cała moda węgierska

Jakiś czemu przechodząc przez galerię Aréna Plaza niemał się nie przewróciłem zobaczywszy jeden ze sklepów. Zamiast typowej sieciówki albo butiku z kiczowatą odzieżą czy też butami stałem przed sklepem Our Style sprzedającym ubrania współczesnych węgierskich projektantów mody.

butik Our Style w Budapeszcie

butik Our Style w Budapeszcie

Wymiękłem bo to dość nietypowy widok. Co bardziej przebojowi projektanci otwierają swoje butiki, ci mniej popularni sprzedają swoje ciuchy na WAMPie (łamiąca wiadomość: WAMP został kupiony przez Károlya Gerendai, który robi festiwal Sziget oraz najlepszą restaurację w mieście o nazwie Costes, i targ ma mieć miejsce teraz już co tydzień), w jakiś galeriach czy też wręcz w swoich mieszkaniach. A tu, mimo, że ubrania i akcesoria wyłożone są na zwykłych paletach to jednak galeria.

Zacząłem szukać informacji na temat Our Fashion. Okazało się, że tropy wiodą do strony internetowej pod tym tytułem. Wyrosła ona z pierwszego węgierskiego bloga prezentującego street fashion http://ourstyle.freeblog.hu/. Blog jest już niestety nieaktywny, (pierwszy wpis luty 2007, ostatni grudzień 2011) do dziś powiewa na nim smętnie reklama Malévu, który zbankrutował ponad rok temu.

Spiritus movens tych przedsięwzięć są Ange Sándorfi i Dóra Henger. Obie są fashionista i chcą promować zarówno „Węgrów z własnym stylem” – jak głosi motto bloga – jak i tych, którzy modę tworzą (wywiad z Dorą do przeczytanie tu [EN])

Obecnie poza sklepem internetowym Our Style mają też dwa butiki, jeden w Aréna Plaza (ten widziałem) i drugi w MOM Park, też taka galeria, przy czym pierwszy ze swoich sklepów otwarły w 2010 roku. Dzięki nim można łatwo kupić ciuchy i akcesoria współczesnych projektantów. Okazja nie do przepuszczenia dla wszystkich odwiedzających Budapeszt!

Na koniec mały Wordle z nazwiskami wszystkich projektantów (lista z linkami do ich produktów tu).

designers of OurStyle Budapest

Reklama

tipikal hungarian inglisz

Na szczęście nie całkiem typowy tutaj taki inglisz ale i tak nieźle jak na śródmieście jednej ze stolic Unii – restauracja mieści na ulicy Dob tuż przy małym körúcie.

***

Dziękuję za wsparcie w konkursie Top 100 International Exchange & Experience Blogs 2013! Mój blog trafił do pierwszej (są dwie) setki, zająłem tam 64 miejsce. 

IX13 - Top 100 International Exchange and Experience Blogs 2013

cały kraj słucha i śpiewa

Co takiego? Most múlik pontosan (Właśnie mija) czyli jeden z największych przebojów ostatnich lat. Utwór nagrany przez zespół Quimby ukazał się na ich płycie Kilégzés névre w 2005 roku. Oryginalny klip samego zespołu (6 milionów odsłon) wygląda tak:

Zespół Quimby warto zapamiętać. Tibor Kiss, wokalista i lider grupy, autor ich piosenek, ma jeden z najciekawszych głosów w obecnej muzyce węgierskiej. Jest w dodatku przystojny więc dziwić się możny tylko, że nie jest bardziej popularny, tym bardziej, że i muzycznie Quimby sporo sobą reprezentuje. Szorstki głos Kissa, intrumentalizacja i brzmienie grupy powoduje, że nawet te bardziej melodyjne piosenki wolne są od cukru i infantylizmu tak częstego w tego rodzaju muzyce.

Ale wracajmy do Most múlik pontosan. Piosenka podbiła uszy i serca Węgrów, zarówno tych słuchających jak i grających czyli innych muzyków. Nagrywał ją kto mógł, z największym jednak sukcesem zrobił to zespół Csík (ponad dziesięć milionów odsłon na youtubie, czyli na każdego Węgra jedno).

Quimby jest świetny ale i to nagranie robi wrażenie i to mimo tego, że wokalistka śpiewa piosenkę z drewnianą twarzą. Zabawną ciekawostką są jej ostrożne podrygi do rytmu muzyki bo Marianna Majorosi (tak się nazywa) jest wybitną tancerką ludową [HU], która występowała w węgierskim państwowym zespole ludowym (tu przypomina troszkę Travoltę tańczącego w Pulpfiction.)

Znowu ciekawy grupa. Są klasyczną kapelą ludową ale od innych tego rodzaju zespołów odróżnia ich umiejętność współpracy z przedstawicielami innych trendów muzycznych. Poza urzekającym wykonaniem Most múlik pontosan mają na swoim koncie nagrania piosenek zespołu Kispál és a Borz, którego lider András Lovasi pisał dla nich teksty.

Kolejnym popularnym, choć już dużo mniej bo czym jest nędzne ponad milion odtworzeń, utworu była wersja Vecy Janicsák z programu X-Faktor.

Ale na tym sprawa się nie kończy. Wykonawców utworów jest masa bo każdy chce się ogrzać w słonku jego popularności. Charakterystyczne jest, że kiedy śpiewa mężczyzna to robi to jaki Tibor Kiss a kiedy kobieta to brzmi jaka Marianna Majorosi.

Najbardziej fascynujące są wykonania mniej lub bardziej amatorskie: zespół szkolny, studniówka, domówka, lokalna kapela. Można sobie je posłuchać na tej albo na tej składance. Nie wolno pominąć wersji weselnej tu.

Zastanawiam się kiedy piosenkę zauważy ktoś poza Węgrami. Może będzie to kiedyś taki przebój jak Gyöngyhajú lány?

PS 5 września 2013

Kończąc wpis pytałem czy piosenka ma szansę stać się takim przebojem jak kiedyś Gyöngyhajú lány. Krok w tą stronę uczyniła Alice z Indonezji. Ta ucząca się węgierskiego dziewczyna wrzuciła na youtuba swoje nagranie piosenki (poniżej), które stało się na tyle popularne, że Quimby zaprosił ją na swój wielki koncert na Szigecie w tym roku. Warto dodać, że Alice nagrała też wersję indonezyjską przeboju. Kto następny?

LGT znów gra

Wprawdzie koncert pożegnalny zespołu Locomotiv GT miał miejsce już 14 maja 1992 roku ale i tak wczoraj mieliśmy okazję uczestniczyć w próbie generalnej serii trzech koncertów LGT odbywających siędziś, jutro i pojutrze w Papp László Aréna. Nie są zresztą jedyne koncerty od formalnego końca zespołu, Locomotiv to taka grupa, która (na szczęście) nie daje jakoś rady całkowicie zniknąć.

Ciekawy koncert. Publiczność znała kawałki zespołu równie dobrze jak on sam, niekiedy więc odchodził tak on wersji oryginalnych tak daleko, że nie mając ich w głowie nigdy by się ich nie skojarzyło z wersją pierwotną. Na przykład, ku mojemu żalowi, Gyere ki a hegyoldálra Presser zaledwie wybełkotał nad syntezatorem  w dodatku najniższym rejestrem swojego głosu. Czasem jednak nowe wersje, bywało, że wzbogacone o jazzowe improwizacje, brzmiały świetnie. W sumie połowę mniej więcej utworów Locomotiv, tego dnia w składzie dziesięcioosobowym, wykonał tradycyjnie.

Ciekawiło mnie jaka publiczność przyjdzie na koncert tych bądź co bądź nieco już wiekowych rockmanów. Wprawdzie Chłopak był chyba najmłodzym uczestnikiem koncertu to jednak pozostali byli w większości młodsi lub dużo młodsi od występujących muzyków. Widać  było, że Locomotiv to nie zespół pokoleniowy, są, by uciec się do języka propagandy, skarbem całego narodu.

LGT zawsze mnie urzekał głosami Pressera, Karácsonya i Somló, które niedość, że ciekawe każdy w sobie to w dodatku świetnie brzmią razem. Tym razem do śpiewu włączali się i inni muzycy, którzy mimo, że w koncercie brali udział jako instrumentaliści to co do jednego okazali się być obdarzonymi znakomitymi głosami. Odnotowuję to sobie, bo na Węgrzech jest ładnych parę zespołów z wysokim o sobie mniemanii, w których główny wokalista nie umywa się do żadnego z tych muzyków.

Wizulanie nie był to wielki show, mimo skali hali nastrój był miejscami raczej klubowy. W tle leciały słajdy i kawałki wideo, oczywiście o tematyce kolejowej a także nagrania z dawnych koncertów, na nieprzesadnym rusztowaniu niekiedy pojawiała się grupa entuzjastycznych tancerzy. Monitory po bokach pokazywały zbliżenia muzyków.

W trakcie koncertu twardy rdzeń grupy (Pressera, Karácsony i Somló) przenieśli się na środek Areny, symbolizujący scenę pod gołym niebem na Tabán, gdzie niegdyś regularnie grywali. Odegrali parę utworów po czym wrócili na scenę główną.

Przed Ringass el magad Presser przypomniał o One Billion Raising – były to wszak Walentynki – i zachęcił wszystkich do tańca. Miło.

Na koniec moje zdjęcie z koncertu. Zrobiłem je jak najbardziej oficjalnie, co więcej, z zachętą organizatorów. Uczestnicy zostali zaproszeni do nagrywania koncertu telefonami komórkowymi i wrzucania nagrań na stronę koncertu. Z materiału ma powstać potem film.

LGT

Vote your favorite IX13 blog

Wąsy seklerskie

Synteza tezy ludowości z antytezą miejskości, nowoczesność w formie i tradycyjność treści, węgierska kultura w natarciu: pojawiły się memy zwęgierszczające. Zasada jest prosta: bierzemy plakat lub fotos ze znanego filmu (może być też jakiś znany mem), postaciom dodajemy wąsy seklerskie, tytuł lub podpis tłumaczymy na archaizującą gwarę seklerską (lub segedyńską) – i gotowe!

Poniżej parę memów wybranych przez Chłopaka (ten wpis powstał z jego inspiracji) z naszą próbą tłumaczenia tekstów. Więcej memów tu i tu a także na stronie na facebooku tu i tu.

Wpis ten dedykuję wszystkim tym, którzy myśleli, że się nauczyli węgierskiego a teraz niczego nie rozumieją. Znajduję się na czele listy.  

Rozpętał się Jankó. Taran Tinó (węg. Tinó=cielak). Kino zbójnickie

Stefek Garncarz i tajemnicza spiżarnia

Krzepki Stefek

Komitet Odganiania Morskich Rozbóników (serial NCIS dla tych, którzy nie zażarzyli)

Rozbójnicy pixelowi

Kołacz siedmiogrodzki

 

Kompania imprezowiczów

H.Ű. Skądśprzyszedł rozbójnik kosmiczny

Rzeźnik ludzki

Niech pan pozwoli, gospodarzu, że zadam panu jedno pytanie

Vote your favorite IX13 blog

Towarzysze, wracajcie!

Plakat wyborczy Węgierskiego Forum Demokratycznego z 1990 roku to chyba najsłynniejszy plakat ostatnich ponad dwudziestu lat. Wtedy jeszcze nie trzeba było tłumaczyć tekstu Товарищи, конец! (Towarzysze, koniec!) bo wszyscy znali rosyjski.

Do tego plakatu nawiązuje najnowsza okładka HVG. Obecny tekst „Wracajcie!” odnosi się do zbliżającej się wizyty Orbána w Moskwie, w trakcie której negocjowany ma być ważny kontrakt gazowy, i wogóle prorosyjskiej polityki rządu. Kolejna perełka na okładce tego tygodnika.



Vote your favorite IX13 blog

Dozwolone od lat czterdziestu

Najmłodszy uczestnik koncertu zespołu Puszi (pol. Buziak, Buzi), na którym byłem niedawno nie miał mniej niż czterdzieści lat. Nie dlatego jednak jak to błędnie sugerowałem w tytule wpisu (nie mogłem się oprzeć taniemu chwytowi reklamowemu), że młodszych nie wpuszczano ale dlatego, że Puszi to kapela pokoleniowa, dodajmy przy tym, że chodzi o poprzednie pokolenie.

Organizacyjnie poprzednikiem Puszi był zespół Csókolom (Całuję rączki) z kultową wokalistką i tekściarką Zsuszą Ujj. Zespół do dziś grywa choć okres swej największej świetności miał w latach 80-tych. Grając bez Zsuzsi– pozostała część składu bez zmian – zespół występuje pod nazwą Puszi.

Muzyka Puszi jest ostrzejsza niż w przypadku Csókolom, który jest klasycznym przykładem łagodnej węgierskiej rockowej alternatywy lat 80-tych. Puszi bardziej nawiązuje do punka, na grudniowym koncercie, na którym byłem, lider grupy Spenót (Szpinak) wystąpił w gustownym irokezie. Tak tak, punk to już muzyka nostalgiczna czterdziestolatków, choć do pogo nie doszło.

Puszi występuje regularnie ale jest to kapela półamatorska. Świetnie brzmi na koncertach i przynajmniej w Budapeszcie dochował się może nie masowej ale liczącej się publiczności.

Puszi jest ważnym przedstawicielem kultury miejskiej. Lider Puszi Spenót (w ciwilu Zoltán Tóth) nie tylko występował wcześniej w innych grupach (Európa Kiadó, Ági és Fiúk) ale również założył w 1993 roku firmę kurierów rowerowych Hajtás Pajtás, kultową, bo organizuje ona od lat bardzo popularne w Budapeszcie masy krytyczne (pisałem o tym tu, tu, tu, tu i tu). Inne postacie z kręgu Hajtás Pajtás (Sinya, Kükü) to nieformalni przywódcy ruchu rowerzystów.

Zespół potrafi się wypowiedzieć politycznie. Na youtubie znalazłem klipa z ich koncertu „Free Puszi Riot, Geréb Ágnes”, na którym wystąpili w charakterystycznych kominiarkach rosyjskich pankówek.

Puszi ostatnio widziałem w przedstawieniu alternatywnego teatru TÁP na podstawie sztuki Aleksandra Ostrowskiego pt. Intratna posada. Spektakl jest o korupcji, zaczyna się wideo, na którym facet opowiada jak doprowadził do zaaresztowania polityków z szóstej dzielnicy za korupcję. Chciał nabyć nieruchomość, za którą miał dać łapówkę. Zrobił to współpracując z policją, która dzięki temu zdobyła dowody. Opowieść w sumie humorystyczna bo policja zachowała się w sposób bardzo nieporadny, dzięki czemu cała akcja o mało co nie rozsypała się. W sztuce jest zresztą więcej nawiązań do obecnej sytuacji, co publiczność nagradza wybuchami śmiechu. Na samym końcu spektaklu kiedy już skorumpowany urzędnik umiera na atak serca a młody niepokorny, który w końcu złamał się i gotów jest włączyć się w korupcję, już kompletnie nie wie czego się trzymać pojawia się nagle grupa ubrana w czarne kamizelki i czapki, która wykrzykuje hasło Gwardii Węgierskiej „Adjon Isten!” („Daj Boże!” – odpowiedź „Lepszą przyszłość”) przypominając, że choć spektakl jest komedią to sama korupcja to już nic śmiesznego a może mieć poważne konsekwencje.

Rozgadałem się ale gdzie tu Puszi. Zespół gra co jakiś czas jeden ze swoich kawałków. Nic nowego, to co zawsze. Śpiewają aktorzy biorący udział w przedstawieniu. Czuje się, że Puszi wstawiono, by spektakl był atrakcyjniejszy. My zresztą też przyszliśmy ze względu na zespół, o TÁP-ie przedtem nie słyszeliśmy.

Na koniec mały smaczek z muzyki Puszi. W ich kawałku Álmomban w 42 sekundzie pojawia się – no właśnie, co? Dla ułatwienia dodam, że to samo co w Czarnych kowbojach Lao Che w 36 sekundzie. Pewne nawiązanie do motoroweru z numeru LGT pt. Gyere ki a hegyoldalra (59 sekunda)? Kto wie!

Vote your favorite IX13 blog