zemsta Cyganów

Tak tak, Cyganie mszczą się za rasistowskie poniżenia – przynajmniej w serii krótkich klipów zrobionych niedawno przez reżyserkę filmów dokumentalnych Eszter Hajdú. Zamysł każdego z czterech filmików jest prosty: na początku dany Roma natyka się na uprzedzenie rasowe, na które odpowiada zaskakującą zemstą. Zemsta, jak zobaczymy, nie jest sympatyczna, ale bohater filmiku wychodzi z sytuacji zwycięsko. Nie jest to typowe bo zazwyczaj Cyganie pozostają ofiarami w takich sytuacjach. Poniżej streszczam filmiki.

Na przystanek tramwajowy, na którym czekają dwie dziewczyny, przychodzi Cygan. Te spostrzegwszy go odsuwają się przestraszone chwytając mocniej torebki. Nadjeżdza tramwaj, dziewczyny wsiadają a z ich rozmowy wiemy, że nie skasują biletu. Nasz cygański bohater okazuje się być kanarem, z zadowoloną miną naciąga na ramię opaskę kontrolera.

http://indavideo.hu/player/video/fb127a0185

Rom przychodzi obejrzeć mieszkanie do wynajęcia. Gdy właścicielka widzi go nagle okazuje się, że mieszkanie już zostało wynajęte. Rom grozi wujkiem, który pracuje w urzędzie podatkowym i na pewno zainteresuje go niezdeklarowany dochód z wynajmu mieszkania i właścicielka zmienia ton i serdecznie zaprasza naszego bohatera do środka.

http://indavideo.hu/player/video/5443e8c819

Fryzjerka Cyganka myje klientce włosy. Ta, jak to bywa u fryzjera, zwierza się jej, między innymi opowiadając o swoim kochanku. Fryzura gotowa, klientka gotowa kiedy zauważa, że w torebce nie ma pieniędzy, która powinny tam być. Natychmiast oskarża fryzjerkę mówiąc, żeby się przyznała. Ta natomiast grozi, że opowie mężowi o kochanku. Klientce nagle przychodzi do głowy, że pieniądze mogła zostawić właśnie u kochanka, znów jest miła i cała rozpływa się w uśmiechach.

http://indavideo.hu/player/video/65e9ce0dda

Przy barze siedzi elegancko ubrany Rom. Drogi zegarek, kluczyki od dobrego auta. Dalej przy stoliku odwalona dziewczyna, zła, bo właśnie się dowiedziała, że jej chłopak nie chce przyjść bo jest mecz. Spojrzenie jej pada na faceta przy barze i już z uśmiechem rusza do niego kiedy zauważa, że to Cygan, więc zmiana kierunku i rusza do drzwi. Pod bar podjeżdza rozklekotaną Ładą jej chłopak. W aucie emblematy nacjonalistyczne, chłopak popija piwo, jest grubiański w stosunku do dziewczyny. Rom przy barze dzwoni na policję by donieść o pijanym kierowcy.

http://indavideo.hu/player/video/cf934d2d0b

Filmy wywołały kontrowersję. Wiele osób odrzucało obraz mściwego Roma twierdząc, że wzmacnia on rasistowskie stereotypy. Z drugiej gdyby to nie Rom tak się mścił w podobnej sytuacji na ile przyjęlibyśmy to za normalne? Na ile taki, mało sympatyczny, rodzaj zemsty jest częścią naszej codzienności, nad którą się nigdy nie zastanawiamy? Tak więc filmy odniosły sukces przynajmniej w ten sposób, że nie pozwoliły przejść widzom obojętnie obok siebie.

Reklama

gigantyczny rowerzysta na Dunaju

Olbrzymia rzeźba kinetyczna rowerzysty pojawiła się koło mostu Małgorzaty, proszę sobie tylko popatrzeć:

Uwierzyliście? Nie trzeba było. Póki co istnieje tylko na filmie, który zrobił Zoltán Kecskeméti.Ten programista na co dzień pracujący nad grami komputerowymi zrobił ten filmik pod wpływem impulsu, dowiedziałem się z bloga Kerékágy. Przyszło mu do głowy, co byłoby gdyby Budapeszt miał coś takiego jak London Eye i spróbował to sobie wyobrazić.

Filmik pojawił się w internecie parę dni temu i podekscytował budapeszteńskich rowerzystów. Czyż nie byłoby świetnie gdyby taka rzeźba się naprawdę pojawiła na Dunaju? Nie byłoby to wcale drogie a Budapeszt miałby nowy symbol ściągający tutaj turystów.

Owszem, ale przedtem trzeba rozwiązać parę problemów technicznych. Czy powolny w tym miejscu Dunaj byłby w stanie poruszać koła gigantycznego roweru? Co zrobić ze zmieniającym się poziomem wody? Jak ochronić  rzeźbę przed zniszczeniami powodowanymi przez lód?

Trzymam kciuki za rozwiązanie tych wszystkich problemów. Chciałbym mieszkać w mieście z takim rzecznym rowerzystą.

filmy antydyskryminacyjne – tym razem z tłumaczeniem

Turzyca, czytelniczka mojego bloga, komentując niedawny wpis na temat filmów antydyskrimacyjnych spytała czy nie możnaby przetłumaczyć dialogów. Można, oto one, pod filmami.

W porządku, chyba skończyliśmy.
Czy chciałby Pan coś dodać?
Może, że chętnie bym pracował w tym zespole, jeśli państwo też tak uważacie.
Dziękujemy, powiadomimy Pana o naszej decyzji.
Do widzenia.
Do widzenia.
No, ten nie był taki zły.
Tak, chyba dotąd najlepszy.
Ma dobre papiery, entuzjastyczny, tyle tylko, że …
Troszkę tu nie pasuje.
Co powiedzą na niego inni?
Oj, to tak niemiło.
Będzie nam tu tak w te i we wte łaził?
Moim zdaniem nie bierzmy go.
Też tak uważam.
W takim razie to byłoby na tyle.

Tysiące osób z upośledzeniem żyjących na Węgrzech przeżywa to samo. Prawdziwym upośledzeniem jest to, że nie dajemy sobie nawzajem szansy.

a wobec niego to jesteś słodka jak miód
tak, Tamás, oczywiście Tamás
też tak sądzę, Tamás …
I ty to mówisz?
poprzednim razem pocałowaś Dóri w usta!
To był przypadek!
Pewnie, przypadek.
Tamás przynajmniej mnie docenia.
Kiedy ostatni raz pochwaliłeś co ugotowałam?
Faktycznie, co też tak śmierdzi?
Curry.
Dzięki, odpuszczę sobie.
Nie zasługujesz na to, co dla ciebie robię!
Wiesz, że się odchudzam.
Swoją drogą, tobie też nie zaskodziłoby nieco schudnąć.
No dość tego!
Obraziliśmy się Miss Chrum Chrum?
Dość!!!
Miss Chrum Chrum!!!
Dość!!!
Chrum chrum!
[rzuca talerzem]
Nie trafiłam, prawda?
Powiedz, że nie trafiłam?
Nie trafiłaś.

Tak samo żyją, tak samo czują. Prawdziwym upośledzeniem jest to, że tego w nich nie dostrzegamy.

Lubię tu być.
Cały dzień chodzę tu – tam.
Jestem wciąż zalatany.
Mam tu przyjaciół.
Mnóstwo się z nimi śmiejemy.
Tu wszyscy są strasznie mili.
Na przykład ta dziewczyna, która zawsze się denerwuje, że się nie zmieści.
A przecież tu jest dość miejsca dla wszystkich.
Dobrze jest tu być.
To cudowny świat.

Cudowny świat?

filmy antydyskryminacyjne

Koleżanka, która ma syna z zespołem Aspergera i  dzięki temu jest bardziej uczulona na kwestie niepełnosprawnych, dyskryminacji itd. zwróciła moją uwagę na parę krótkich filmów reklamowych podejmujących ten temat. Dwa widziałem zresztą w kinie ale się wtedy nad nimi nie zamyśliłem. Zrobiło je paru tutejszych reżyserów. Oto one.

Pierwszy przedstawia scenkę z rozmowy kwalifikacyjnej o pracę. Kandydata odrzucają bo jest inny: chodzi a cała komisja porusza się na wózkach. Napis: takie sytuacje przeżywa tysiące niepełnosprawnych. Film Dávida Spáha.

Drugi to scenka domowa. Małżeństwo się kłóci, rozmowa coraz ostrzejsza, w końcu żona rzuca talerzem. Atmosfera się gwałtownie zmienia, żona pyta zaniepokojona: nie trafiłam, powiedz, że nie trafiłam. Wtedy okazuje się, że są niewidomi. „Tak samo żyją, tak samo czują”. Film Gábora Herendiego.

Trzeci film przedstawia faceta z zespołem Downa jak pracuje w biurze (z pewnością odniesienie do programu, w ramach którego u nas też pracuje jedna dziewczyna). Po drodze opowiada z entuzjazmem o swoje pracy kończąc „to wspaniały świat”. Film Attili Gigora, reżysera znakomitego Detektywa, o którym kiedyś pisałem.

Filmy świetne i spokojnie możnaby je zlokalizować na polski. Swoją drogą ciekawostka: tutejszy wiodący blog, który zajmuje się problemem integracji niepełnosprawnych (to na nim koleżanka odkryła powyższe filmy), robiony jest na zamówienie kancelarii premiera. No no.

jajkiem w Ballmera – remiksy

Index wzywa do tworzenia remiksów jajecznego ataku na Balmera. Puścili już własny bennyhillowy filmik, który zamieszczam poniżej. W artykule jest też remiks audio autorstwa DJ Shadow, którego niestety nie udało mi się wkleić tutaj, trzeba więc zajrzeć do źródła. Podobno koszmarny akcent protestującego studenta staje się przedmiotem kultu w internecie. Niezła zabawa.

http://mf.index.hu/player_ng.swf?file=/tech/ballmermix

jajkiem w Ballmera

Po raz pierwszy od czasu pamiętnych zamieszek niemal dwa lata temu Węgry znów trafiły na czołówki gazet na całym świecie – nawet w odległych Chinach. Tym razem za sprawą jajek, jakimi obrzucał szefa Microsoftu jeden ze słuchaczy jego wykładu na uniwersytecie Corvinus.

Steve Ballmer, który właśnie otrzymał tam doktorat honoris causa, zaczynał akurat wykład kiedy siedzący w jednym z pierwszych rzędów młody człowiek wstał i krzyknął aby Microsoft oddał 25 miliardów, które ukradł podatnikom, po czym, niecelnie, rzucił parę jajek w stronę Ballmera. Gdy wychodził sala mogła przeczytać napis z tyłu jego koszuli: Microsoft=corruption. 

Zdaniem Indexu chciał w ten zaprotestować przeciw kontraktowi, w ramach którego Microsoft ma dostarczyć software dla administracji publicznej i systemu oświaty i który właśnie podał do sądu Urząd Konkurencji.

Poniższe wideo Indexu zrobiło wielką karierę. Pojawiło się w coś trzydziestu wersjach na youtube, najpopularniejsza z nich została obejrzana przez ponad 130 tysięcy użytkowników.

http://mf.index.hu/player_ng.swf?file=/tech/ballmer/ballmer_tojas-text

Critical Mass – rekord świata

Dziś cały dzień z Chłopakiem na rowerach. Przedpołudnie na welodromie Millenáris, popołudniu udział w projekcie artystycznym Park! przekształcanie małego körútu w park, a potem masa krytyczna, na której padł rekord światowy uczestnictwa w tego typu imprezie: osiemdziesiąt tysięcy ludzi.

Millenáris (nie mylić z budańskim parkiem o tej samej nazwie) to stary welodrom leżący koło stadionu Puskása, który lata swojej świetności ma już za sobą, chyba, że grupie entuzjastów, prowadzącej kampanię na rzecz odnowy obiektu, uda się doprowadzić do jego renowacji. Dzisiejszy program tam urządzony jest jednym z elementów tej kampanii. W przeciwnym razie Millenáris zostanie zburzony a na jego miejscu powstanie jakieś centrum handlowe czy też garaż.

Na welodromie miało miejsce dziś szereg zawodów rowerowych. Oprócz klasycznych sprintów odbył się dość niesamowity wyścig rowerzystów jadących w tunelu powietrznym za specjalnie przystosowanymi motocyklami. Po węgiersku nazywa się to stréher biciklizés, po polsku – nie wiem (ktoś wie?) Pierwszy raz w życiu też widziałem polo rowerowe. Reprezentacja Węgier pobiła Austrię, bardzo dużo (nie pamiętam dokładnie ile było tych goli) do jednego. Całość w bardzo nieformalnym stylu, na przykład wyniki losowania kolejności startowej jednego z wyścigów podawał raper improwizując na bazie listy nazwisk ku wielkiej radości zebranych.

darmowy hosting obrazków

Trybuny

darmowy hosting obrazków

Sprint. Zawodnicy są w lepszym stanie niż tor.

darmowy hosting obrazków

Wskazówka jak omijać dziurę w betonie.

darmowy hosting obrazków

Oryginalna, bez wątpienia tablica, działa.

darmowy hosting obrazków

Stréher biciklizés. Motory są mniej więcej w wieku welodromu.

darmowy hosting obrazków

Reklamy przy torze. Założę się, że są nieco tańsze niż reklamy na formule 1.

darmowy hosting obrazków

Polo rowerowe.

Popołudniowy projekt artystyczny poprzedzał masę krytyczną. Chodziło w nim o zaaranżowanie zdjęcia lotniczego placu Deáka, tak aby wyglądał z góry jak park. Zazieleniony miał zostać przez tłum w zielonych koszulkach. Autorem projektu jest Jason Howkes specjalizujący się w artystycznych zdjęciach z powietrza. Wszystko udało się znakomicie: tłum przebrał się w t-shirty, helikopter krążył i robił zdjęcia, wszyscy machaliśmy. Zdjęcia nie ma, niestety, jeszcze w internecie.

darmowy hosting obrazków

Rozdawanie koszulek.

darmowy hosting obrazków

Efekt: plac zrobił się zielony.

Masa krytyczna ruszyła strasznie wolno. Z placu Deáka do Ásztórii dotarliśmy – rowerami! – dopiero po upływie jakiś dwudziestu minut. Potem poszło już, na szczęście, łatwiej. Tłum jechał zdyscyplinowanie, nie widziałem żadnych incydentów czy to typu kierowca-rowerzysta czy też, co jest rzeczą godną uznania obecnej sytuacji, o politycznym charakterze. W zasadzie nie było flag ani transparentów, całość była fiestą raczej niż demonstracją i to mimo, że oficjalnym hasłem przejazdu było "Mindenütt Minden út bicikliút!" co oznacza "Wszędzie ścieżek rowerowych Ścieżka rowerowa przy każdej ulicy!"

Końcem trasy był Városliget, gdzie odbyło się tradycyjne podnoszenie rowerów. Nie wiem, czy jest to również zwyczajem w innych krajach, tutaj jest to zawsze szczyt celebracji. Tłum podnosi rowery, macha nimi, podnosi straszny hałas – to trzeba zobaczyć.

darmowy hosting obrazków

Ruszamy z placu Deáka.

darmowy hosting obrazków

Erzsébet híd.

darmowy hosting obrazków

Regulacja ruchu przy pomocy rowerów.

darmowy hosting obrazków

Városliget

darmowy hosting obrazków

Podnoszenie rowerów.

darmowy hosting obrazków

Okazało się przy tym, że tym razem, jak już pisałem, było nas osiemdziesiąt tysięcy, i to mimo tego, że masę krytyczną się organizuje stosując wyłacznie metody guerilla marketing czyli internet i vlepki w miejscach uczęszczanych przez rowerzystów. Jest to rekord światowy, poprzedni rekord – pięćdziesiąt tysięcy – również należy do Budapesztu. I ciekawe jak bardzo to zupełnie nie obchodzi tutejszych polityków. Gdyby przyszło osiemdziesiąt tysięcy obojętnie kogo – pielęgniarek, przedstawicieli skrajnej prawicy, związkowców, czy studentów – mielibyśmy temat dla mediów i polityków na parę tygodni, ale rowerzyści domagający się ścieżek rowerowych to coś, co można sobie odpuścić bez konsekwencji.

Na zakończenie wideo promujące jeżdżenie rowerem zrobione przez Ministerstwo Gospodarki i Transportu. Węgierski nie jest potrzebny, żeby je zrozumieć: jeżdżenie rowerem jest, dosłownie, sexy!

pożegnanie z forintem

Bez paniki: od pierwszego marca żegnamy się tylko z monetami jedno- i dwuforintowymi, forint jako waluta zostaje. Czemu? Ano dlatego, że produkcja money jednoforintowej kosztuje podobno cztery forinty więc rząd wpadł na to, że bez tych drobnych monet może wyjdzie taniej. Fillerów nie ma już od dawna, więc mamy taką pełzającą wymianę pieniędzy, tyle, że zamiast obcinania zer stopniowo usuwa się z obiegu najdrobniejsze monety.

Swoją drogą co o tym wycofaniu monet z obiegu słyszę przychodzi mi do głowy stary dowcip kabaretowy: jak zwiększyć wartość złotówki? Wywiercić w niej cztery dziurki i sprzedawać za złoty pięćdziesiąt. Nikt go tu nie zna.

monety jedno- i dwuforintowe

Ceny się nie zmieniają, przy płaceniu jednak końcowa suma będzie zaokrąglona z dokładnością do pięciu forintów. Jeśli ktoś chce to aż do 28 lutego 2013 roku może sobie wymienić w Węgierskim Banku Narodowym jedno- i dwuforintówki na aktualne monety czy banknoty. Więcej informacji, na przykład, co zrobić jeśli ma się ponad 15 kilo monet to wymiany, dla zainteresowanych tu.

Istnieje jednak też inna możliwość. W związku z wycofaniem powszechnie postrzeganych jako bezwartościowe monet (często można je było znaleźć na ziemi, przy wydawaniu reszty ludzie często ich nie brali) pojawiło się szereg inicjatyw zbierania ich na cele społeczne. Śliwka widziała dziś w West Endzie wielką skarbonkę w kształcie Węgier, do której zbierał zakon maltański. A w Muzeum Transportu , gdzie byliśmy popołudniu z Chłopakiem obejrzeć Forda model T oraz stare samochody węgierskie (super!) monety można wrzucać do takiej eleganckiej skrzynki:

skrzynka na monety jedno- i dwuforintowe w muzeum komunikacji w Budapeszcie marzec 2008

Cel: restauracja lokomotywy o numerze 424.001.

skrzynka na monety jedno- i dwuforintowe w muzeum komunikacji w Budapeszcie marzec 2008

PS. Węgierskojęzycznym miłośnikom IHT polecam kolejny świeżoodkryty klip oparty na klasyku literytury dzięciecej Öreg néni őzikéje.

Zénó

Coraz częściej kupując prezenty za granicą doświadczam poczucie bezradności: wszystko wszędzie robi się takie same. Wszędzie taka sama czekolada, IKEA, ubrania. Nie ma znaczenia czy kupił się na miejscu czy tysiące kilometrów stąd. Dlatego więc tym bardziej cenię sobie rzeczy miejscowe, których nie można dostać gdzie indziej. Co za radość je sobie odkryć a potem i komuś je dać. Jak na przykład takie filmy z Zénó.

Zacznijmy od tego, że Zénó a nie Zeno. Guglując zrozumie się natychmiast o co mi chodzi: filmów z Zeno jest wszędzie mnóstwo a ponieważ google nie rozróżnia jeszcze liter z akcentem od tych samych liter bez akcentu, trudno znaleźć Zénó wśród masy linków do Zeno.

Ale do rzeczy. Zénó to węgierski film animowany zrobiony przez Ferenca Cakó. Adresowany jest głównie dla dzieci choć nie tylko bo jak wiele dobrze zrobionych rzeczy dla dzieci może podobać się też dorosłym a ponadto niekiedy zawiera nawiązanie czytelne bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. Sama postać Zénó to figurka z plasteliny doznająca różnych przygód jakie przynosi jej życie. Tytuły odcinków Zénó i odkurzacz, Zénó i wiadomości czy Zénó nie może zasnąć same mówią za siebie. Filmiki z Zénó urzekają wyobraźnią wykazaną przy ich tworzeniu i subtelnym poczuciem humoru a także samym pomysłem robienia animacji z plateliny.

Cakó, malarz i twórca filmów animowanych, zrobił zresztą dużwo więcej animacji, zarówno z plasteliny a także, ostatnio, z piasku. Tych ostatnich nie widziałem jeszcze tylko czytałem o nich w wywiadzie z Cakó (po węgiersku). Mam nadzieję, że uda mi się je kiedyś obejrzeć.

A skąd sam Zénó? Chłopak wypatrzył płytę DVD w jakimś sklepie. Kosztowała jakieś 500 forintów czyli bardzo niedużo – 7 złotych w przeliczeniu. Chciałem kupić potem jeszcze parę płyt na prezenty dla znajomych dzieci ale już nie było. Pogmerałem w internecie i okazało się, że do kupienia jest w wielu miejscach, najtańsze w Fókuszie za 569 forintów (8 zł). Po węgiersku są w zasadzie tylko tytuły więc nawet nie znając języka można się filmami nacieszyć.

Z filmów w internecie znalazłem tylko jeden, Zénó łowi ryby. Można go sobie obejrzeć poniżej.

nowy design indexu.hu

Upały takie, że mi się w głowie lasuje i nie mam sił pisać o czymkolwiek. Dziś jednak tak się uśmiałem, że siły się pojawiły (o, nawet do rymu zacząłem przy okazji pisać). Okazją była zmiana wyglądu mojego ulubionego portalu informacyjnego indexu.hu.

Przez cały dzień strona, którą swoją drogą codziennie odwiedza pół miliona czytelników, dużo więcej niż największe gazety, otwierała się następująco. Po kliknięciu ukazywał się nieco świeższy niż dotąd design, ale to nie on mnie tak rozbawił. Do łez rozśmieszył mnie filmowy reportaż z uroczystego odsłonięcia nowego wyglądu strony:

http://index.hu/img/assets/video/playere.swf?file=/belfold/ujindex

Rzecz jasna, rzecz jest zabawniejsza jak się rozumie po węgiersku, ale nawet jeśli ktoś nie zna tego języka też może pośmiać się wiedząc, że index.hu należy do czołówki prześmiewców węgierskich. W tym kontekście napuszony ton reportera telewizyjnego, zespół ludowy, hostessa topless (tak!), uroczyste wciągnięcie flagi, przemówienie w sali gimnastycznej czy też poświęcenie komputera prezentującego nowy design (pojęcia nie mam, czy to prawdziwy ksiądz a jeśli tak to czy wiedział w czym naprawdę bierze udział) czyli wszystko co na codzień mamy w telewizyjnych wiadomościach tym razem bawi do rozpuku zamiast, jak zwykle, śmiertelnie nudzić. Przy okazji okazało się, że reportaże takie (tak kiepskie) jak w głównym wydaniu dziennika zrobić może paru wesołych dziennikarzy z kamerą wideo oraz komputerem do edycji materiału.

Zupełnie nietypowe poczucie humoru jak na Węgry. Niech żyje index.hu! Niech żyje! Sto lat!