Parę dni temu siedzieliśmy sobie ze Śliwką w restauracji Klassz na Andrássy 41 kiedy pojawił się tam dziadek z kwiatami.
To dość emblematyczna postać. Zwykle w kapeluszu, choć tym razem nie, chodzi po knajpkach w okolicy placu Ferenca Liszta i z nieuprzejmą miną sprzedaje kwiaty. Robi to już od lat nic się przez ten czas nie zmieniając. Ciekawe jest, że przetrwał do dziś bo zwykle kwiaty w knajpach sprzedają młode, teoretycznie seksowne, dziewczyny, które, nie wiadomo czemu, w ubraniu przejawiają inspirację postacią Czerwonego Kapturka. Wożą je na ogół małoatrakcyjni faceci w kiepskich samochodach czekający na nie przed knajpą w czasie gdy one z mechanicznym uśmiechem oferują kwiaty zażenowanym przed swoimi kobietami facetom.
Dziadek stał się nawet kultową postacią. Pojawił się w jakimś pokoleniowym filmie (niestety, tytuł jakoś mi ulotnił się z głowy), a także na billboardzie bezpłatnego tygodnika z programem kulturalno-rozrywkowym Pesti Est. Mnie aż zgina: taki przygarbiony staruszek jako symbol rozrywki to doprawdy niesamowita rzecz. O zdjęcie billboardu napisałem nawet to Pesti Estu, jak przyślą to je tu zamieszczę.