Nieoceniony Gabriel Kurczewski przysłał mi fraszkę Wacława Potockiego, w której pojawia się wino tarcalskie (Tarcal to wieś w regionie tokajskim). Jest sprośna jak trzeba, tyle tylko, że ze względu na trzystuletni język miejscami trudno zrozumieć tekst. Z pomocą Gabriela zestawiłem mały słowniczek by ułatwić lekturę wiersza, podaję go pod fraszką.
Wacław Potocki
Znaczone wino w piwnicy.
Mając szlachcic w piwnicy kilka beczek wina,
Na jednej imię żony swojej: Katarzyna,
Lepsze, i barziej mu do smaku przypadnie,
Znacznymi literami, kretą pisze na dnie.
Panna po nie chodziła, której klucze zlecił;
Żeby szkody przestrzegał, wyrostek jej świecił.
Ale zdrajca, nabrawszy lewarem likworu,
Sięgał pannie kosmatą wronką do wątoru.
Trafiło się, gdy wyńdą oboje z piwnice,
Zapomniała nieboga otrzepać spódnice.
Czyta jej pan na zadku wytłoczone drukiem
Imię swej żony: Coż to, rzecze, żono, z fukiem?
Jam tak wino osobnej naznaczał słodyczy,
Czy nie omyłki sobie twoja panna życzy,
Albo chce do słodyczy korzeń mu przyprawić?
Mojaśty, nie każ się jej tym ipsymem bawić.
Skoro bowiem lewarem z wierzchu nie dosięże,
Co dotąd stała pewnie na pcach beczka, lęże,
I kurek między dągi wprawiwszy w antale,
Będzie nosiła wino, ale nie z tarcale.
źródło: archive.org
Lewar – rurka (wężyk) do przelewania cieczy z poziomu wyższego na niższy ponad przeszkodą (najwyższy punkt lewara znajduje się ponad zwierciadłem cieczy w zbiorniku górnym),
Wronka – urządzenie apteczne, rurka albo lejek
Wątor (dawniej także wantor) – wyżłobienie w klepkach drewnianej beczki, od strony jej wnętrza, umożliwiające osadzenie w niej dna.
Fuk – krzyk, strofowanie, gniew, swar.
Ipsym, ipsyma – gatunek wina zaprawnego; małmazja. Ipsymowanie (hipsymowanie) to konserwowanie wina (albo innych przetworów) gipsem. Uważano, że technika ta obniża jakość wina: „Winiarze wina ipsymując, białkując, siarkując, na lagry muszkatelowe, małmazyowe, bastertowe, i innych win dobrych lejąc, psują.”
Pce – legary, podstawki pod beczki
Dągi – deski, z których robi się dna beczek
Antał – dawna jednostka objętości stosowana przed 1764 rokiem, równa jednej beczce. 1 Antał odpowiadał 18 garncom. Połowę antału stanowił antałek (zwany też achtelem) – 9 garnców.
Cóż za perełka! Ileż to wsi może powiedzieć o sobie, że pojawia się w dawnej literaturze innego kraju?
Przy okazji rozmawialiśmy z Gabrielem o antologii zawierającej wiersze związane z Węgrami czy też nawet, wężej, z winami tokajskimi. Klasykiem jest to fraszka Jana Kochanowskiego pt. Do starosty muszyńskiego
Jan Kochanowski
Do starosty muszyńskiego
O starosta na Muszynie,
Ty się znasz dobrze na winie;
Znasz i masz, bo tylko z góry
Spuściwszy wóz, alisz Uhry.
Okaż swój smak staradawny,
Starosto Muszyński sławny!
A niech go ja też skosztuję,
Boć i ja smak w beczce czuję.
A nie żal mi, żem poetą,
Jest coś, umieć alfę z betą.
Tym ludziom, ty Stanisławie,
Chceszli się zachować prawie
Nie szafirem, nie rubinem,
Ale je czci dobrym winem;
A stąd to będziesz miał w zysku,
Że coś dziś obłoków blisku,
To cię pijanymi rymy
Aż do nieba wprowadzimy.
źródło: wikisource.org
alisz Uhry – aliści Węgry.
zachować prawie – znaleźć się, jak należy
(Ciekawe, że Kochanowskiego czyta się łatwiej niż Potockiego, mimo, że ten pierwszy pisał sto lat wcześniej.)
Koncepcja Gabriela jest następująca:
Pociąga mnie idea niewielkiej książeczki, ładnie opracowanej graficznie, być może dwujęzycznej, z dość wąską selekcją, po kilka wierszy, z każdej historycznej epoki literackiej (i kulturowej), z krótkimi szkicami (jedna strona) o poszczególnych wierszach. Trochę jak w kulinarnej książeczce Dumanowskiego, tylko tam o przepisach, tu o wierszach jako wskazujących na pewne rysy kultury wina. Byłoby to coś dla miłośników wina (i poezji) a nie historyków literatury czy w ogóle badaczy. Nadawałoby się do sprzedaży w winiarniach i mogło pomóc winiarzom węgierskim w komunikacji z polskimi gośćmi. Wydaje mi się, że nie wydano czegoś takiego. Jerzy Jakubiuk, hungarysta, wydał w 1966 rozprawkę „Kariera wina węgierskiego w literaturze polskiej”, która część takiej literatury przytacza i omawia. Wyszło to w małym nakładzie na Uniwersytecie Warszawskim.
Mam nadzieję, że kiedyś się tej książeczki doczekamy. Brzmi to jak idealny projekt dla Fundacji Felczaka. Może nie będą mieli problemu ze sprośnościami, bo one już takie stare.

