Kopertówki to codzienność węgierskiej służby zdrowia, pisałem o tym parę lat temu tu, od tej pory nic się nie zmieniło. Kopertówki z jednej strony utrzymują w ruchu rzężącą służbę zdrowia, z drugiej natomiast skutecznie zapobiegają reformom: najwięksi beneficjenci kopertówek zawsze potrafią zadbać by nic się nie zmieniło. Ten wewnętrzny paraliż społeczności medycznej widać też na opozycyjnych demonstracjach: zawsze pojawi się tam jakiś aktywista-nauczyciel z pomysłami na zmiany a ze strony służby zdrowia natomiast nigdy nie ma nikogo. Jedynym wyjątkiem jaki pamiętam było wystąpienie młodej lekarki – która na demonstrację przyleciała z Anglii, dokąd wyemigrowała.
Tragiczno-śmiesznym jest, że w szpitalnych kioskach często można kupić kopertę.
Dlatego tak interesująca jest niedawna facebookowa inicjatywa 1001 orvos hálapénz nélkül (1001 lekarzy bez pieniędzy wdzięcznościowych jak tu się eufemistycznie nazywa kopertówki) grupująca lekarzy, którzy ich nie przyjmują: tak – tu to niekoniecznie norma.

Jeden z projektów logo grupy z charakterystyczną kopertą, autor Zsolt Hegedűs, źródło 1001 orvos hálapénz nélkül
Poniżej tłumaczę najistotniejszy fragment ich, dość długiego, oświadczenia (pełen tekst tu [HU], podział na akapity mój).
1. Pieniądze wdzięcznościowe.
Pieniądze wdzięcznościowe to nasza wspólna korupcja, która z wdzięcznością nie ma nic wspólnego, bo wszyscy płacą ze strachu o bezpieczeństwo swoje lub swoich najbliższych. A tak dokładniej: za iluzję bezpieczeństwa bo przecież na indywidualnym poziomie usług lekarz i tak niczego nie jest w stanie zmienić. Tymi pieniędzmi i tak nie da rady naprawić sypiącego się systemu, za nie nie jest w stanie zatrudnić pielęgniarek czy też kupić nowoczesnych lekarstw. Uwierzcie, to, co lekarz jest w stanie zrobić, zrobi również bez tych pieniędzy.
Najbardziej szkodliwym skutkiem istnienia pieniędzy wdzięcznościowych, poza zniszczeniem zaufania między lekarzem, a pacjentem jest to, że wygrywają one z podejściem merytorycznym: uniemożliwiają kształcenie młodych lekarzy i psują poziom usług przez to, że to, gdzie trafiają nie odzwierciedla zdolności i jakości usług.
Zdziwilibyście się jakim tabu wśród lekarzy są pieniądze wdzięcznościowe. Wstydzimy się ich, nikt o nich nie mówi, nie mamy pojęcia kto je przyjmuje a kto nie (tylko przypuszczamy, że istnieje wąski krąg lekarzy, których zarobki, dzięki wymuszonym pieniądzom wdzięcznościowym, przekraczają pensje lekarzy na zachodzie).
Gdyby jednak lekarze i pacjenci wyzwolili się od nich kim są ci, którzy są zainteresowani ich podtrzymaniem? Naszym zdaniem to aktualni decydenci zarządzający służbą zdrowia. Dla nich wszystko przemawia przeciwko usunięciu pieniędzy wdzięcznościowych bo ich system pozwala na utrzymanie uwagi na skorumpowanym lekarzu (“jak mu płacę to wymagam”). Innymi słowy, państwo nie zapewnia środków tak jak powinno, ale utrzymując system pieniędzy wdzięcznościowych kieruje emocje w odpowiednie tory.
Nieprzypadkowo w przeciwieństwie do organizacji reprezentujących lekarzy nowy wiceminister [ds służby zdrowia] nie chce tykać pieniędzy wdzięcznościowych, w jego opinii one z czasem same się “wykruszą”.
Od kiedy pamiętam, a tematem interesuję się od dawna, nigdy jeszcze nie słyszałem tak jasnego potępienia systemu kopertówek z wyjaśnieniem czemu jest on tak szkodliwy ze strony lekarzy.
Nie wiem czy i ta próba wywołania zmian w służbie zdrowia się wypali bezowocnie czy też zainicjuje pozytywne reformy, życzę, i służbie zdrowia, i pacjentow, i sobie, tego ostatniego.