Odbyły się już dwie duże opozycyjne demonstracje powyborcze. W wielu punktach podobne (niepartyjne, trochę bez przywódców, bez jasnego celu) ale w szeregu innych odmienne.
Po pierwsze były one duże. Dawno już nie było na ulicach takich tłumów (organizatorzy rzucili liczbę stu tysięcy, innych szacunków nie widziałem, ludzi było na pewno kilkadziesiąt tysięcy), co tym bardziej jest godne uwagi, że opozycja właśnie została znokautowana przez Fidesz, który znów ma większość konstytucyjną.
tłum zbiera się na ulicy Andrássy 14 kwietnia, mimo, że zdjęcie zrobiłem z góry nie widziałem ani jednego końca
Wszędzie widoczne baloniki partii Momentum i Koalicja Demokratyczna – tutaj ludzie się zbierają na placu Kossutha 21 kwietnia
Facebookowa nazwa demonstracji (były dwie – 14 i 21 kwietnia a będą dalsze, najbliższa 8 maja) to Jesteśmy większością (Mi vagyunk a többség), która oddaje nastroje uczestników, czujących, że wybory ukradziono: Fidesz poprzez manipulacje i nieprawidłowości wyborcze oraz opozycja przez swoją indolencję.
plakat domający się nowych wyborów
Żądamy nowego systemu wyborczego
Wielkie wrażenia zrobiło zgodne demonstrowanie przez zwolenników krańcowo odmiennych ugrupowań politycznych połączonych sprzeciwem wobec Fideszu. Wspólna demonstracja jobbikowców, zwolenników partii Gyurcsánya, liberałów, itd. – o tym nie tak dawno nikomu się jeszcze nie śniło.
flaga Jobbiku koło balonika Koalicji Demokratycznej Gyurcsánya – kiedyś musiałby oddzielać je kordon policji
tatuaż rowaszem? to może być tylko jobbikowiec
Dalej, choć i tym razem demonstracje robili aktywiści facebookowi to jednak po raz pierwszy zabrzmiała tak ostra krytyka partii opozycyjnych i głosy nawołujące do utworzenia nowej opozycji. Najwyraźniej wyraził to Péter Márki-Zay, burmistrz Hódmezővásárhely, które nieoczekiwane zwycięstwo w wyborach uzupełniających w tym mateczniku Fideszu wzbudziło nadzieje na sukces opozycji w wyborach parlamentarnych.
Márki-Zay wyrasta zresztą na przywódcę tej nowej opozycji. To, że jest byłym członkiem Fideszu, który z partii wystąpił w sprzeciwie wobec korupcji, jego nawiązania religijne – wezwał uczestników demonstracji do „przekazania sobie znaku pokoju” – otwiera tę opozycję w stronę ludzi o przekonaniach prawicowych, którzy dotąd może nijak nie mogli się utożsamić z żadnym z obecnych ugrupowań opozycyjnych.
w trakcie demonstracji puszczano stare wypowiedzi Orbána, który kiedyś mówił takie rzeczy, z którymi wszyscy demonstrujący by się pewnie teraz zgodzili
Koniec demostracji – tradycyjne już podnoszenie komórek a także hymny Węgier i UE
Ciekawostką jest pojawienie się gazetek. Tak, w erze internetu, na demonstracji organizowanej przez facebooka i streamowanej na żywo przez media, natknąłem się na dwa przykłady czegoś na kształt bibuły. Pierwsze to wydanie nadzwyczajne zamkniętej po wyborach gazeta Magyar Nemzet (Magyar Nemzet szamizdát) a drugi to rozdawana gazetka Nyomtass te is! czyli Wydrukuj to!, gazetka o formacie A4 zamieszczana w internecie, którą każdy może wydrukować i kolportować.
Gazeciarka rozdająca samizdatowe wydanie Magyar Nemzetu
Bibuła 2018 – 39 numer, rocznik II
Na koniec smutniejsza uwaga. Mimo, że demonstracja była opozycyjna nikt ani słowem nie zająknął się w obronie dwóch ostatnich obiektów rządowych kampanii nienawiści: „migrantów” oraz Sorosa. Wydaje się, że pod tym względem Fidesz skutecznie narzucił swoją narrację.
żeby nie było jednak zbyt smutno jeden z bardziej montypythonowskich transparentów z demonstracji: „Fidesz – ég veled!” oznacza „Fideszie – żegnaj!”
dwie kobiety