Słowo “migrant” to obelga – to już oficjalne

Szalenie ciekawy wyrok wydał właśnie sąd najwyższy w sprawie felietonu Árpáda W. Tóty. Ale zacznijmy od początku.

Rzeczony publicysta w swoim tekście pt. Magyar ember nem lop, csak kalandozik (Węgrzy nie kradną tylko oddają się przygodom – „przygodami” w historiografii węgierskiej nazywa się wyprawy łupieżcze, które Węgrzy podejmowali po osiedleniu się w Kotlinie Karpackiej) napisał następujące słowa:

Książę Árpád nie postawił przed sądem wojennym swoich bohaterów plądrujących Europę, ale uhonorował ich. Rabunek, podpalenie i przemoc – „przygody” – nie zostały powstrzymane przez prawne akty, ale przez bitwę pod Augsburgiem. To tam właśnie parszywi(dosłownie: śmierdzący) węgierscy migranci, niezmiennie utrzymujący, że pustoszenie wsi i klasztorów nie nosi znamion przestępstwa, że do niego tam w ogóle nie dochodzi, zetknęli się z europejskimi rycerzami, którzy srali na takie argumenty i na nieliberalny światopogląd, i od dupy po głowę ponadziewali ich na miecz. Po tym wszystkimwęgierscy bandyci dzielniepopędzili do domu i ogłosili, że za udział w przygodach dostaje się teraz cholernie wielkie bicie.

Tekst zaskarżono zarzucając mu obrazę godności narodu. Sąd pierwszej instancji wydał wyrok przyznający rację oskarżeniu. Godność narodu węgierskiego obraziły wyrażenia „parszywi węgierscy migranci” oraz „węgierscy bandyci”. Oskarżony został zobowiązany do usunięcia tych wyrażeń z tekstu, opublikowania przeprosin oraz wypłaty 400 000 forintów (5 100 złotych) dotkniętym tymi wyrażeniami dwóm osobom, który wszczęły sprawę.

Sąd drugiej instancji skasował ten wyrok, natomiast sąd najwyższy go dopiero co przywrócił. Z tekstu uzasadnienia:

Sąd najwyższy zgodził się ze zdaniem sądu pierwszej instancji, że publiczne używanie w odniesieniu do przedstawicieli narodu węgierskiego określeń „parszywy” czy też, obecnie w dyskursie publicznym pejoratywnego, słowa „migrant” a także wyrażenia „węgierscy bandyci” narusza godność węgierskiej wspólnoty narodowej. Sąd zwrócił uwagę, że formułowanie krytyki w debacie publicznej jest wartością chronioną przez wolność słowa, jednak narzędzia językowe użyte do tego celu a także specyfika gatunku ironii nie zwalnia od odpowiedzialności za naruszenie godności innych ludzi czy też społeczności.

Wykonany wyrok – inkryminowane wyrażenia zastąpione są gwiazdkami

Wyrok jest wart zauważenia dla dwóch powodów. Po pierwsze, co oczywiste, można się spodziewać, że będzie miał efekt kneblujący i że doprowadzi do autocenzury autorów i wydawców.

Po drugie, uznanie w wyroku sądowym, że słowa „migrant” jest obelgą a nie technicznym opisem człowieka, który zmienił miejsce gdzie żyje (migrantem jestem na przykład ja przeprowadziwszy się z Polski na Węgry czy też Viktor Orbán, który przeniósł się ze wsi do miasta) pokazuje jak rządowa propaganda nienawiści od lat szczująca na „migrantów” zmieniła język – albo przynajmniej jego oficjalną wykładnię. Ten wyrok na pewno trafi do publikacji analizujących związki między polityką a językiem.

Przykładowy plakat antymigrancki: Od początku kryzysu immigracyjnego w Europie ponad 300 osób zginęło w atakach terrorystycznych, źródło: HVG
Ściany billboardów: tak wygląda rządowa kampania propagandowa na Węgrzech, źródło: Népszava
Reklama

Protest po likwidacji Indexu

Tak, wiem, że Indexu nikt oficjalnie nie zamyka ale też nie ma wątpliwości, że to co się stało to koniec tego jednego z najstarszych i najbardziej znaczącego portalu informacyjnego na Węgrzech. Przynajmniej takiego jakim był dotąd.

Istniejący od 1999 roku Index był od początku czysto internetową publikacją. To dawało mu pewną przewagę nad publikacjami, który do wersji papierowej próbowały dobudować, wtórną, wersję internetową. Index zawsze zabiegał o niezależność i mimo swojego liberalnego ducha potrafił pisać krytycznie o wszystkich politycznych aktorach na Węgrzech. Wyróżniał się żywym, bliskim slangowi, językiem. Był jednym z najbardziej czytanych portali informacyjnych.

W 2014 roku Zoltán Spéder, jego ówczesny właściciel w tajemnicy podpisał umowę na opcję na zakup portalu z Lajosem Simicską który był wówczas głównym oligarchą Fideszu. Ten opcję zrealizował w 2017 ku szokowi nieświadomych wcześniejszej umowy dziennikarzy i czytelników Indexu.

Parę dni temu, 22 lipca, właściciel Indexu wyrzucił z posady głównego redaktora portalu Szabolcsa Dulla zarzucając mu ujawnienie tajemnic firmy (chodziło o to, że materiały dziennikarskie miały teraz przygotowywać spółki zewnętrzne, co zdaniem Dulla zagrażało niezależności portalu). Ten nie przyjął wysokiej odprawy, której warunkiem było odejście po cichu i nagłośnił sprawę. Wraz z nim wymówienie złożyła większość członków zespołu – ponad 80 osób (ich liczba może się zwiększyć bo część osób jest na wakacjach) z dziewięćdziesięcioosobowego zespołu. To rzecz bez precedensu na Węgrzech. Precedensowe jest niestety niszczenie opozycyjnych mediów: parę lat temu Fideszowi udało się przejąć kontrolę nad portalem Origo, który z krytycznego źródła informacji stał się propagandową tubą prorządową.

Wczoraj odbyła się demontracja protestująca przeciwko temu co się stało z Indexem. Zorganizowała ją partia Momentum. Tłum przeszedł od redakcji Indexu na placu Kolosy aż na zamek pod siedzibę Orbána. Oto parę zdjęć z niej.

index_czolowka

Czołówka marszu „Wolny kraj, wolne media”. Transparent trzymają przywódcy Momentum, w tle flagii tej partii.

index_widok_z_mostu

Tłum widziany z mostu Małgorzaty – nie widać końca pochodu.

index_70_bator_ember

„70 odważnych ludzi” – wtedy wiadomo było o tylu wymówieniach.

index_nincs_masik

„Drugiego takiego nie ma” – to część hasła Indexu: Index, drugiego takiego nie ma

index_kell_masik

„Chcemy następnego!”

index_widok_z_mostu1

Flagi niegdyś skrajnie prawicowego Jobbiku ramię w ramię z flagami Momentum w obronie Indexu.

index_solidarisok

„Solidaryzujemy się! Zwolennicy wolnych mediów”

index_mocskos_fidesz

Pan w koszulce z napisem „Parszywy Fidesz” oraz symbolem O1G nie był najbardziej typowym uczestnikiem demonstracji.

index_O1G_MKKP

A tu uczestnik z O1G na masce oraz symbolem Partii Psa o Dwóch Ogonach na koszulce (na demonstracji był z psem)

index_bem

Przed pomnikiem Bema

index_rowerzysta

„AArrrrgggghhhh!!!!”

index_oklaski

Oklaski z dachu

Byli dziennikarze Indexu założyli profil na facebooku (Távozó indexesek czyli Byli pracownicy Indexu). Ma już on ponad sto siedemdziesiąt tysięcy polubień co wskazuje na popularność portalu. Ich logo – Legyen másik czyli Chcemy następnego (Indexu) – sugeruje, że będą próbować coś robić. Sukces Radia Nowy Świat pokazuje, że może im to się udać.

Radio Polonia Węgierska – drugi odcinek podcastu

Kolejny podcast został opublikowany, zachęcam do słuchania. Mówię w nim o Radiu Tilos, tekst poniżej.

Jak mam słuchać radia to zwykle wybieram radio Tilos. To niegdyś, w latach 90-tych jeszcze, pirackie radio do dziś działa inaczej niż radia komercyjne. Jest na tyle non-profit, że robione jest niemal całkowicie na podstawie wolontariatu. Każdy może zgłosić się z pomysłem programu i jeśli kuratorium radia ten pomysł się spodoba można trafić na antenę. Fakt, że zasięg radia to tylko Budapeszt i okolice ale warto.

Audycje są muzyczne oraz mówione, te pierwsze dominują jeszcze od czasów pirackich. Z radiem związanych jest wielu DJ-ów. Programy pokrywają całą szeroką gamę gatunków choć króluje muzyka elektroniczna.

Wśród mówionych są ogólne pogaduszki na aktualne tematy a także audycje tematyczne: o nauce, sporcie, muzyce, prawach człowieka, literackie a także wędkarstwie, futurystyce, polityce odnośnie narkotyków, niepełnosprawnych, kulturze rosyjskiej (Wostok), Słowakach, i tak dalej i tak dalej. Jest ich masa, wiele z nich trudno opisać przy pomocy paru słów. Z bardziej niesamowitych wspomnę program po chińsku (te po angielsku czy francusku to tutaj normalka) czy też program robiony w więzieniu. Najbardziej mnie urzeka program o muzyce klasycznej, którego prowadzący prezentuje utwory i dokonuje ich fachowych analiz. Działalność z zakresu misji mediów publicznych a Tilos to radio bez państwowego finansowania, wszystko co w radiu leci to, przypomnijmy, wolontariat.

Język jest tutaj swobodny, nieformalny, niebanalnie dowcipny, slang skrzy się wszystkimi odcieniami. W węgierskich mediach jest nurt tak operujący językiem, Tilos jest jego mocnym przedstawicielem.

Warto wspomnieć też wiadomości koncentrujące się na nauce i kulturze a także wieczorną bajkę dla dzieci.

Tilos to wielka wspólnota słuchaczy. Widać na corocznym maratonie Tilosa czyli tygodniowym festiwalu fundraisingowym. Są koncerty, można kupić gadżety, zjeść coś czy wypić, wziąć udział w loterii, i tak dalej. Zawsze jest tłum, widać, że uczestnicy z radiem się identyfikują w sposób, o którym inne stacje mogłyby pomarzyć.

Radio można łapać na częstotliwości 90.3 MHz. Warto.

Radio Polonia Węgierska – pierwszy odcinek podcastu

Z inicjatywy Piotrka Piętki powstał podcast o nazwie Radio Polonia Węgierska. Mam przyjemność być jednym z zaproszonych do jego współtworzenia. Poniżej zamieszczam krótki tekst, który czytam w pierwszym odcinku.

Dzień przyjaźni polsko-węgierskiej jest, na ile wiem, unikalnym świętem. W innych krajach go nie ma.

Dobrze więc byłoby je świętować w odpowiednio unikalny sposób. Jeśli zastanowić się nad przyjaźnią polsko-węgierską to poza spontaniczną sympatią, którą Węgrzy odczuwają do Polaków a Polacy do Węgrzy, zwykle wspomina się udzielaną sobie nawzajem pomoc. Polacy z generałem Bemem na czele walczyli w powstaniu 1848 roku, Węgrzy posłali amunicję armii polskiej walczącej z bolszewikami w 1920 roku, Węgrzy przyjęli uchodźców w 1939 a potem wspomagali powstańców warszawskich, Polacy zbierali pieniądze i oddawali krew w 1956 roku, co mniej znane, węgierscy opozycjoniści zorganizowali kolonie dla dzieci polskich w czasie stanu wojennego. I tak dalej i tak dalej.

Jak warto więc świętować te akty sympatii i pomocy? Niekoniecznie tradycyjnymi obchodami typu akademia, składanie kwiatów, msza, uroczysty koncert czy wystawa a może raczej właśnie poprzez praktykowanie tej przyjaźni konkretnymi aktami pomocy.

Parę lat temu Instytut Polski zorganizował w dzień przyjaźni polsko-węgierskiej akcję krwiodawstwa. Połączenie konkretności oddania krwi z symboliką tego działania – krew można było przelać dosłownie, nawiązanie do pomocy z 1956 roku, umożliwienie indywidualnego zaangażowania, wszystko to pokazuje jak takie obchody mogłyby wyglądać.

W tym roku z inicjatywy Marzeny Jagielskiej oraz grupy zaangażowanej w organizację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy udało się, pomimo obecnej pandemii, zorganizować internetową zbiórkę na najpilniejsze potrzeby bezdomnych, pieniądze zostały przekazane do wykorzystania uznanej organizacji Budapest Bike Maffia.

To tylko przykłady pokazujące, że da się. Warto każdego roku spróbować wymyślić coś nowego by takie obchody zachowały świeży charakter, a przyjaźń polsko-węgierska pozostała żywa i unikła instytucjonalnego skostnienia.

Węgrzy mają nowy hymn

Klub piłkarski z niedużego (nieco ponad 20 tysięcy mieszańców) nadgranicznego miasta Dunajská Streda (po węgiersku Dunaszerdahely) kojarzy się głównie nie tyle ze swymi sportowymi wynikami co raczej z politycznym kontekstem swojej działalności. Miasto to bowiem jest jedną z miejscowości na Słowacji z największym odsetkiem Węgrów: jest ich tam 75%. Kibice klubu to Węgrzy, można powiedzieć, zagorzali Węgrzy, którzy swoje przywiązanie do węgierskości manifestują tak samo chętnie jak miłość do DAC-u (Dunaszerdahelyi Atlétikai Club).

Pierwszy raz zrobiło się o nich głośno w 2008 roku, kiedy w trakcie meczu z klubem Slovan Bratislava doszło do brutalnego wystąpienia policji, która ostro spałowała (głównie) węgierskich kibiców (pisałem o tym tu).

Teraz jednak słychać o nich z innego powodu. Przed meczami kibice śpiewają hymn węgierski, co spotkało się z atakami słowackich nacjonalistycznych polityków, a także piosenkę Nélküled zespołu Ismerős Arcok. Na ogół ktoś, często dzieci, śpiewa ją stojąc na murawie stadionu a kibice włączają się z trybun.

Nélküled przed meczem na stadionie w Dunajskiej Stredzie

To tę piosenkę zaśpiewał wraz z kilkoma dziećmi z Dunajskiej Stredy, wstając z miejsc, cały stadion narodowy im. Puskása przed inauguracyjnym meczem z Urugwajem w listopadzie zeszłego roku. I tak narodził się nowy węgierski hymn.

Nélküled przed meczem na stadionie narodowym im. Puskása

Ismerős Arcok gra narodowego rocka. Teksty zespołu pełne są wezwań do solidarności narodowej, melancholii nad węgierskim losem, rozpaczy z powodu niesprawiedliwości Trianonu, itp. Wokalista Attila Nyerges powiedział, że lubi czytać Alberta Wassa (zainteresowanym tym pisarzem polecam moje wcześniejsze wpisy na jego temat tu, tu i tu) i to się w tych tekstach wyczuwa.

Piosenka Nélküled to jak dotąd największy hit zespołu. W wyczuwalnie wassowskim języku wyraża ból oderwania od ojczyzny. Zarówno tekst jak i muzyka są emocjonalne, dlatego stały się przebojem, by nie powiedzieć szlagierem, świetnie sprawdzając się zarówno na stadionie w Dunajskiej Stredzie jak i w narodowym.

Nélküled wykonawane poza stadionem – blisko 40 milionów odsłon

Tekst wziąłem i przetłumaczyłem, starając się go nie upiększać, by dać czytelnikom bloga lepsze pojęcie o czym mowa. Dla znających węgierski podaję też wersję oryginalną.

Bez Ciebie

O tylu sprawach dotąd nie mówiłem
Może nie być już kiedy jeśli je teraz pominę
Na opowieść o tym jak dobrze, że się spotykamy
Jak starzy przyjaciele, to samo mówimy, tak samo odczuwamy
Jak samotna sosna rozdarta piorunem
Jak kopnięty kamień, jak wyschnięty strumień,
Jak zmęczony wędrowiec, co wzrokiem o pokarm prosi
Nadziei na dom, ojczyznę, spokój już w sobie nie nosi
I choć wszystkiego zrozumieć nie sposób
Póki sam nie doświadczysz ciężkiego losu
Cokolwiek by nie było, i żyjąc i w śmierci
Jednej krwi jesteśmy
Jak zerwany konający kwiat
Jak pięć milionów Węgrów, których nie słyszy świat
Jak nasiono, które w pył spadło i nic nie wyda już z siebie
Jeśli się nami nie zajmiesz my też tacy będziemy, bez Ciebie.
..

Nélküled

Annyi mindent kéne még elmondanom
S ha nem teszem, talán már nem is lesz rá alkalom
Hogy elmeséljem, milyen jó, hogy itt vagyunk
S mint a régi jó barátok egyet mondunk s egyet gondolunk
Mint a villám tépte magányos fenyő
Mint a vízét vesztett patak, mint az odébb rúgott kő
Mint a fáradt vándor, ki némán enni kér
Otthont, házat, Hazát, nyugalmat már többé nem remél
S bár a lényeget még nem értheted
Amíg nem éltél nehéz éveket
Hogy történjen bármi, amíg élünk s meghalunk
Mi egy vérből valók vagyunk
Mint a leszakított haldokló virág
Mint az öt millió magyar, akit nem hall a nagyvilág
Mint porba hullott mag, mi többé nem ered
Ha nem vigyázol ránk olyanok leszünk mi is, nélküled.…

Wracając do stadionu: obecny na inauguracji dziennikarz Indexu Gábor Miklósi nie dość, że nie wstał w trakcie wykonywania Nélküled, ale w tym czasie trzymał w ręku książkę pt. Mit akar Soros? (Czego chce Soros?), i co więcej, w sprawozdaniu z meczu napisał, że zdanie “Jednej krwi jesteśmy” skojarzyło mu się z Księgą dżungli.

W kręgach prawicowych zawrzało. Jego zachowanie uznano za prowokację. W telewizji TV2 na przykład to, że jakiś dziennikarz nie wstał przy wykonywaniu piosenki rockowej było głównym newsem, „Index znieważył Węgrów żyjących poza krajem” grzmiała prezenterka. Inne prawicowe media też wyraziły swoje oburzenie.

Później okazało się, że Attila Nyerges we wcześniejszym wywiadzie powiedział, że zdanie “Jednej krwi jesteśmy” zostało zainspirowane właśnie Księgą dżungli, ale to już nie miało znaczenia.

Bo Nélküled to już nie tylko ogromnie popularna piosenka. Ona nabrała charakteru sakralnego, ją można już znieważyć. Tak rodzą się hymny, tak zrodził się ten hymn (przynajmniej dla prawicy).

Bez okładek HVG na ulicach

Od lat jestem już fanem okładek tygodnika HVG, które są najlepszymi reprezentantami karykatury politycznej na Węgrzech. Pisałem o nich tu na blogu, wrzucam je na mojego instagrama, napisałem nawet kiedyś im poświęcony dłuższy post.

Tak więc wiadomość, że więcej już nie zobaczymy ich publikowanych jako plakat na słupach ogłoszeniowych zasmuciła mnie a także zirytowała zważywszy na to jak do tego doszło. Otóż firma Mahir będąca właścicielem słupów ogłoszeniowych, z których korzystał HVG nagle i, na ile wiadomo, bezpodstawnie wypowiedziała tygodnikowi umowę najmu przestrzeni reklamowej na słupach. Czy przypadkiem było to, że na okładce akurat pokazana była Cecília Rogán, żona prominentnego polityka Fideszu odpowiedzialnego za propagandę? Sam główny artykuł opisywał sukcesy i luksusowe życie żon głównych postaci NER-u czyli aktualnie funkcjonującego systemu politycznego.

Obecni i byli dziennikarze HVG zorganizowali happening na placu Kálmána Szélla ustawiając się każdy z niewywieszonym plakatem w rękach. Wyglądało to tak.

źródło: 444.hu

HVG swoje okładki prezentowało na ulicach od 1979 roku. Wielka szkoda, że ten trzydziestoletni okres zakończył się właśnie teraz.

lekcja języka rosyjskiego

Putin się zbliża – niedługo odwiedzi Budapeszt – a HVG skomentowało tę wizytę piękną okładką pod powyższym tytułem.

Całujący się Orbán i Putin dla osób pamiętających okres przełomu 1989/1990 kojarzą się jednoznacznie z ówczesnym plakatem Fideszu Wybierzcie sami (Tesszék választani).

Tessek_valasztani1

źródło: wikipedia

Tam lekcji języka rosyjskiego oddawali się Breżniew i Honecker skontrastowani z młodą, wolną od takich perwersji, parą reprezentującą Fidesz. (Swoją drogą, mało ludzi na Węgrzech wie, że w Rosji przyjęte jest całowanie się w usta na znak przyjaźni bez kontekstów erotycznych).

Nie pierwszy to raz kiedy HVG nawiązuje do płakatów z tego okresu by wykazać jak bardzo zmienili się od tamtej pory Fidesz i sam Orbán. Wcześniej wykorzystał do tego inny kultowy plakat Towarzysze, koniec!

Obie okładki kąśliwe i dowcipne, jednak jeśli pomyśleć o wolcie odnośnie do stosunków Węgry-ZSRR/Rosja czy też Węgry/zachód, którą wdraża obecny rząd mniej jest już do śmiechu.

Népszabadság zamknięty, powrót Trybuny Ludu

Zamknęli Népszabadság? Cóż za problem, jest przecież inna prasa, weźmy taką powstałą rok temu gazetę Magyar Idők. Znikła gazeta, pojawiła się gazeta, takie jest życie, nie?

Mówi się, że za zamknięciem Népszabadság stoi skandal, który wywołała ta gazeta: sprawa podróży helikopterem ministra Rogána.

Przypomnę: Rogán poleciał helikopterem na ślub znajomych, początkowo zaprzeczał temu, potem jednak, gdy pokazały się dokumentujące to zdjęcia, przypomniało mu się, że faktycznie korzystał z usług tej piekielnie drogiej taksówki powietrznej. Wyjaśnienia, które podał były niespójne: podobno chcieli oszczędzić nocnej podróży dziecku – tyle tylko, że przeloty miały miejsce w dzień a cały czas podróży minimalnie różnił się od czasu przejazdem samochodem. Jak to często tutaj bywa w przypadkach kiedy polityk obnosi się ostentacyjnie z niemającym kontaktu z oficjalnymi deklaracjami majątkiem sprawę przypisuje się przedsiębiorczym współmałżonkom, pracowitym rodzicom czy też dzieciom, które mimo młodego wieku doszły do fantastycznych majętności, tym razem padło na żonę.

To wszystko wiemy z Népszabadság. A co tym napisała Magyar Idők? W zasadzie tylko to co powiedział sam Rogán, nota bene, rządowy spec od propagandy, podczas debaty na temat sprawy helikopterowej w parlamencie. Uznał wówczas, że popełnił błąd bo politykowi nie wolno korzystać z helikoptera do celów prywatnych nawet wówczas kiedy jego żonę na to stać. Szczegółów helikopterowej wycieczki zabrakło. Magyar Idők dużo więcej miejsca poświęciła aktualnym tematom rządowej propagandy jak niedawne referendum o uchodźcach czy wielorakie sukcesy rządu.

Tak w praktyce odczuwać się będzie zniknięcie Népszabadság. W przyszłości nie dowiemy się jeśli kolejny minister pozwoli sobie na luksusy za nie wiadomo czyje pieniądze, za to jeszcze głośniej zabrzmią tuby rządowe typu Magyar Idők.

Népszabadság był w swoim czasie odpowiednikiem Trybuny Ludu. Cóż za przewrotność historii, że w tej chwili przypomina ją raczej Magyar Idők.

uchodźcom wstęp wzbroniony

Taki tytuł dało HVG swojej okładce w tym tygodniu. Nawiązuje on do nowej ustawy przewidującej kary za nielegalne przekroczenie granicy a także uszkadzanie ogrodzenia tam się znajdującego.

HVGuchodzcy2

W zeszłym tygodniu było to „ślepa uliczka historii” ale od tekstu wymowniejszy był o obrazek łączący budowane na granicy serbskiej ogrodzenie ze śmiercią w ciężarówce 71 uchodźców z Syrii.

HVGuchodzcy1

Do ogrodzenia nawiązuje również okładka Magyar Narancs. Z drutu kolczastego pod nosem Orbána robi się znajomy wąsik.

MNorban1

źródło: Magyar Narancs

W końcu warto wspomnieć szeroko kolportowany na Węgrzech rysunek Hasana Abadi łączący incydent kiedy węgierska operatorka telewizyjna pracująca na granica kopnęła kilku biegnących uchodźców, w tym i dzieci i faktem zatonięcia trzyletniego chłopca z Syrii podczas próby przeprawy przez morze Śródziemne, zdjęcie  jego ciała na brzegu obiegło media światowe.

HasanAbadi

Demonstracja przed wizytą Merkel w Budapeszcie

Odbyła się w niedzielę, zorganizowały ją facebookowe grupy Százezren az internetadó ellen (Sto tysięcy przeciwko podatkowi od internetu) oraz 60ezren a MAGÁN nyugdíjukért (60 tysięcy w obronie swoich PRYWATNYCH emerytur). Klasyka, Kossuth tér, niedzielny wieczór, zbiórka pieniędzy na koszt demonstracji, niezłe przemówienia, parę tysięcy ludzi. Co warto odnotować:

Na demonstracji głos zabrali politycy! To zdecydowanie nowość. Jeden z nich to Zoltán Kész, który jest opozycyjnym kandydatem w wyborach uzupełniejących w Veszprém 22 lutego. Są one ważne bo jeśli Kész wygra to Fidesz straci większość absolutną w parlamencie.

Zoltán Kész w akcji

„Veszprém i gotowe” – gra słów „kész” oznacza właśnie „gotowe”, zwolennicy Zoltána Késza

Ponadto o również przemawiającym Zoltánie Vajdzie z grupy 60 tysięcy okazało się wcześniej, że jest aktywistą partii Együtt (był nawet kandydatem na burmistrza w niedawnych wyborach samorządowych), tak więc grono polityków wzrosło do dwóch.

Zoltán Vajda

Pewnie z powodu tematyki demonstracji odniosłem wrażenie, że tym razem było więcej flag unijnych niż węgierskich. Pojawili się zresztą sprzedawcy flag, można było kupować do wyboru do koloru. Flaga unijna to już zdecydowanie manifestacja opozycyjności.

merkelflagaHUEU

Pojawiły się też takie hybrydowe flagi unijno-węgierskie

Na początku demonstracji odśpiewano hymn węgierski (ciekawe, nie wszyscy zdejmują wtedy czapki) a na końcu … hymn EU. Wyszło świetnie tym bardziej, że bardzo dużo ludzi go śpiewało . Jak wyjaśnił mi kolega kiedyś wszyscy uczyli się w szkole, bodajże w ósmej klasie. Może więc była to premiera nowej pieśni ulicznej.

Na zakończenie warto wspomnieć, że na obrzeżu tłumu pojawili się skrajni prawicowcy ze skreślonymi flagami Unii. Policja ich izolowała. Przychodzili na opozycyjne demonstracje już wcześniej, widać narodziła się nam taka nowa tradycja.

merkelantyEU

Wyjaśniam: to nie jest flaga Szkocji z gwiazdami

Następnego dnia miała się odbyć kolejna demonstracja obok uniwersytetu gdzie Merkel miała mieć wykład. Rano organizatorzy dostali telefon z centrum antyterrorystycznego z informacją, że “ze względów bezpieczeństwa” nie może się ona odbyć w poprzednio zarejestrowanym miejscu – odbyła się gdzie indziej. Ta historia się prawdopodobnie tak nie skończy bo policja nie ma prawa tak zrobić: na zgłoszenie zastrzeżeń jakiegokolwiek rodzaju wobec zgłoszonej demonstracji ma 48 godzin a te dawno minęły.

Jak zawsze ciekawe są transparenty, oto ich mały wybór.

demonstracyjny folklor: precle i grzane wino

„Nasza Angelo! Prosimy, zbaw nas ode złego! Chcemy pozostać obywatelami EU!”

Kolejny z licznych motywów niemieckich: Zabierz swoje dziecko!

Posępne miny: „Nie możemy wam tyle dawać ile kradniecie”

Nie mogło się obyć bez zwyczajowego bohatera demontracji

„Nasz człowiek” – nawiązanie do zbliżającej się wizyty Putina no i słynnego plakatu z 1990 roku. Jak ktoś widział kultowy tutaj film Tanú to z pewnością zauważył też podobieństwo do towarzysza Bástya

Jak to bywa w przypadku dojrzałej kultury demonstracyjnej pojawił się nurt nonsensowy reprezentowany przez ten oto niewielki transparent (jeśli ktoś rozumie o co chodzi nie napisze w komentarzu)

A propos wizyty Putina, i z tej okazji odbędzie się demonstracja pod hasłem Putyin: Nyet! Európa: Igen! (nie tłumaczę). Marsz symbolicznie przejdzie od dworca Keleti (Wschoni) do Nyugati (Zachodni). Demonstracja rusza o 18:00 w poniedziałek 16 lutego.

A tak komentuje te dwie wizyty HVG:

HVGMerkelPutin

Plac (teren) zabaw. Dyplomacja szczytuje.