W Budapeszcie też można się troszkę poczuć jak nad morzem, no dobrze, może raczej jak nad jeziorem ale nie w śródmieściu. O tym mówię w najnowszym podcaście (12:00). Program:
– powitanie
– serwis informacyjny
– Jeż Węgierski w eterze
– urywki historii
– pożegnanie
przygotowali: A. Szczęsnowicz-Panas, R.Rajczyk, J.Celichowski, P.Piętka

W lecie jakoś czulej myśli się o wodzie w mieście. Poza basenami i fontannami, które zwykle najbardziej cenią sobie szalejące w nich dzieci, mamy tu oczywiście Dunaj. W większości jest on mało dostępny bo wysokie, kamienne brzegi odgrodzone w dodatku nadbrzeżnymi trasami szybkiego ruchu nie ułatwiają kontaktu z rzeką. Na szczęście są miejsca bardziej temu sprzyjającemu ale szukać ich trzeba poza śródmieściem.
Zacznijmy od Római part czyli wybrzeża Rzymskiego na północy Budapesztu. Ta kawalkada bufetów, barów, hangarów wioślarskich o klimacie przypominającym lata 80-te to jedyny w swoim rodzaju kawałek Budapesztu popularny wśród lokalsów, w zasadzie nieznany wśród turystów. Jedno miejsce jest tam szczególne, to bar Fellini czyli podmiejski odpowiednik romkocsmy.



W budach przypominających cyrkowe wozy kupić można coś do picia oraz jedzenia, wszystko bardzo przyzwoitej jakości. Obsługa stylowo ubrana w koszulki w paski harmonizuje z rozstawionymi na plaży leżakami pokrytymi materiałem powtarzającym ten motyw. Same leżaki, niskie stoliki i fotele z palet stoją na kamienistej plaży dochodzącej do samej rzeki. Jest pomost, na którym też można posiedzieć, jest huśtawka nad wodą. Można sobie patrzeć na rzekę, kaczki, statki a także nieodległy most Megyeri. Zaskakująco dobrze dobrana muzyka ewokuje nastrój lata, wakacji.
Mniej więcej po drugiej stronie rzeki działa miejsce o nazwie Kabin. Również tam są bar, grill i Dunaj a także koncerty na małej scenie. Też klimat romkocsmy, podobni goście. Specjalnego uroku nadaje miejscu kolejowy most Północny, do którego Kabin przylega.
Z drugiej strony miasta zaraz za mostem Rákocziego znajduje się piękne choć o innym charakterze miejsce: półwysep Kopaszi. Ta niegdyś przemysłowa baza przeobraziła się w ciągu ostatniej dekady w jeden z najpiękniejszych parków w Budapeszcie zwracający na siebie uwagę, między innymi, tabliczkami zachęcającymi do wchodzenia na trawę. Można sobie zrobić piknik, jest plaża choć nie jestem pewien czy kąpiel w Dunaju to dobry pomysł. Obok szeregu designerskich pawilonów, w których mieszczą się bary i restauracje, znajduje się zapewne najpiękniejszy komisariat (wodny) policji.
No i właśnie dowiedziałem się, że nad Dunaj przeprowadził się Dürer kert, kultowe centrum muzyki do niedawna mieszczące się koło Városliget. Znajduje się on obecne przy półwyspie Kopaszi. Podobno od sceny do rzeki jest parę kroków. Jeszcze tam nie byłem ale na pewno niedługo się tam wybiorę. Wiem, że się nie zawiodę, Dunaj i Budapeszt nie rozczarowuje