Radio Polonia Węgierska 77 / Romkocsmy

Romkocsmy stały się niemal tak ważnym powodem do turystycznego odwiedzenia Budapesztu jak zamek, parlament, łaźnie czy też wyspa Małgorzaty. Opowiadam o nich w najnowszym odcinku podcastu Radio Polonia Węgierska (22:40).

1. Ciekawostka o Węgrzech
2. Powitanie
3. Serwis polonijny
4. Przegląd prasy węgierskiej
5. Jeż Węgierski w eterze
6. Pożegnanie

Każdy cel turystyczny się z czymś kojarzy. Paryż – wieża Eifla czy Łuk Triumfalny, Londyn – Big Ben, Tower of London czy też Houses of Parliament, Rzym -Watykan i Kolosseum, i tak dalej. Budapeszt zwykle kojarzony był z parlamentem i zamkiem.

Zmieniło to się w połowie lat dwutysięcznych kiedy pojawiły się romkocsmy – po angielsku ruin pubs. Nagle dla wielu, głównie młodych, odwiedzających Budapeszt, stały się one jedną z najważniejszych rzeczy do zobaczenia. Ta turystyczna atrakcyjność gruntownie te romkocsmy zmieniła.

Początki nie zapowiadały tego co miało nadejść. Pierwsza romkocsma, Sziksztuszi kápolna (Kaplica Sykstyńska), powstała w byłym biurze w siódmej dzielnicy, prowadzili ją Irlandczyk i Holender. Urządzono ją znalezionymi meblami, ściany wytapetowano gazetami i starymi plakatami, każdy kubek, szklanka czy kieliszek były inne. Co ważne, miejsce nie miało szyldu i tak ci, co tam zachodzili mieli bardzo ekskluzywne poczucia wtajemniczenia.

Dalej był Pótkulcs czyli Zapasowy klucz w szóstej dzielnicy. Bywalcy mieli mieć swój każdy własny klucz, stąd ta nazwa. Miejsce było dużo większe, miało kilka pomieszczeń i ogródek.

Szaleństwo zaczęło się wkrótce kiedy, na skutek działań lokalnych aktywistów, samorząd siódmej dzielnicy uchwalił zakaz burzenia starych budynków. Wielu deweloperów, którzy wykupili je z nadzieją na szybkie postawienie czegoś nowoczesnego, zostało na lodzie z tymi nieruchomościami. Stały one puste aż pojawili się pomysłodawcy otwierania w nich barów – i to już były prawdziwe ruin bars.

Barów otwierano po kilka w każdym sezonie. Ich oparty na odpadach design zachwycał kreatywnością. Szereg z nich okazałosię być efemerydami i przetrwało tylko parę miesięcy.

Dotąd zapyziała nieco siódma dzielnica wówczas rozkwitła. Pojawiła się w niej masa ludzi przyciąganych przez te nowe miejsca. Ich właściciele ze zdumieniem zobaczyli, że te śmieciowe knajpy mogą przynosić spore dochody.

Pojawili się też inwestorzy wykupujący dotąd deficytowe przestrzenie w pustych budynkach i sami otwierający imitujące alternatywność bary. Romkocsmy zaczęli odkrywać coraz bardziej masowo zagraniczni turyści napawający się krzykliwością designu – a z czasem po prostu tylko tanim akoholem. Z czasem wiele z pierwotnych romkocsm zniknęło, część się przekształciła w komercyjne przedsięwzięcia jak na przykład Instant czy Fogasház. Nasłynniejsza z romkocsm Szimpla kert zrobiła się droga i dziś spotkać w niej można w zasadzie tylko turystów.

Z sódmej dzielnicy zrobiła się bulinegyéd czyli dzielnica rozrywki – oazą taniej turystyki dla młodych ludzi z zachodu. Gentryfikacja wyparła stąd kreatywność, która przetrwało tu tylko szczątkowo.

A same autentyczne romkocsmy, choć na dużo mniejszą skalę, działają w innych, mniej modnych miejscach.

Gigantyczny rowerzysta w Tűzraktér – miejsca już nie ma
Tak – w takim miejscu znajdował się przez krótki okres drugi Tűzraktér
Instant – inna lokalizacja, inny klimat, inne miejsce niż obecnie
Stary Mumus – już go nie ma
Nowy Mumus – też go nie ma
Kuplung w byłym warsztacie samochodowym – nie ma go
Reklama

Gólya

Starsi ludzie pamiętają jeszcze czasy kiedy romkocsmy nie były miejscem gdzie za nieduże pieniądze upijali się tani turyści z Anglii i Francji ale przestrzenią, którą funkcjonowali lokalni młodzi, kreatywni ludzie. Kiedyś główne skupisko romkocsm znajdowało się w VII dzielnicy (pisałem o nich tu) i choć do dziś wiele z nich tam funkcjonuje to jednak w dużej mierze „utyły, spuchły i posiwiały”: przeszły na komercję tracąc swą młodzieńczą energię. Z powodu tej gentryfikacji ciekawsze miejsca w tej chwili mieszczą się w sąsiedniej, ósmej dzielnicy. Jednym z nich, choć nie jedynym (istnieje przecież choćby i Auróra), jest Gólya czyli Bociek.

Gólya to nie tylko pub. Jak kiedyś szereg innych takich miejsc, np. Iskola, Sirály czy, trudno dziś uwierzyć, Fogasház, ma ambicję tworzenia przestrzeni dla działań wspólnotowych.

Oto jak Gólya widzi się sama (z opisu na stronie internetowej):

Gólya to kocsma i ośrodek wspólnotowy działający na zasadzie spółdzielczej w VIII dzielnicy Budapesztu. Funkcjonuje na trzech poziomach: na parterze jest sala dla koncertów, na piętrze część kawiarniano-barowa a na dachu taras. W oddzielnej części budynku działa dziewięć innych organizacji, mieszczą się tam pomieszczenia do uprawiania sportu, sala do tańca, warsztat, radio, redakcja, przedszkole i biura. Bar oferuje szereg napojów i dań. Kilka razy w tygodniu miejsce wypełnia się muzyką na żywo, obok koncertów organizujemy kluby filmowe, spektakle, pogadanki, gry planszowe i inne zajęcia, niekiedy użyczamy innym miejsca na takie wydarzenia. Odbywają się u nas otwarte i zamknięte imprezy dla prywatnych grup (przyjaciół czy rodzin) oraz organizacji: urodziny, zabawy maturalne, konferencje, imprezy fundraisingowe, szkolenia i zajęcia, różnego rodzaju spotkania, na których dyskutowane są sprawy publiczne i kwestie polityczne. Współpracujemy z wieloma organizacjami partnerskimi, które korzystają z naszej przestrzeni i podzielają nasz sposób myślenia.

Gólya mieści się obecnie – musiała się przenieść z poprzednego miejsca w okolicach kina Corvin z powodu gentryfikacji okolicy – w zrujnowanym zakładzie przemysłowym (Orczy út 46, Budapest 1089), jest to zatem autentyczna romkocsma. Trzymam kciuki za wspólnotę Gólyi i za samo miejsce.

golya_wejscie

Wejście

golya_parter

Parter

golya_rower

Rower na parterze: Dyscyplina i uwaga chronią przed wypadkiem

golya_plakaty

Plakaty

golya_kulturabezpolicji

Żądamy kultury wolnej od policji!

golya_angeladavis

Uwolnić Angelę Davis!

golya_dogory

Do góry

golya_bar

Bar …

golya_kartanapojow

… i to co oferuje

golya_pietro1

Konsumenci

golya_pietro

Całe piętro

golya_koszulki

Sprzedaż lokalnych koszulek

golya_nataras

Na taras

golya_taras

Na tarasie

golya_tara3

Widok z księżycem

golya_taras1

Siedzi się nisko …

golya_taras2

… ale zarazem wyżej

golya_krata

Uwagę zwraca artystycznie sztukowana krata

golya_dach2

Hardkorowy widok na dach w drugą stronę

golya_taraswnocy

W ciemności

Rács kert

Rács kert to nazwa nowej romkocsmy na ulicy Dob między Kazinczy i Kis Diófa. Ta nazwa to gra z nazwą innej romkocsmy Rác kert, która mieściła się kiedyś koło łaźni Rác w Budzie.

Rács to po węgiersku krata w nawiązaniu do bramy do byłej bazy materiałów budowlanych, która do niedawna mieściła tu. Sama romkocsma to nic specjalnego, ciekawe są wielkie pojemniki na wodę służące jako obciążenie rusztowania dachu, które w nocy świecą fosforyzująco a także jednostanowiskowa kręgielnia pod gołym niebiem. Ale jak ktoś śledzi romkocsmy to powinien tu kiedyś zajrzeć!

Rácskert, Budapest

Krata

Rácskert, Budapest

Bar – klasyka

Rácskert, Budapest

Cennik – klasyka

Rácskert, Budapest

ściana z zielenią

Rácskert, Budapest

biuro, w środku można pograć w piłkarzyki

Rácskert, Budapest

kręglarnia – unikat

Rácskert, Budapest

fluorescencja

Anker’t

Ankert istnieje już od zeszłego roku, ale przez przerwę zimową dopiero teraz udało mi się zebrać się do napisania o tej romkocsmie. Miejsce jest jedyne w swoim rodzaju, inne od pozostałych barów w opuszczonych budynkach. Wystrój jest bardzo oszczędny – ogranicza się w zasadzie do surowych barów, lampionów oraz jarzeniówek w oknach – i słusznie, bo pozbawione zupełnie ogołocona skorupa budynku byłaby łatwo zagłuszona typowo romkocsmowo jarmarcznym gwarem. Rzędy pustych oknodołów, gołe ściany, niekiedy wyburzone strony zastąpione usztywniającymi żelaznymi belkami ewokują starożytne ruiny we Włoszech stwarzając klimaty jak z obrazów Chirico. A wszystko to w centrum Budapesztu na ulicy Paulay Ede, zaraz koło Új színház.

Ankert_wyjscie

tędy się wchodzi

Ankert_bikes_only

zaraz przy wejściu najelegantsze chyba w Budapeszcie miejsce dla rowerów

Ankert_podworze

pierwsze podwórze

Ankert_lampiony2

lampiony

Ankert_bar1

bar

Ankert_sala

sala – tu się tańczy

Ankert_przejscie

przejście na drugie podwórze

Ankert_plage

a oto i ono – napis Plage bo w zeszłym roku była tu plaża i można było grać w siatkówkę na piasku

Ankert_bar2

drugi bar

Ankert_program

program tygodniowy

Ankert_A_dzien

literka A w dzień

Ankert_A_noc

literka A w nocy

Ankert_noc

wszystko świeci

Co się kryje za czerwonymi drzwami?

Ano Müszi czyli Művelődési Szint, po polski Piętro Kultury (od Domu Kultury). Müszi mieści się na trzecim piętrze domu towarowego Corvin (wejście od lewej strony, tam są właśnie te drzwi), o którym pisałem już kiedyś przy okazji opisu romkocsmy Corvin tető

Z autoprezentacji Müszi na stronie internetowej:

Müszi ośrodek twórczy i otwarta przestrzeń.

Müszi to złożona, wspólna przestrzeń dla działań kulturalnych i społecznych oferująca miejsce dla działalności wspólnotowej, otwartych wydarzeń artystycznych i społecznych a także pracy warsztatowej za zamkniętymi drzwiami.

Jakie wartości stoją u podstaw funkcjonowania Müszi

  • Wysoki poziom profesjonalny
  • Aktywizm, oddolna organizacja, poczucie odpowiedzialnośi społecznej
  • Duch wspólnotowy i efektywne współdziałanie
  • Innowacja
  • Zrównoważony rozwój: odejście od sfery państwa i rynku
  • Zielone miejsca praca, świadomość środowiskowa
  • Współpraca w ramach Węgier i międzynarodowa

Takich miejsc jest/było w Budapeszcie więcej. W swoim czasie był to Tűzraktér a także Fogasház, byłem też w byłej szkole w Budzie – nie pamiętam ani adresu ani nazwy niestety – gdzie też mieściła się masa takich inicjatyw.

Do Müszi trafiłem ze względu na wystawę 20 forintos operett/A nyolcodik tenger (Opera za 20 forintów/ósme morze), o której będzie kiedy indziej. Miejsce, w pełni w estetyce romkocsmy urzekło mnie natychmiast. Żeby wejść musiałem na dole nacisnąć dzwonek, potem wspinać się na trzecie piętro ale po otwarciu drzwi na górze nagle znalezłem się w pełnym życia zaimprowizowanym pchlim targu. Szereg stoisk z używaną odzieżą, gadżetami dla fanów muzycznych, stare zabawki, książki i kręcący się wśród nich oglądający – przymierzający ludzie. Obok dwa bary nieco niesamowite w wyglądzie, gabloty z biżuterią czy dziwnymi okularymi słonecznymi. Dalej widzę drzwi do boksów różnych organizacji, wśród nich znajome átlátszó.hu.

Oj, chyba tu wrócę. Póki co parę zdjęć z dzisiejszej wizyty.

muszi_czerwone_drzwi

czerwone drzwi

Müszi, Budapest

bar

Müszi, Budapest

handel

Müszi, Budapest

ciuchy

muszi_piesek

zwierzęta nieożywione

muszi_zabawki

zabawki po 1500

Müszi, Budapest

normalnie na tym stole się gra w ping-ponga, obok jest nawet pudełko na zbiórkę na piłeczki

Müszi, Budapest

mozaika

Müszi, Budapest

gablota

muszi_atlatszo

kanciapa átlátszó.hu

muszi_rowery

oczywiście rowery, widać plakat ostatniej Masy Krytycznej

Polska rulez, ratujmy Tűzraktér

Polska rulez – z okazji dnia przyjaźni polsko-węgierskiej w ten następny weekend (24-26 marca) sporo będzie się tu działo. Zapowiada się nieźle, szczegóły poniżej.

Polska z bliska. Polska_rulez! w Budapeszcie

street art / rock / ska / hip-hop / cyberpunk / jazz

koncerty, live act-y, dj-e, projekcje, targi rowerowe, polskie kulinaria

Lubimy Polaków już od ponad tysiąca lat. Czy na co dzień uświadamiamy sobie co kryje się za słowami powiedzenia: ”Polak, Węgier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki”? Mimo, że nasze istorie przeplatały się tu i tam to jednak mało o nich wiemy, szczególnie o tym, jacy oni są dziś. Jak myślą i jak się wyrażają w muzyce, filmie, obrazie? Co jedzą i co piją?

W 2007 roku 23 marca został ogłoszony jako Dzień Przyjaźni Polsko-Wegierskiej. W lipcu br. Polacy przejmą po nas prezydencję UE. Czy to są wystarczające powody, aby zorganizować 3-dniowy festiwal? Bo mamy też dodatkową motywację: latem w Warszawie odbędzie się Cycling Messenger World Championship. Uznaliśmy więc, że jeden dzień naszego festiwalu poświęcimy na promocję kulturyrowerowej w mięście. Na ten dzień przewidzieliśmy różne atrakcje, w których będą uczestniczyć „bikerzy” z Polski (Warsaw Car Killers): pokazy, targi, wyścigi Alleycat, zawody w Goldsprintcie, występy MC.

Kolejnym istotnym punktem naszego 3-dniowego festiwalu jest projektu Nowa Huta Export. Nowa Huta jest ogromną industrialną dzielnicą Krakowa, zbudowaną od podstaw w latach 50-tych. Z tej dzielnicy w ramach projektu Nowa Huta Export przyjedzie do nas grupa młodych artystów, których twórczość jest inspirowana i nawiązuje do postindustrialnego klimatu Nowej Huty.

Poprzez organizację koncertów (rock, ska, cyberpunk, hip-hop, jazz), projekcję filmów, otwarcie wystaw oraz degustację kuchni polskiej chcielibyśmy przedstawić segment polskiej kultury w realnej bliskości.

Tytułem zachęty kilku z zaproszonych gości: Akurat (PL), Wu-Hae (PL), Nohucki (PL), Firma (PL), Burdello & estepe (PL), Aznap (HU/PL), Tour de Funk (HU), Szexlightkór (HU).

Szczegółowy program

Organizator: Tündérgyár
Budapeszt, Tűzoltó utca 20-22.
24-26 marca 2011 r. (czwartek-sobota)

***

Ponadto – ratujmy Tűzraktér! To wspaniałe centrum kultury alternatywnej (było o nim już tu) ma być zamknięte przez samorząd. Zachęcam do podpisywania petycji w jego obronie. Podpisy z Polski powinny zrobić wrażenie. Więcej informacji tu [HU]. Dzięki!

mapa romkocsm

Na naszym placu Klauzála stoi sobie szalet. Samorząd dba by był otwarty dzięki czemu ludzie nie sikają w krzaki, co miłe, śmierdzi nam tylko wybieg dla psów.

Niedawno na szalecie pojawiła się ciekawa mapa. Zaznaczone są na niej romkomcsmy funkcjonujące w naszej dzielnicy i inne miejsca rozrywki. Co interesujące, mapa nie jest chyba dziełem fanatyków romkocsm ale raczej zatroskanych mieszkańców bo nad nią zamieszczono numer telefonu służby sowiej (Bagolyszolgálat), której zadaniem jest wymuszanie ciszy nocnej zwłaszcza w okolicach knajp. Co by nie było, mapa fajna.

Grandio

Nowy sezon, nowe romkocsmy. Niedawna odkryliśmy naprawdę uroczą, nazywa się Grandio i mieści się na ulicy Nagy Diófa 8, oczywiście w siódmej dzielnicy.

Dziedziniec kamienicy, w której mieści się Grandio urzeka roślinnością. Cały zarośnięty jest różnymi krzakami i drzewami nadającymi wyrażeniu miejska dżungla nowe znaczenie. Stoliki gubią się wśród nich dając siedzącym przy nich poczucie intymności.

Twórcy miejsca musieli trafić na jakieś wysypisko dekoracji teatralnych bo wszędzie można się na nie natknąć. Wózek do sprzedaży precelków, którym się nigdzie nie pojedzie, sztuczna halabarda, pseudośredniowieczny fotel czy kontrabas ze styropianu nadają Grandio unikalny charakter.

Na miejscu jest, rzecz jasna, bar. Z ciekawostek podają w nim smażone na miejscu hamburgery.

Najbardziej jednak godną uwagi rzeczą w Grandio jest fakt, że na pierwszym piętrze mieści się tam pierwszy chyba romhostel w Budapeszcie. Otwarło go pierwszej połowie maja paru młodych przedsiębiorczych Amerykanów. Menedżera Mike’a Letwinskyego, który nie rozstaje się z fajką, poznałem na miejscu i nieco mi o hostelu opowiedział.

Grandio Party Hostel
, bo tak się oficjalnie nazywa, chwilowo oferuje usługi tylko w lecie. Co do zimy nie wiadomo, muszą sprawdzić czy możliwe jest jego funkcjonowanie także wtedy. W hostelu są sześcio-, ośmio-, dziesięcio- i szesnastoosobowe pokoje. Ceny wahają się pomiędzy 2750 i 4000 forintów w dni powszednie i 3000-4500 w weekendy ale mają zmieniać się w zależności od sezonu.

Rezerwacji można dokonywać przez hostelworld.com, własną stronę hostelu grandiopartyhostel.com, e-mail [grandiopartyhostel MAŁPA gmail KROPKA com] albo telefon +36 20 350 7441. Jakby ktoś się tam zatrzymał to proszę o sprawozdanie!

ciii!

Nowy znak drogowy? Mimo, że podobny w rozmiarze i jakości wykonania do prawdziwych tablic znaków drogowych (zdjęcie zrobiłem w nocy, profesjonalna odblaskowość aż w oczy bije), to jednak nie.

Znaki te widuje się przed romkocsmami, czyli śródmiejskimi knajpami w domach do rozbiórki, nawołują do cichego zachowania się na ulicy po wyjściu: skargi mieszkańców na hałas są jednym z największych zagrożeń dla tych kultowych miejsc.

Zobaczymy czy wyprą ochroniarzy, którzy dotąd siedząc przed wejściem za główne swe zadanie mieli przekazywać wychodzącym: ciii!

bar Proteza i inne nowości

Odnotowuję trzy miejsca – trzy romkocsmy, które warto znać.

Po pierwsze bar Proteza (Fogsor, albo Fogasház, VII, Akácfa utca 51, między ulicami Dob i Wesselényi). Najnowsza z romkocsm – jeśli ktoś zaszpanować znajomym obycie w budapeszteńskim undergroundzie to tam powinien ich ciągnąć – nazwę dostał od reklamy firmy naprawiającej sztuczne szczęki. Miejsce poza barem ma ambicje kulturalne i oferuje parę wystaw. Wielce się Proteza nie różni od innych miejsc, co z niej będzie – zobaczymy.

Protezy – naprawa

bar

w środku – podobnie jak gdzie indziej

jedna z wystaw, na klatce schodowej

Dalej, warto odwiedzić miejsce nazywające się Kőleves kert czyli Ogródek Zupy na kamieniu. Nazwa nawiązuje do leżącej obok trendy restauracji o tej nazwie (VII Dob utca 26, róg z Kazinczy), która z kolei nawiązuje do bajki dla dzieci o gotowaniu zupy na kamieniu – coś jak polska zupa na gwoździu. Kőleves kert nie jest typową romkocsmą, powstał na miejscu wyburzonego budynku. Oferuje jednak podobną estetykę i nastrój, więc liczy się. Co ważne, w odróżnieniu od innych romkocsm tu podaje się jedzenie. Nie jadłem ale widziałem, wyglądało nieźle.

stoliki letnio kolorowe

podświetlane butelki na ścianie

bar z huśtawką

też stolik

Jeśli bar Proteza to najmłodsza z romkocsm to obchodzący czwarte urodziny Tűzraktér jest wśród z nich seniorem. Kiedyś to centrum kulturalne to mieściło się w zamkniętej fabryce, obecnie jednak przeniosło się do śródmieścia i znaleźć je można w starej szkole na ulicy Hegedű 3 (VI dzielnica). Najwspanialszą cechą tego miejsca jest gigantyczny rowerzysta na ścianie.

Czwarte urodziny – sto lat!

kiedyś się tak wchodziło do szkoły, kafelki oryginalne

rowerzysta

ping-pong i ping-pongistki

cennik