Z którego osiągnięcia rákosizmu są Węgrzy do dziś bezgranicznie dumni? No właśnie, o tym opowiadam w ostatnim odcinku podcastu Radio Polonia Węgierska (23:15).
Zaczęło się właśnie Euro i jako że w mistrzostwach bierze udział reprezentacja Węgier nie sposób nie wspomnieć Złotej Jedenastki. Osiągnęła ona niewyobrażalne sukcesy, przede wszystkim zwycięstwo nad Anglią na Wembley 6:3 w 1953 roku potwierdzone miażdzącym rewanżem w Budapeszcie 7:1, i słusznie stała się legendą, nie tylko zresztą sportową ale i narodową. Przyznają się do niej wszyscy Węgrzy bez względu na poglądy polityczne. Nie mówi się przy tym, że ta drużyna ogromnie wiele zawdzięczała szalejącemu wówczas na Węgrzech stalinizmowi Mátyása Rákosiego.
Jej trener Gusztáv Sebes, przy okazji komunista, wiceminister sportu i przyjaciel Rákosiego, wprowadził szereg nowinek. Uznał, że piłkarze muszą cały czas przebywać ze sobą, więc za jego wskazaniem Ministerstwo Obrony przejęło klub Kispest przemianowując go na Honvéd, nakłaniając zawodników by służbę wojskową odbywali na boisku – w jego ramach. Honvéd swobodnie przejmował upatrzonych przez trenera zawodników z innych klubów.
Skoszarowani tam zawodnicy poddawani byli przez Sebesa surowemu reżymowi szkoleniowemu. Kładł on nacisk na sprawność ogólną i umiejętność współpracy na boisku, co szło w poprzek rozpowszechnionemu wówczas skupianiu się na indywidualnościach. Przed meczem na Wembley urządził boisko o identycznych wymiarach co tamten stadion, nieco szerszy niż węgierskie boiska, sprowadził na treningi piłkę z Anglii, i ćwiczył grę przy zapalonych świecach dymnych symulujących londyńską mgłę. Ponieważ miał polityczne poparcie do szkolenia dostawał wszystko czego sobie zażyczył.
Rzecz jasna, przyszło mu pracować z fantastycznie utalentowanymi piłkarzami ale posiadający dzięki totalitarnemu systemowi absolutną władzę w sporcie mógł ją wykorzystać zarówno do pogrążenia reprezentacji kraju jak i do wyniesienia jej na niezrównane od tej pory wyżyny.
Rezultaty wprawiały w euforię zarówno węgierskich kibiców łechcąc ich dumę narodową jak i komunistyczne władze, które sukcesy Złotej Jedenastki wykorzystywały co celów propagandowych dowodząc wyższości „socjalistycznego futbolu” a zarazem i samego ustroju.
Dziś nie mówi się już publicznie o roli socjalizmu w sukcesach drużyny, są to po prostu sukcesy Węgier. Dobrze zilustrował to niedawno minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó wręczając premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu koszulkę najwybitniejszego z członków Złotej Jedenastki Ferenca Puskása z umieszczonym na niej współczesnym herbem Węgier mimo że w okresie swoich największych sukcesów drużyna grała z ówczesnym komunistycznym godłem z gwiazdą na piersi.
W historii węgierskiej, a może w ogóle w historii, nic nie jest proste.
Mural upamiętniający mecz na Wembley, koszulki z gwiazdąPéter Szijjártó, Benjamin Netanjahu, koszulka Puskása – z dzisiejszym herbem, źródło: 444.hu
Kibicowska przyjaźń polsko-węgierska realizuje słynne powiedzenie w całości: są „bratanki”, jest „szabla”, jest rzecz jasna i „szklanka”. Odcisnęła też swoje piętno w warstwie językowej i branży odzieżowej.
Warto może przypomnieć, że na gruncie piłkarskim przyjaźń kwitnie także między kibicami na poziomie klubów. Przyjaźń realizowana jest na kilku płaszczyznach, które choć dają się oddzielić analitycznie, to w rzeczywistości są jednak zwykle nierozewalnie ze sobą związane.
Bratanki
Istnieją kontakty czysto kibicowskie, przede wszystkim odwiedziny na meczach czy wspólnie rozgrywane mecze. Uczestnicy takich wyjazdów biorą udział także w innych kibicowskich atrakcjach, na przykład kibice Śląska Wrocław w trakcie swojego wyjazdu do Budapesztu wzięli udział w demonstracji partii Jobbik, koncercie narodowego rocka, popijawie z węgierskimi narodowcami oraz meczu Ferencvárosu. Istnieje też wspólne kibicowanie ulubionemu klubowi, jako przykład podam tu polskich i węgierskich fanów Juventusu.
Bywają zbiórki pieniędzy na godne przyjęcie kibiców z drugiego kraju. Kibice Diósgyőr wystosowali kiedyś taki apel:
„Chcielibyśmy ich (polskich kibiców) znów tu zobaczyć i dlatego prosimy was o pomoc. Organizujemy zbiórkę na pokrycie oczekiwanych kosztów. W trakcie meczu DVTK-Kaposvár w ten weekend będą wystawione pudełka przy wejściach i prosimy wszystkich, dla kogo ważna jest przyjaźń polsko-węgierska i którzy chcieliby nam pomóc w organizacji wizyty, by wrzucili jakąś kwotę do pudełka.” („Magyar-lengyel barátság”, amigeleken.hu, 2014, tłum. autor)
Niekiedy kibice rozgrywają ze sobą mecze, jak to miało miejsce w przypadku grup z Rzeszowa i Nyíregyháza w marcu 2014 roku.
Ważna jest solidarność międzyklubowa. Aczkolwiek, o ile wiem, nie ma specjalnych zgód między klubami polskimi i węgierskimi (zgoda to przyjaźń między kibicami poszczególnych klubów, często przejawia się ona współpracą między klubami, np. wymianą młodych graczy lub akcjami promocyjnymi). Nie słychać też, by któreś kluby „miały ze sobą kosę” (przeciwieństwo zgody), choć sympatie i antypatie krajowe przenoszą się niekiedy na grunt międzynarodowy: jeśli ci lubią moich wrogów, to będę ich unikał, itd.
Przyjazne relacje między klubami prezentują się następująco (nie jest to wyczerpująca lista):
• Videoton Székesfehérvár – Raków Częstochowa • Újpest – Legia i Pogoń Szczecin • Ferencváros – Śląsk Wrocław, Bałtyk Gdynia i Ruch Chorzów • Diósgyőri VTK – GKS Bełchatów i Wisła Sandomierz • Sopron – Odra Opole • Debrecen – Stal Rzeszów • Spartacus Nyíregyháza – Resovia Rzeszów • Szeged – Wisłoka Dębia • Győr – Unia Tarnów
Jak powstają takie zgody? Zwykle przez budowanie nieformalnych kontaktów, potem włącza się logika „wróg mego przyjaciela jest moim wrogiem”, jak to było w przypadku klubów z Rzeszowa.
„Początkiem znajomości na linii Raków-Videoton był wyjazdowy mecz Videotonu w Pucharze Europy z Slovanem Bratysława, na którym pojawiło się 17 fanów Rakowa. Kolejny mecz, na którym byli obecni fani Rakowa w liczbie 7 osób, został rozegrany na ziemi węgierskiej, rywalem był wówczas Trabzonspor. 14 osób z dwiema flagami uczestniczyło w eskapadzie do Belgii, gdzie Videoton w Pucharze Europy podejmował Genk. Tydzień temu 33 osoby wspierały Videoton na ich własnym stadionie w meczu z Ferencvarosem. Fani Videotonu byli obecni na naszej wczorajszej wyjazdowej wyprawie do Sosnowca w 13 osób.” (źródło: http://www.rakow.com.pl/archives/5120)
Kibice poszczególnych klubów często świetnie się orientują w sytuacji zaprzyjaźnionego klubu lub ich kibiców, a w przypadku kłopotów wyrażają solidarność. Za przykład niech posłuży przyjaźń Legii Warszawy i Újpestu. Gdy w areszcie przebywał Piotr Staruchowicz „Staruch”, przywódca kibiców Legii, kibice Újpestu wywieszali popierające go transparenty, a nawet organizowali zbiórki pieniędzy dla niego (jeden z kibiców zaoferował na aukcję koszulkę znanego piłkarza Lipcseiego). Kibice Legii odwdzięczali się popierającymi transparentami, gdy Újpest znalazł się w trudnej sytuacji finansowej.
Ważnym elementem jest celebrowanie przyjaźni polsko-węgierskiej. Okazję do tego daje ustanowiony w 2007 roku na 23 marca Dzień Przyjaźni Polsko-Węgierskiej. Na meczach pojawiają się specjalne oprawy lub transparenty, rozgrywane są niekiedy specjalne spotkania.
W Tarnowie, miejscu urodzin Józefa Bema, przyjaźń polsko-węgierską celebruje się bardziej niż gdzie indziej, a kibice biorą aktywny udział w obchodach. Świętowana jest też w internecie w formie okolicznościowych wpisów, odnoszących się do wspólnej historii obu narodów. Wrzucane są montaże, klipy wideo czy też piosenki.
Okazję do podkreślania więzów polsko-węgierskich dają też rocznice historyczne. Szczególną rolę odgrywają tu nawiązania do roku 1956, kiedy to miało miejsce powstanie na Węgrzech i zamieszki w Poznaniu. Widowiskową oprawę przygotowali kibice Śląska Wrocław na meczu z Lechem Poznań w maju 2013 roku. Hasłem wydarzenia było „Braterstwo narodów zobowiązuje – razem stanęli przeciw komunie”, skandowano także „Precz z komuną”, „Cześć i chwała bohaterom”, „Bóg, Honor i Ojczyzna” oraz „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Relacje o tym pojawiły się zarówno w polskiej prasie kibicowskiej i prawicowej, jak i na węgierskim portalu skrajnej prawicy kuruc.info. Filmik z oprawy robił furorę w internecie.
Gadżety i symbole
Istotny jest materialny aspekt subkultury kibicowskiej: odzież, szaliki, flagi, vlepki, a także graffiti uliczne.
Ciekawą inicjatywą był „Sklep kibola”, który pod taką właśnie polską nazwą funkcjonował przez kilka miesięcy w Budapeszcie (obecnie zamknięty). Sprzedawano tam polską odzież kibicowską, szaliki, flagi, płyty.
Popularny wśród kibiców był pomysł przerobienia spalonej po raz kolejny tęczy na placu Zbawiciela w Warszawie na symbol przyjaźni polsko-węgierskiej. Ilustruje to dobrze prowęgierskie sympatie kibiców, a także ich niechęć do środowiska LGBT+. Złośliwi zauważyli, że kolory flagi węgierskiej do złudzenia przypominają kolory Legii.
Szabla
Kibiców obu krajów łączy nie tylko sympatia między narodami, ale także wspólne poglądy polityczne. Kibice to prawica, często skrajna. Choć kibice nie angażują się raczej w działalność partyjną, to jednak chętnie biorą udział w skrajnie prawicowych demonstracjach (także w innych krajach) i demonstrują swoje poglądy na stadionach.
Oglądanie meczu Węgry-Rumunia w marcu 2013 roku (mecz był rozgrywany przy pustych trybunach) poprzedził koncert zespołów grających narodowego rocka, a organizatorzy zachęcali do przynoszenia transparentów z wielkimi Węgrami, flag z pasami Árpádów lub też flag seklerskich.
Kibice wspierają się także w akcjach politycznych. Wspomnianą flagę seklerską, będącą symbolem walki o autonomię Seklerszczyzny, kibice polscy wywiesili na meczu Zagłębie Lubiń – Sandecja Nowy Sącz w 2014 r. A na meczu Polska-Rumunia w 2009 roku pojawiła się flaga z kształtem wielkich Węgier.
Wielkie Wyjazdy na Węgry organizowane przez kluby „Gazety Polskiej”, w których uczestniczyli także kibice, były obficie relacjonowane w mediach, niewiele pisano jednak o rewizytach Węgrów w Polsce. Oto fragment relacji węgierskiego kibica z Marszu Niepodległości w 2013 roku, kiedy to spalono budkę strażniczą przed Ambasadą Rosji w Warszawie:
„(…) po zakwaterowaniu udaliśmy się do ambasady węgierskiej.
(…) Przed ambasadą spotkaliśmy się z kolegami z Újpestu, którzy podobnie jak kilku z nas byli w „nieświeżym” stanie. (…) słowacką ambasadę, która wypadała po drodze zaszczyciliśmy paroma dobranymi wyrażeniami, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że tu inaczej się te sprawy załatwia.
Na placu zbierał się tłum. Zbierały się ładnie brygady chuliganów z różnych miast.
(…) Wielu twardo, zdyscyplinowanie, w jednakowych maskach i strojach.(…) Mieliśmy szczęście oglądać na żywo, z kilku metrów, podpalenie budki strażniczej przed ambasadą rosyjską. Wszyscy pomyśleliśmy o jednym: Budapeszt, czwarty czerwca, Ambasada Rumunii.” (www.ultrasliberi.hu tłum. autor)
Polityka dla kibiców to nie tylko „wielkie idee”, ale także konkretne sprawy, które ich dotyczą, a więc przede wszystkim regulacje związane z bezpieczeństwem imprez masowych, a także egzekwowanie zakazów mowy nienawiści, które oni postrzegają jako próby ograniczenia swobody wypowiedzi. Na Węgrzech w swoim czasie kibicowskie twarde jądro bojkotowało nowe stadiony z powodu nowego systemu identyfikacji kibiców.
Warstwa językowa
Polskim kibicom język węgierski zawdzięcza nowe słowo: „ustawka”.
Zwyczaj organizowania ustawek, czyli umawianych masowych bójek między grupami kibiców, przyjął się na Węgrzech właśnie za pośrednictwem naszych rodaków, choć nie w Polsce go wymyślono. Polscy kibice cieszą się na Węgrzech dużym szacunkiem z powodu swojej waleczności przejawianej w ustawkach. Węgrzy przyswoili sobie termin i obecnie organizują własne ustawki, z których relacje można znaleźć w internecie (także po angielsku!) a nawet przeprowadzili losowanie „spotkań” nieformalnej ligii ustawkowej. Poza ustawkami odbywają się niekiedy tradycyjne starcia uliczne. Wiadomo, że kibice węgierscy wykorzystują w nich zaprzyjaźnionych kibiców polskich.
„Ustawka” posłużyła za nazwę nieistniejącej już węgierskiej firmie produkującej odzież kibicowską. Obok odzieży sprzedawała ona również takie artykuły niezbędne do kibicowania jak ochraniacze na zęby. Jej autoprezentacja brzmiała tak:
„Walka mężczyzn, zawody honorowych i odważnych wojowników. Symbol wartości coraz bardziej znikających z dzisiejszego świata, słowa honoru i braterstwa broni. Na bazie tych wartości stworzyliśmy w pełnej mierze węgierską markę USTAWKA. Markę dla tych, którzy chcą nosić w czasie treningu, pracy czy też odpoczynku ubrania wygodne a przy tym wysokiej jakości. (…) Nasze produkty są dla tych, którzy chcą się wybić z tłumu i być czymś więcej niż przeciętnymi.”
Warto też przypomnieć, że początki polskiego futbolu związane są z Węgrami. To oni stanowili dla nas wzór i to od nich uczyliśmy się gry w piłkę nożną – wśród trenerów naszych drużyn było wielu Węgrów. Znalazło to swoje odbicie w języku polskim – skórzaną, szytą piłkę nazywano wtedy „węgierką”.
Szklanka
Nie można zapomnieć o wspólnym piciu. Wszelkie relacje z kontaktów dwustronnych zawierają nawiązania do tej jednoczącej czynności. Weźmy dwa przykłady. Polacy w Budapeszcie:
„Na miejscu sympatyczna atmosfera, młodzi ludzie, flagi, piwo, mocniejsze napitki i chleb ze smalcem i cebulą. Wieszamy braterską flagę i wyciągamy polską wódkę. Śpiewamy „ria, ria, Hungaria” (wielkie, wielkie Węgry), za co otrzymujemy potężne brawa, później Węgrzy śpiewają „Wielka Polska” i nie tylko.
Polska wódka zrobiła wśród Węgrów furorę, zresztą G też. Nasz zawodnik został okrzyknięty przez Węgrów mistrzem świata w pewnej konkurencji, którą namiętnie trenuje. (…) Ogólnie spokój, poza chwilowym nerwem jednego z uczestników wyprawy – cóż: palinka, paprykówka, piwo…“ (fanatik.ogicom.pl)
Węgrzy w Polsce:
„Po przekazaniu prezentów w piciu następuje dramatyczny zwrot. Nasi polscy przyjaciele o palince zapamiętali tyle, że robi się ją w domu. Zatem i oni poczęstowali nas czymś domowym. To bimber. Przygotowanie i picie odbywa się w zasadzie tak samo jak w przypadku powitalnego picia naszej palinki, czyli nalewanie, trącanie się, „na zdarowie”, „egessegedre”, i …“ (http://ultrasliberi.hu/huliganfoldon-a-kartya-masik-oldalan/, tłum. autor)
Jak widzimy, przyjaźń między kibicami z Polski i Węgier poprzez kultywowanie wszystkich aspektów przysłowia “Polak Węgier dwa bratanki” wpisuje się w kontynuację tej idei, to bratanki, szabla i szklanka nabierają tu niekiedy znaczeń, do których nie jesteśmy przyzwyczajeni.
Czy wiecie, że w węgierskim istnieje, przejęte z polskiego, słowo ustawka? W najnowszym odcinku podcastu, w nawiązaniu do niedawnego meczu Polska-Węgry, mówię o przyjaźni polsko-węgierskiej wśród kibiców (22:50).
Program podcastu i mój teskt poniżej.
– powitanie – serwis informacyjny – przegląd tygodników polskich -Jeż Węgierski w eterze -pożegnanie
przygotowali: A. Szczęsnowicz-Panas, R.Rajczyk, J.Celichowski, P.Piętka
Niedawny mecz Polska-Węgry został, ze względu na pandemię, rozegrany przy pustych trybunach. Kibiców zastąpiła, rozwieszona z inicjatywy Fundacji Felczaka, sektorówka z napisem 100 lat piłki nożnej, 1000 lat przyjaźni. Nawiązuje on do pierwszego meczu reprezentacji obu krajów, który miał miejsce w 1921 (Węgry wygrały wówczas 1:0)
Warto może przypomnieć, że na gruncie piłkarskim przyjaźń kwitnie także między kibicami na poziomie klubów.
Więzi pojawiły się na początku lat 90-tych. Zwykle zaczynało się od nieformalnych kontaktów, odwiedzin paru kibiców na meczu w drugim kraju i kolejnych, coraz liczniejszych, rewizyt. Z czasem powstawały przyjaźnie między grupami kibiców z poszczególnych klubów (zgody), najsłynniejsza z nich to ta łącząca Legię Warszawa z budapeszteńskiem Újpestem.
Goście wywieszają na meczach swoje transparenty, bywa, że kibice gospodarzy przygotowują bannery adresowane do zaprzyjaźnionego klubu i napisane w nienagannym języku przyjaciół.
Ważnym elementem kontaktów jest celebrowanie przyjaźni polsko-węgierskiej. Kibice w obu krajach gorliwie świętują oficjalny dzień przyjaźni polsko-węgierskiej a także rocznice węgierskiego powstania oraz poznańskich wypadków z 1956 roku. Powstają specjalne transparenty a nawet oprawy meczowe.
Kibiców w obu krajach łączą nacjonalistyczne poglądy, którym dają wyraz w oprawach meczowych a także zorganizowanym udziale w prawicowych demonstracjach.
Ciekawostka: zjawisko ustawki, oraz samo słowo ustawka, zostały przejęte przez węgierskich drukkerów od Polaków. W swoim czasie istniała nawet kibicowska marka odzieżowa o nazwie Ustawka. Sprzedawała ona między innymi takie niezbędne do kibicowania artykuły jak ochraniacz na zęby.
Rzecz jasna, istotne są też kontakty osobiste, gdzie narzędziem krzepienia przyjaźni polsko-węgierskiej często staje się szklanka.
Te kibicowskie więzi też są częścią spektrum przyjaźni polsko-węgierskiej. Kibol-drukker dwa bratanki!
Dowiedziałem się właśnie, że polska piłka nożna ma na Węgrzech swój własny serwis informacyjny właśnie pod tytułem ekstraklasa.hu. Strona wystartowała 18 stycznia tego roku (przedtem przez pół roku funkcjonowała na facebooku) a robi ją Miklós Mitrovits, znający Język polski historyk, który doktoryzował się z Solidarności, a przy tym kibic Legii, wraz z Zoltánem Puskásem, Balázsem Szabó oraz Józsefem Szlezákiem.
Jest tam wszystko co węgierskojęzyczny miłośnik polskiego futballu mógły sobie wymarzyć: relacje z meczy, tabele, szczegółowe informacje na temat Węgrów grających w polskich klubach, teksty na temat historycznych meczy, itp.
Ekstraklasa.hu wydała też interesującą broszurę pt. Magyar-lengyel focitőrtenélem. Magyarok a lengyel labdarugásban (Węgiersko-polska piłkarska historia. Węgrzy w polskim piłce nożnej). To ponaddwudziesto stronicowe, bardzo estetycznie wydane opracowanie omawia całą historię polsko-węgierskich kontaktów piłkarkich. I tak dowiedziałem się z niego że
Pierwszy swój międzynarodowy mecz reprezentacja Polski rozegrała z Węgrami w 1921 roku
Także ostatni mecz przed wojną (27 sierpnia) rozegrano, w Warszawie, z Węgrami
W 1958 roku, dwa dni po egzekucji Imre Nagya, w trakcie meczu Ruchu Chorzów-Honvéd miejsce miała minuta ciszy dla uczczenia zamordowanego węgierskiego przywódcy.
W polskich klubach pracowało szereg węgierskich trenerów, najsłynniejszy z nich, János Steiner, poprowadził do mistrzostwa trzy kluby: Legię, Górnika oraz Ruch.
Polska i Węgry rozegrały 32 meczów, z czego Węgry wygrały 20, Polska 8 a w czterech przypadkach był remis.
Polska reprezentacja wygrała z Węgrami finał olimpiady w Monachium w 1972 wynikiem 2:1
Obecnie w polskich klubach gra siedmiu węgierskich zawodników – w żadnej innej zagranicznej lidze nie ma ich tylu.
Magyar-lengyel focitőrtenélem, polskiej wersji niestety nie ma ale i tak szacunek dla autorów!
***
Na niedawnym spotkaniu promocyjnym książki pt. Bratanki? w Instytucie Polskim, w której zresztą się pojawiam (przedstawia ona szereg osób działających na styku kultur polskiej i węgierskiej), mowa była o tym czym potrafiła kiedyś zafascynować Polska młodych Węgrów. W zależności od pokolenia był to autostop, jazz, kultura współczesna, a zwłaszcza teatr, muzyka rockowa a także serdeczność wobec Węgrów i ogólne doceniane przywiązanie do wolności. Młodzi Węgrzy pielgrzymowali do Polski, uczyli się polskiego, zachłystywali polskością. Polska była w pewnej mierze substytutem niedostępnego wówczas zachodu.
Obecnie ta wyjątkowość Polski i zainteresowanie nią wyparowały. Jak jeździmy samochodem do Poznania to mimo, że przejeżdzamy przez pół kraju zwykłe nie widzimy ani jednego węgierskiego auta. Więcej Polaków, zdaje się odwiedza Węgry: w Budapeszcie widać polskie autokary, po okolicach Tokaju jeżdzą auta miłośników wina, w kąpielach termalnych słychać zawsze język polski, ale jest to zainteresowanie raczej czysto turystyczne.
Czy pozostało dziś coś co nadal fascynuje Węgrów w Polsce, coś, przez co chcieliby poznać ten kraj, nauczyć się polskiego? Miklós uważa, że tym czymś jest właśnie piłka nożna. Zainteresowało mnie to bo przedtem tak nie myślałem, że mimo, że zajmowałem się trochę kibicowskim aspektem przyjaźni polsko-węgierskiej.
Czy zgadzacie się z tym? Czy jest coś poza piłką nożną czym Polska może dziś przyciągać Węgrów? Piszcie w komentarzach proszę.
Co to jest: produkt komunizmu w jego najgorszym, rakosistowskim wydaniu, przedmiot niewysychającej dumy Węgrów, upamiętniony w filmie zrobionym już w wolnych Węgrzech a niedawno na największym muralu w Budapeszcie? Tak, chodzi o najsłynniejszy mecz piłkarskiej złotej jedenastki kiedy to Węgry rozbiły Anglię na Wembley 6:3 25 listopada sześćdziesiąt lat temu.
graffiti na ulicy Rumbach Sebestyén w siódmej dzielnicy, dzieło grupy Neopaint
Ach, co to był za mecz! Do tej pory Anglia na swoim terenie przegrała jedynie RAZ grając przeciw Irlandii w Liverpool w 1949 roku. A tu nie dość, że przegrała to w dodatku na Wembley i to jak wysoko. Że nie był to przypadek świadczy rezultat rewanżu w Budapeszcie, kiedy złota jedenastka zmiażdzyła rywali 7:1.
Węgierska drużyna była wówczas na topie. Jej sukcesy były w dużej mierze zasługą żarliwego Gusztáva Sebesa, komunisty i przyjaciela Mátyása Rákosiego. Wymyślił on, że reprezentacja narodowa powinna cały czas grać ze sobą i najlepszych w kraju piłkarzy przeniósł do i trenował ją w ramach nowostworzonego klubu wojskowego Honvéd, który dobrał sobie bez żadnych ograniczeń najlepszych graczy z innych klubów. Tam mieli wszystko co potrzeba, władze im niczego nie odmawiały. Jak pisze Rafał Stec w artykule w Wyborczej (niestety za firewallem)
Węgierską ”złotą jedenastkę” – pod tą nazwą przeszła do historii – wyprodukował socjalizm, i to socjalizm w najmroczniejszym stalinowskim wydaniu. Piłkarze należeli do kasty uprzywilejowanych, wypuszczanych za granicę i obsypywanych podarkami, ponieważ ich triumfy były bezcenne dla rządowej propagandy. Dowodziły wyższości ustroju, a zarazem łechtały narodową dumę zwykłych ludzi, deptaną przez sowiecką dyktaturę.
Triumfy piłkarzy były sukcesem komunistycznej władzy. Popularność zespołu i w kraju i zagranicą przewyższała cokolwiek znamy obecnie. Ich przyjazd gdziekolwiek przyciągał tłumy na dworce, podejmowano ich jak najprawdziwsze gwiazdy. Na mecz z Anglią chciało wejść milion widzów, biletów niestety było zaledwie sto tysięcy.
Do dziś można spotkać ludzi, którzy z pamięci recytują cały skład legendarnej drużyny. We wspomnianym filmie (niezaskakujący tytuł „6:3”) główny bohater zna przebieg meczu na pamięć, z pewnością było takich ludzi sporo. Kult drużyny jest jedną z niewielu rzeczy łączących Węgrów niezależnie od poglądów politycznych. I dziś często jedyną rzeczą jaka przychodzi cudzoziemcom do głowy w związku z Węgrami jest nazwisko Puskása, jednego z czołowych napastników drużyny (wideo z jego królewskiego w charakterze pogrzebu tu).
To taki paradoks z historii Węgier, że za jednym z największych triumfów narodowych stoją nienawidzeni przez nacjonalistów komuniści a sam triumf miał miejsce w czarnym okresie rządów „najlepszego ucznia Stalina”.
Schronisko dla bezdomnych Menedék organizuje charytatywny konkurs piłkarski 26 maja. Na razie nie ma polskiej drużyny, jakby ktoś miał ochotę ją skompletować niech się zgłosi u organizatorów. No i wtedy powodzenia w turnieju!
Co się dzieje kiedy gra się w piłkę nożną w parę (4-6) osób? Ano, człowiek szybko się śmiertelnie męczy. Bo trzeba ciągle biegać i nie ma ani chwili przerwy. Chyba, że się gra w wersję jednego dotknięcia (węg. egyerintős játék), która jest mniej męcząca za to bardziej techniczna.
Rzecz polega na tym, że każda drużyna ma tyle dotknięć piłki ile ma zawodników, jeśli dwóch to dwa, jeśli trzech to trzy (z większą ilością zawodników tak się nie gra). Kiedy drużyna wykorzysta swoją ilość dotknięć traci prawo do dotykania piłki aż przeciwnicy nie dotkną jej choć raz.
Jak łatwo zrozumieć, mniej tu jest biegania i wogóle nie ma kiwania się jak w zwyczajnej grze. Zamiast tego trzeba kombinować jak najskuteczniej doprowadzić piłkę pod bramkę i dobrze strzelić w ramach tego ograniczenia w liczbie dotknięć czyli, poza bramkarzem, kopnięć. Dobrze się gra w nią na sali gimnastycznej, gdzie piłki raczej nie da się wykopnąć poza boisko bo wraca odbita od ściany.
Z taką grą spotkałem się dopiero tutaj. Czy jest znana również w Polsce?
Olimpiada już dawno minęła i bardziej niż finałem biegów narciarskich kobiet na 30 kilometrów interesujemy się formułą 1 i Kubicą ale Chłopak uważa, że powinienem napisać coś o świetnych rezultatach Monarchii w Vancouverze – więc piszę.
Serwis sportowy indexu przed olimpiadą jeszcze wpadł na pomysł by oprócz dość beznadziejnego w sobie śledzenia wyników węgierskich sportowców zająć się także wyobrażoną reprezentacją Monarchii Austriacko-Węgierskiej, w skrócie Monarchią.
Pomysł świetny bo okazało się, że mamy najliczniejszą reprezentację ze wszystkich: 324 sportowców! Wśród nich 19 Chorwatów, 15 Węgrów, po dziesięciu Włochów z Trydentu oraz Seklerów, 9 Polaków urodzonych na terenach Monarchii, 6 Bośniaków, nie mówiąc już rzecz jasna o Austriakach, Czechach, Słowakach itd.
Trzydzieści osiem medali w tym osiem złotych, lepiej niż USA, inni niech nam zazdroszczą!
Zabawa urocza, tym bardziej, że relacje zmagań sportowych Monarchii podawane były z typowymi dla Indexu humorem i ironią. Weźmy tytuł relacji z finału biegów narciarskich kobiet na 30 kilometrów: Robotlányt győzött le a mi polák Jusztinánk czyli Nasza polska Jusztin zwyciężyła dziewczynę-robota. Humor tym ważniejszy, że Węgrzy samodzielnie żadnych medali nie zdobyli.
Miło przypomnieć sobie, że oprócz Węgrów zgryźliwych, Węgrów smutnych i poważnych są też Węgrzy weseli i skłonni do autoironii. I miło spojrzeć na mapę Monarchii – na niej wielkie Węgry – i zamiast myślenia o Trianonie czy Jobbiku po prostu uśmiechnąć się. Bo Monarchia jest najlepsza na świecie!
Kolega Śliwki spytał mnie czy znam jakiejś federacji gry gombfoci w Polsce bo organizuje turniej i chciałby zaprosić Polaków. Gombfoci? Co to takiego? I jak się to po polsku nazywa? Jak mogę kogokolwiek znaleźć nie wiedząc tych rzeczy?
Co to takiego udało mi się ustalić z pomocą internetu. Chodzi o grę stołową graną guzikami, którymi strzela się przy pomocy linijki. Oto stosowne dwa zdjęcia i wideo.
Co ciekawe, wikipedia wspomina, że gra ma podobno korzenie w Europie Wschodniej i gdzieś w internecie mignęło mi, że podobno wymyślili ją Węgrzy. Niestety, nigdzie nic pewnego.
Pomóżcie więc może:
jak się nazywa ta gra po polsku?
czy w Polsce jest znana?
czy są jakieś kluby kultywujące nią, federacje, stowarzyszenia?
skąd się wzięła? kto ją wymyślił? jaka jest jej historia?