Czy Ukraina powinna zostać członkiem UE?

Członkostwo Ukrainy w UE stało się nagle strasznie ważną kwestią w polityce węgierskiej. Pisałem wcześniej o „referendum” partii Tisza gdzie stało się tematem dodatkowego, trzynastego (12+) pytania (Czy popiera Pan/Pani członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej?), teraz dostałem list od Viktora Orbána również jego dotyczący.

Choć nie jest to kolejna „konsultacja narodowa” a „głosowanie sondażowe” (véleményszavazás) to zdecyduje wpisuje się w klimat poprzednich „konsultacji”. Zamiast kwestionariusza mamy kartę do złudzenia przypominającą kartę do głosowania w oficjalnych wyborach czy też referndum. Podane są nawet przykłady prawidłowego zakreślenia pola (x lub +). Pytanie sformułowane jest w sposób neutralny: Czy popiera Pan/Pani członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej? (ciekawostka: identycznie jak w przypadku pytania partii Tisza), tradycyjne smaczki znajdziemy w liście premiera oraz towarzyszącym mu tekście.

Zaskoczeń nie ma, manipulacja jak zwykle. Orbán w liście przybiera paternalistyczny ton fałszywie zatroskanego ojca. „Pan/Pani decyduje (a nie Bruksela!) ale tu jest lista tych wszystkich potworności, które nas czekają gdyby Pan/Pani przypadkiem poparła/a członkostwo Ukrainy w UE”.

No i tak się jakoś składa, że ewentualne członkostwo Ukrainy w UE niesie ze sobą wyłącznie zagrożenia, żadnych korzyści. Sam te zagrożenia podane w tendencyjny sposób bez podania jakichkolwiek źródeł czy danych. Nie trzeba być fact checkerem by zauważyć, że pewnie rzeczy wyglądają, jak by to powiedzieć, dziwnie.

Kuriozalne jest choćby odwołanie się do umowy z okresu socjalizmu nie podając żadnych szczegółów, jak choćby jej nazwy, by umożliwić sprawdzenie o co może tu chodzić. Tabloidalna ogólnikowość zagrożenia przestępczością zorganizowaną nasuwa pytanie czemu Węgry tak promują członkostwo państw bałkańskich w UE, przecież „wiadomo”, że są one centrum tego rodzaju przestępczości. Zagrożenie genetycznie zmodyfikowaną żywnością dotyka Węgry i obecnie: przecież nie wszystkie kraje unijne jej zakazują.

Nietrudno zgadnąć wynik tego „głosowania sondażowego” tym bardziej, że odpowiedzi są zbierane i liczone przez rząd czyli Fidesz. Partia Tisza podała – również nieweryfikowalny – rezultat swojego głosowania [HU]: za członkostwem Ukrainy w UE opowiedzieć się miało 58.18% uczestników.

No ale dosyć złośliwości, do lektury!

Viktor Orbán
PREMIER WĘGIER

Drogi Rodaku!

Piszę do Pana/Pani, ponieważ musimy wspólnie wyrazić swoją opinię w kluczowej sprawie.

Bruksela podjęła decyzję o przyspieszeniu procesu wstąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. Nie mogą jednak podejmować tej decyzji ponad naszymi głowami.

Członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej jest kwestią tak wielkiej wagi, że istotnie wpłynie ono na przyszłość Węgier.

Rząd uruchomił sondaż opinii publicznej, w którym Pan/Pani może także wziąć udział.

Bruksela już wyjaśniła, dlaczego leży w jej interesie przystąpienie Ukrainy do UE. Teraz proszę Pana/Panią o rozważenie przed oddaniem głosu zagrożeń, jakie niesie ze sobą członkostwo Ukrainy w UE w odniesieniu do naszego kraju.

Wszyscy pamiętamy jak w ostatnich latach my, Węgrzy, zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy aby pomóc niewinnym ofiarom wojny. Jednak w obecnej sytuacji członkostwo Ukrainy w UE stanowiłoby nie do zniesienia obciążenie dla węgierskich rodzin, emerytów i rolników.

Proszę Pana/Panią o przeczytanie załączonego dokumentu przedstawiającego zagrożenia w obszarach gospodarki, finansów, bezpieczeństwa i innych niebezpieczeństwach a potem o oddanie swojego głosu.

Decyzja, którą podejmiemy teraz, wpłynie na życie naszych dzieci i wnuków, więc proszę o skorzystanie z prawa do głosowania! Teraz nie w Brukseli podejmują za nas decyzji, teraz decyduje Pan/Pani!

Z poważaniem,

Viktor Orbán
Premier Węgier

PS Prosimy o oddanie głosu jeszcze dziś!

GŁOSOWANIE SONDAŻOWE NA TEMAT CZŁONKOSTWA UKRAINY W UE

TERAZ PAN/PANI DECYDUJE!

Bruksela już wyjaśniła, dlaczego leży w jej interesie przyspieszenie procesu przystąpienia Ukrainy do UE. Dobra decyzja wymaga by wziąć pod uwagę także interesy Węgier, gdyż członkostwo Ukrainy w UE może mieć głęboki wpływ na życie każdego Węgra. Aby podjąć odpowiedzialną decyzję trzeba być świadomym przewidywalnych konsekwencji tego kroku. Prosimy by przed wyrażeniem swojej opinii Pan/Pani zapoznali się z zagrożeniami jakie on niesie.

► ZAGROŻENIA FINANSOWE

Po przystąpieniu Ukrainy do UE środki unijne należne Węgrom zostaną przekazane Ukrainie. Ponadto Bruksela przygotowuje się również do zaciągnięcia ogromnej wspólnej pożyczki, którą miałaby przeznaczyć na finansowanie państwa ukraińskiego. Ten dług, wraz z odsetkami, spłacany byłby przez państwa członkowskie, w tym Węgry. W ten sposób członkostwo Ukrainy w UE kosztowałoby każdą węgierską rodzinę kilkaset tysięcy forintów rocznie.

ZAGROŻENIA DLA ROLNICTWA

Nadająca się dla rolnictwa część terytorium Ukrainy stanowi jedną trzecią powierzchni Unii Europejskiej. Wraz z jej przystąpieniem system opartych na powierzchni dopłat rolniczych ulegnie zmianie. Węgierscy rolnicy utraciliby w całości tej dopłaty, trafiłyby one w całości do rolników na Ukrainie.

► ZAGROŻENIA DLA RYNKU PRACY

Dzięki przystąpieniu Ukrainy do UE miliony Ukraińców będzie mogło swobodnie pracować w krajach europejskich. Masowy napływ taniej ukraińskiej siły roboczej zagroziłby miejscom pracy i płacom Węgrów.

► ZAGROŻENIA MAJĄCE WPŁYW NA EMERYTURĘ

Po przystąpieniu Ukrainy do UE kilka milionów ukraińskich emerytów uzyska prawo do węgierskich emerytur. Jest to możliwe na mocy porozumienia zawartego w czasach ZSRR, którego Ukraina od tamtej pory nie zgodziła się zmienić. Zagroziłoby to utrzymaniu trzynastej emerytury i wypłacie emerytur.

► ZAGROŻENIA DLA BEZPIECZEŃSTWA PUBLICZNEGO

Przystąpienie otworzyłoby dostęp do Węgier z Ukrainy. Ukraina jeszcze przed wojną było centrum handlu narkotykami i zorganizowanej przestępczości w Europie Wschodniej. Istnieje duże ryzyko, że część broni, która znalazła się w Ukrainie w czasie wojny, trafi w ręce przestępców. Przystąpienie Ukrainy do UE otworzyłoby ukraińskiej mafii drogę do Europy i na Węgry.

► ZAGROŻENIA DLA BEZPIECZEŃSTWA ŻYWNOŚCI

Na Ukrainie dozwolona jest uprawa roślin modyfikowanych genetycznie, które mogą zawierać substancje chemiczne szkodliwe dla zdrowia. Dziś nie wolno ich importować na Węgry. Członkostwo Ukrainy w UE doprowadziłoby do tego, że półki węgierskich sklepów zostałyby zalane modyfikowaną genetycznie żywnością niskiej jakości.

► ZAGROŻENIA ZDROWOTNE

Osoby przybywające z Ukrainy mogłyby masowo korzystać z węgierskiej służby zdrowia, ponieważ mieliby do tego prawo jako obywatele Unii. Na Ukrainie nie jest obowiązkowe wiele szczepień, które na Węgrzech są obowiązkowe. Z powodu braku tych szczepień masy ludzi przybywające z Ukrainy stanowiłyby zagrożenie dla zdrowia publicznego i zagrożenie epidemiologiczne.

Termin oddania głosu upływa 20 czerwca 2025 r.

KARTA DO GŁOSOWANIA

Göosowanie sondażowe na temat członkostwa Ukrainy w UE

Czy popiera Pan/Pani członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej?

Głos może zostać uznany za ważny poprzez zaznaczenie tylko jednej odpowiedzi (tak lub nie).

TAK | NIE

Głos ważny można oddać poprzez wpisanie dwóch przecinających się linii w kółku nad odpowiedzią TAK lub NIE, na przykład: x lub +

Okolicznościowa propaganda rządowa: nie pozwólmy by decydowali nad naszymi głowami

Dzieci za granicę

Kolega scenograf, pracujący także we Włoszech i we Francji: syn w Paryżu, córka w Berlinie. Koleżanka lekarka, jedna córka w Danii, druga w Szwecji. Kolega właściciel firmy: syn studiował w Szwecji ale, niestety, wrócił na Węgry. Koleżanka agentka nieruchomości: syn właśnie – wreszcie! – ma wyjechać kontynuować studia w Holandii. 

To tylko parę przykładów z mojego otoczenia. Ilustrują one tutejsze ciekawe i, w gruncie rzeczy, dość zaskakujące zjawisko: wielu rodziców pragnie dla swoich dzieci by przeniosły się na zachód.

Zwykle zaczyna się od studiów za granicą (uściślijmy: na zachodzie) i cicho lub głośno wyrażanym życzeniem, żeby pociecha już do kraju nie wracała. Ten pierwszy krok jest dość łatwy zważywszy na członkostwo w UE, ten drugi ciut trudniejszy ale i tę poprzeczkę, z tego samego powodu, da się przeskoczyć.

Motywacji jest kilka. Najbardziej oczywistą są pieniądze: mieszkańcy zachodu zarabiają lepiej niż my tutaj. Ale są też inne, nie mniej ważne. Jedną jest polityka, co przemawia w sposób oczywisty dla osób krytycznie nastawionych do obecnego rządu. Nie chodzi tu wyłącznie o kwestie czysto polityczne ale szerzej rozumianą kontrolę Fideszu także nad wszelkimi sferami życia, przede wszystkim nad gospodarką. Korupcja, faworyzowanie oligarchów czy też po prostu bliskich tej partii przedsiębiorców, zagrożenie przejęciem firm poprzez oferty nie do odrzucenia może zniechęcać osoby mające ambicje biznesowe do próby działalności tutaj.

Dochodzi to tego ogólne rozczarowanie społeczeństwem węgierskim. Niechęć dotyczy kumoterstwa, burkliwości, feudalnych stosunków w wielu instytucjach, konserwatyzmu o ile nie wręcz zaściankowości. 

Zachód wobec tego wszystkich jawi się jako odpowiedź na te wszystkie problemy, miejsce, gdzie chciałoby się żyć. Jeśli nie samemu, to niech chociaż będzie to dane naszym dzieciom.

Zjawisko jest, rzecz jasna, ograniczone. Dotyczy ono części klasy średniej o nastawieniu liberalnym, zapadników, jeśli mogę użyć tu terminu wymyślonego wobec innego kraju. Dość długo szukałem badań na ten temat bo ciekaw jestem na ile taka postawa jest rozpowszechniona, ale jak dowiedziałem się od Eszter Berényi, socjolożki zajmującej się oświatą, takich badań nie ma. Wiadomo jedynie tyle, że wśród absolwentów węgierskich gimnazjów 5-10% absolwentów decyduje się na zagraniczne studia. Wśród elitarnych szkół ten odsetek jest dużo wyższy. To jest pewien wskaźnik zasięgu tego fenomenu.

Ilościowa skala tego zjawiska to jedna, jakościowa to inna historia. Chodzi tu o przedstawicieli klasy średniej, nieraz po prostu kulturalnej, intelektualnej czy gospodarczej elity, na ogół bardzo dobrze wykształconych ludzi, których odpływ jest boleśnie nieobojętny, tym bardziej, że nie widać by istniał symetryczny dopływ ludzi o podobnym profilu, który zapewnia zdrowa fluktuacja charakteryzująca otwarte kraje. To poważna strata dla kraju.

Zjawisko jest tym bardziej ciekawe, że zwykle rodzice nie chcą się oddzielać od swoich dzieci, nie chcą ich tracić, pragną mieć je blisko a tu proces do tego właśnie prowadzi. To pokazuje jak silne są te motywacje, o których pisałem przedtem. 

Coś z Węgrami jest nie tak. 

Dzieci wylatują …, źródło: Fortepan / Konok Tamás id
… wyjeżdzają samochodami…, źródło: Fortepan / Fortepan/Album018
… Flixbusem …, źródło: Fortepan / Nagy Gyula
… koleją …, źródło: Fortepan / Nagy Gyula
… a rodzice zostają, źródło: Fortepan / Fortepan

śmierdzący chłop

Wykonawca popularnej ostatnio znowu piosenki pt. Réptér György Korda nie gryzł się w język: „śmierdzący chłop, kretyn” bluzgnął na obraźliwy wobec jego żony komentarz medialnego celebryty wygłoszony w programie telewizyjnym.

Uśmiechnąłem się. Nie żebym podzielał złośliwość celebryty, nie znam ani jego ani żony Kordy ani zresztą samego Kordy, ale raczej dlatego, że ten ostatni dał mi ładny przykład zjawiska, które mnie niedawno zaintrygowało. Chodzi mi o codzienną, nieustanną pogardę wobec chłopów wbudowaną w język węgierski.

Weźmy takie wyrażenia:

-na początek użyty przez Kordę egy büdös paraszt czyli właśnie śmierdzący chłop, popularna inwektywa

-dalej, gyökér dosłownie korzeń bardziej literacko burak, buractwo – metonimia chłopa, w sumie to samo

kitört a parasztgyalázat to dosłownie wybuchł chłopski bunt a mniej dosłownie chłopski szał – chodzi o sytuację niekontrolowanej, dzikiej złości czy wściekłości

-no i w końcu parasztvakítás, dosłownie oślepianie chłopa a mniej dosłownie ściema dla prostaków albo mydlenie oczu ludziom

Jak widać, za każdym razem słowo chłop pojawia się jako usobienie prymitywizmu, nieokrzesania, dzikości i głupoty. Nie trudno zgadnąć, że tych wyrażeń nie wymyślili chyba sami chłopi, do dzisiaj są świadectwem dominacji, także językowej, warstw wyższych.

A teraz wyobraźmy sobie jak się czuje ktoś pochodzenia chłopskiego, czy też szerzej, wiejskiego, kiedy ktoś w jego czy też jej obecności użyje takiego wyrażenia. To będzie mikrodoświadczenie codziennego poniżania ze strony osób zapewne bezwiednie jego używających. Choć większość społeczeństwa pochodzi z warstwy chłopskiej, rezultatem jest wstydzenie się swojego pochodzenia.

Na Węgrzech nie ma chłopomanii, jaka pojawiła się ostatnio w Polsce przy współudziale szeregu książek, ale nie żeby język polski był wolny od tego typu wyrażeń. Wspomniałem już choćby swojskie buractwo, nie zapominajmy też o wieśniaku w sensie inwektywy czy też wyłażeniu słomy w butów.

Pamiętam moją przygodę związaną z nie dokładnie takim ale podobnym wyrażeniem. Będąc studentem w laboratorium poprosiłem kolegą z Nigerii „nie bądź murzyn, pożycz gumkę”. Kolega był wyluzowany i razem się ze mnie pośmialiśmy ale historia pozostała mi w pamięci do dziś.

Bohater mojego wpisu, źródło: Fortepan / Zsohár Zsuzsa