Pisałem niedawno o książce, nad którą pracuje Betsy. Przyszły mi one (Betsy i książka) do głowy kiedy będąc w Baku zostałem zaproszony przez tamtejszą koleżankę Lalę do domu. Mieszka w bakijskim starym mieście w domu, który zbudował, jak nam powiedziała, dziadek jej męża. Rzuciłem natychmiast, żeby pomyślała o napisaniu książki na temat domu, podobnie jak Betsy. Lala zna Betsy więc pomysł nie zabrzmiał tak abstrakcyjnie. Napisała mi potem, że nad nim myśli.
Sam dom Lali, albo może raczej dziadka Lali, to w zasadzie niezła ilustracja historii ostatnich 100 lat. Z zewnątrz typowy mieszczański dom z przełomu 19 i 20 wieków. Trzypiętrowy, o ile pamiętam, obłożony szarym kamieniem stojąc w wąskiej uliczce jest jednym z tych domów, które nadają staremu Baku jego charakter (sporo z tych domów zresztą planowali polscy architekci, których wówczas dużo tam było). W środku widać ciężką rękę ustroju sowieckiego: wszędzie jakieś rury biegnące po ścianie, dyndające kable, obłażący tynk, śmierdzące schody. W mieszkaniu Lali z kolei dominuje styl ikeowo-rustykalny, mimo, że najbliższa IKEA być może jest dopiero w Stambule czy Moskwie. Sporo jasnego drewna, funkcjonalnych sprzętów a także wiejskich naczyń. Symboliczna jest też Lala zupełnie niesowiecka a przy tym świetnie sobie radząca w nowych warunkach.
Pomyślałem sobie o tych dwóch domach dziadków Betsy i męża Lali i przyszło mi do głowy, że w szkołach w ramach lekcji historii powinno sie uczyć też historii miejscowej. Takiej, która opowiada o tym co to się zdarzyło w twoim mieście, dzielnicy czy wsi, kto mieszkał w twoim domu i jaka jest jego historia, czy też może czegoś o miejscowej restauracji (założywszy, że ma więcej niż 10 lat) albo wręcz po prostu o twojej rodzinie. Uczniowie powinni sami zdobywać takie informacje pytając rodziców czy sąsiadów, chodząc do samorządu albo odwiedzając lokalną gazetę. W tej chwili program historii bywa identyczny w całym kraju niezależnie od tego gdzie znajduje się dana szkoła, pewnie głównie dlatego, że historia ma służyć wychowaniu narodowemu. Szkoda, bo przecież różne rzeczy działy się w różnych miejscach.
Myślę sobie o Chłopaku, co mógłbym mu opowiedzieć o naszej tutaj historii lokalnej? Może o tym, że w czasie wojny w nasz dom uderzyła bomba i do dzisiaj widać gdzie, bo w odbudowanej części inne są okna. Albo też o Rezső Seressu i o pianistach barowych. I o getcie, które tutaj było. Z pewnością przyda mi się wtedy ten blog:)