuporządkowanej zieleni.

W jednym miejscu wśród krzaków prześwitują jakieś płachty z plastiku. "Osiedle bezdomnych" mówi tata kolegi Chłopaka. I faktycznie, w miarę jak jedziemy dalej widać je coraz lepiej.

slumsy bezdomnych na przedmiesciach Budapesztu

slumsy bezdomnych na przedmiesciach Budapesztu

Slums ma charakter tymczasowego koczowiska. Żywej duszy nie widać, terenu strzegą dwa uwiązane psy. Na sznurach suszą lub wietrzą się jakieś rzeczy. 

slumsy bezdomnych na przedmiesciach Budapesztu

slumsy bezdomnych na przedmiesciach Budapesztu

Widziałem już podobne osiedle, też nad Dunajem ale na północy Budapesztu. Mniejsze, mieściło się wśród krzaków na wybrzeżu Római. 

W mieście tu i ówdzie widuje się w ciągu dnia a to upchniętą gdzieś brudną kołdrę, a to złożone kartony najwyraźniej służące do spania a to jakieś inne dowody, że miejsce jest już "zajęte" przez jakiegoś bezdomnego. Paralelne, podziemne miasto, z którym tylko czasem, przypadkiem się stykam.

węgierska pamięć o ofiarach wojen

Stałym elementem niemal każdej wsi węgierskiej są tablice oraz, niekiedy, pomnik upamiętniające poległych w pierwszej i drugiej wojnie światowej. Widok jest na tyle monotonny, że się już na niego nie zwraca uwagi. Zawsze podobnie, tablica ze spisem nazwisk zatytułowana na przykład „za ojczyznę – zginęli w wojnie światowej”, obok niej, dodana później, druga „za ojczyznę – zginęli w drugiej wojnie światowej”. Pomnik z estetycznie poległym żołnierzem podtrzymywanym przez ojczyznę też występuje w niewielu wariantach. Lokalizacja jest zawsze centralna.

Tydzień temu będąc w naszym wiejskim domu obfotografowałem nieco pomnik w naszej wsi. warto było, zauważyłem sporo ciekawych rzeczy. Całość wygląda tak. Tablice z tyłu, pomnik z przodu.

pomnik poległych w wojnach światowych Tarcal, Węgry

Sam pomnik to klasyczny poległy w objęciach ojczyzny (o podobnym pomniku w Szolnoku pisałem już kiedyś). 

pomnik_bohaterow

Tablice z dwóch wojen: pierwsza z lewej, druga z prawej.  

pomnik poległych w wojnach światowych Tarcal, Węgry

Tablic jest jednak obecnie więcej. Odzwierciedlają one rozszerzanie oficjalnej pamięci narodowej na inne grupy ofiar. 

pomnik poległych w wojnach światowych Tarcal, Węgry

Na przykład, już po upadku socjalizmu, pojawiły się tablice upamiętniające wywiezionych po wojnie do pracy do ZSRR. Są też nazwiska ofiar 1956 roku. Nowa też jest tablica upamiętniająca cywilów, którzy zginęli w czasie wojny. Ofiary Holokaustu są jednak wymienione tylko zbiorowo. Nie ma spisu ich nazwisk, nie ma też nawet ich liczby. Z czasem i to się może zmieni. Pamięć historyczna ewoluuje nam przed oczyma.

tablice_deportowani