Sztenya Bodó była w latach 60-tych i 70-tych być może najbardziej znaną Polką na Węgrzech.
Urodziła się jako Stefania Śpiałek w 1939 roku w Polsce. Uczęszczała tam do szkoły średniej o profilu sportowym, odnosiła sukcesy w skoku wzwyż. Zdobyła zawód fizjoterapeutki.
Bardziej pociągała ją jednak kariera modelki i to w tej dziedzinie, już na Węgrzech, odniosła sukcesy i zdobyła sławę.
Pracowała nie tylko w krajach socjalistycznych ale i na zachodzie, co wówczas było niezwykłe. Fotografowali ją Lili Komlós, Irén Ács, István Bara czy też József Vitályos. Brała udział w pokazach mody takich węgierskich producentów jak Ruhaipari Tervező Vállalat, później przemianowany na Magyar Divat Intézet, Országos Kisiparosok Szövetsége (OKISZ Labor) oraz Budapest Szalon.
Pojawiała się na okładkach najpopularniejszego wówczas magazynu poświęconego modzie Ez a Divat a także szeroko czytanego czasopisma poświęconego robótkom ręcznym Fürge Ujjak.
W 1967 roku zagrała w filmie pt. Fiúk a térről wyreżyserowanego przez Pétera Szásza.
Pracowała przy tym też jako tłumaczka z polskiego, niemieckiego i rosyjskiego.
Jej pierwszym mężem był piłkarz Róbert Bártfai, a drugim operator filmowy János Bodó.
Te informacje podaję za węgierską wikipedią. Nigdzie indziej nie udało mi się niczego więcej o niej znaleźć.
Co ciekawe, nikt wśród tutejszej polonii, a próbowałem pytać osoby wiedzące wiele o historii Polaków na Węgrzech, niczego o niej nie słyszał. Nie wiem czemu tak jest. Może Sztenya (Stenia) nie angażowała się w życie polonii? Może nie podkreślała swojego pochodzenia? Trudno to teraz powiedzieć.
Co by nie było, jest ważną elementem polskiej historii Węgier. Może Polski Instytut Badawczy i Muzeum zajęły się by tematem? Poświęcona jej monografia byłaby na pewno ciekawa i wystawa widowiskowa: jako modelce wykonano jej masę pięknych zdjęć.
Rotschildowie byli Węgrami. Tak, oni też! O wybitnej przedstawicielce tego rodu, choć nie spokrewnionego ze słynnymi bankierami, mówię w najnowszym odcinku podcastu Radio Polonia Węgierska (13:45).
Nazwisko Rotschild brzmi na Węgrzech znajomo – i swojsko. Nie chodzi tu o jakieś węgierskie korzenie słynnej rodziny bankierów ale o węgierską dyktatorkę mody Klárę – Rotschild właśnie.
Jak to się stało, że ta słabo wykształcona, nieznająca języków żydowska krawcowa doszła to tej pozycji a w dodatku zdołała odbudować ją i po wojnie kiedy zapanował ostentacyjnie odrzucający luksus socjalizm?
Klára Rotschild urodziła się w rodzinie krawieckiej w 1903 roku. Jej ojciec, zresztą urodzony w Częstochowie, prowadził salon obsługujący zamożne klientki. Z czasem podobny, własny salon otworzyła Klára.
Poza znajomością wszystkich tajników branżowych i instynktem biznesowym, Klára odznaczała się umiejętnością nawiązywania użytecznych kontaktów. Ubierała coraz więcej węgierskich arystokratek aż doszło do tego, że to jej przypadło wykonanie sukni dla panny młodej na ślub syna samego regenta Horthyego. Później jej klientkami były żona słynnego jubilera Louis Josepha Cartier czy też matka i córki egipskiego króla. Kiedy Węgry odwiedził król Włoch, niezliczone arystokratki obstalowały się w jej salonie na bal wydany na jego cześć.
Konktakty pobudowała również w Paryżu. W tym czasie moda funkcjonowała pod dyktat francuski: do Paryża wyjeżdzało się dwa razy do roku na sezonowe wielkie pokazy gdzie kupowano gotowe modele a także wykroje oraz materiały. Przy ich użyciu tworzono na miejscu mniej lub bardziej wierne kopie francuskich oryginałów. Robiła to i Klára.
Wojnę przeżyła korzystając z dawnych znajomości oraz pomocy Raoula Wallenberga. Straciła wówczas jednak swojego męża.
Jej salon znacjonalizowano w 1949 roku. Parę lat później udało się jej przekonać ministra handlu wewnętrznego, a może raczej jego żonę, do wydania jej zezwolenia na działalność. Była to sprawa zupełnie wyjątkowa, bo poza nią żaden z wielkich salonów przedwojennych takiej zgody nie uzyskał.
I Klára znów błyszczała. Jak przedtem, dwa razy do roku wyjeżdzała po inspirację do Paryża, teraz już korzystając z finansowania państwowego. Znów co roku organizowała dwa wielkie pokazy mody w Budapeszcie. Jej salon, początkowo drętwo nazywający się Salon Specjalnej Odzieży Damskiej, z czasem został przemianowany na Clara, pisane przez C.
Obsługiwała węgierską elitę – ubierały się tam znane aktorki, żony polityków i innych prominentów, w tym i żona Kádára, ale miała również klientki zagraniczne. Przez dwadzieścia lat była nią żona jugosłowiańskiego przywódcy, Jovanka Tito. Zaliczały się do nich też żona szacha Iranu Farah Diba, żona radzieckiego ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromyki, były nimi także mniej znane ale zamożne kobiety z zachodu – głównie z Wiednia. Państwu przynosiła dewizy oraz dawała „ludzką twarz”, z którą można się było obnosić po świecie.
W 1976 roku popełniła samobójstswo nie mogąc znieść cierpienia po nieudanym zabiegu implantacji dentystycznej.
Jej życie jest świadectwem zdumiewających umiejętności przeżycia i zdolności do wybicia się na szczyt w każdych warunkach – a także potęgi mody, której zniewalająca siła działa na kobiety niezależnie od systemu politycznego.
Płaszcz z salonu Kláry Rotschild, lata siedemdziesiąte
Mała dziewczynka w za dużej dla niej sukience, którą musi podtrzymywać jedną ręką by się w nią nie zaplątać, w drugiej ręce lalka. Chodzi powoli po scenie. Kiedy znika pojawia się szczupła kobieta w prochowcu. Trzyma jego poły rozwarte do przodu jak jakiś exhibicjonista, obwieszona jest małymi lalkami tak szczelnie, że nie widać nawet czy ma coś pod spodem. Znika, na jej miejsce pojawia się kobieta w ciąży w obcisłej sukience, tańczy.
To scena
z filmu wideo, którą widziałem na finisage’u wystawy w Muzeum
Ludwiga poświęconej Tamásowi Királyowi, unikającej etykiet
jednej z kluczowych postaci węgierskiego undergroundu lat 80-tych.
Scena,
która zrobiła na mnie duże wrażenie, pochodzi z jednego z
pokazów, które zorganizował Király. Był on pionierem obszaru na
styku mody, teatru i performasu robiąc rzeczy, których nikt przed
nim nie robił nie tylko na Węgrzech czy w Europie Wschodniej ale i
na poziomie globalnym.
Swoje kreacje pokazywał w ramach spektakli łączących w sobie teatr, taniec oraz muzykę. W najmniejszym stopniu nie przypominały one tradycyjnych pokazów mody z modelkami o kamiennych twarzach paradujących kołyszącym się krokiem po wybiegu, prezentacji organizowanych dla elity i branży. Pokazy Királya miały miejsce nieraz w przestrzeni publicznej, na ulicach – na ulicy Váci czy przed parlamentem – w fabryce, koło tramwaju czy przy Baszcie Rybackiej, w latach 90-tych organizował je na festiwalu Sziget.
plakaty pokazów Királya, często były one częścią szerszego programu z innymi występującymi
Być może rolę odegrał tu i brak formalnego wykształcenia Királya, które mogłoby odegrać rolę inicjacji wobec kręgów elity artystycznej i społecznej. Ukończył zaledwie szkołę dekoratorów wystaw choć trzeba dodać, że wykształcenia w zakresie projektowania mody w zasadzie wówczas nie oferowano.
Modelki i modele, zwykle amatorzy, wchodzili w reakcję z zaskoczonymi przechodniami: na jednym z filmów widać jak modelka tańczy ze starszym dziadkiem, który odpowiedział na przesłanego mu całusa. Dla Királya ważne było by dotrzeć do zwyczajnych ludzi a nie wyselekcjonowanej, elitarnej publiczności.
W czasie przechadzki/pokazu na ulicy Váci
Było tak mimo tego, że to, co prezentował nie było zapewne zrozumiałe dla człowieka z ulicy. Jego kolekcje określilibyśmy dziś zapewne haute couture, wtedy pewnie tego terminu nikt nie używał, nie były to rzeczy „do noszenia”, pewnie nieraz odbierane były jako „dziwne”.
Kolekcja z „calówek”
Kolekcje haute couture jednak, zwykle sponsorowane przez wielkie domy mody, służą za podstawę do tworzenia kolekcji, które potem trafiają do sklepów zapewniając komercyjne wykorzystanie pracy twórcy, w jego przypadku o czymś takim nie było mowy. Király fukcjonował jak artysta a nie gwiazda świata mody wciąż walcząc o finansowanie dla swojej twórczości, utrzymując się między innymi z małego butiku na ulicy Petőfiego. Zmuszony był wykorzystywać najtańsze materiały, gotowych kolekcji często nie przechowywał bo i nie miał jak. Zresztą najważniejszy dla niego był sam moment pokazu – spektaklu, nie bardzo dbał o zachowanie swojej twórczości dla potomnych.
Nieliczne zachowane prace Királya, dużo więcej z nich przepadłoSuknia z patyczków, znana tylko z tego zdjęcia autorstwa Lenke Szilágyi
Szczytowym momentem jego życia, bo chyba lepiej jest tak powiedzieć niż „jego kariery”, był udział w pokazie Dressater, który miał miejsce w Berlinie w 1988 roku. Király był jedynym projektantem z Europy Wschodniej zaproszonym przez organizatorkę Claudię Skodę. Na tym wydarzeniu poznał on Vivienne Westwood, również zaproszoną do udziału.
Niektóre z pracy pokazanych w Berlinie
Király był unikalny. Po nim do dziś nie pojawiła się na Węgrzech postać podobnego formatu.
Prace w kolorze czarnym (Király najchętniej pracował z czarnym, białym i złotym)Prace w kolorze białym Złota suknia Ale są też prace w kolorze czerwonymPrace z kabliPraca z kłoskówStrój „węgierski”Strój „węgierski” na modelceAkcesoriaSesja fotograficzna na Dromosz
Ostatnio cały czas natykam się na jego postać. Na wystawie poświęconej kultowemu undergroundowemu klubowi Fekete Lyuk wystawionego kilka jego sukienek (koleżanka pochwaliła mi się, że kiedyś miała jedną z nich na sobie). W ulubionej pizzerii Pizzica otwarto miniwystawę zdjęć prac Királya i jeden z właścicieli, Paolo, wystąpił w kurtce wykonanej przez tego projektanta. A teraz ta duża wystawa w prestiżowym Muzeum Ludwiga.
Wystawa poświęcona klubowi Fekete LyukKurtka Királya na wystawie w PizziceWystawa w Muzeum Ludwiga
Przy
okazji – ciekawostka: w tworzeniu wystawy udział miał Polak, Jan
Elantkowski. Jakby kogoś więc zainteresowała bliżej postać
Királya wiadomo do kogo się zwracać.
Éljen a Király!
Strój Királya (tak, te kule to bombki choinkowe)I sam Király w tym stroju