Wernisaż a túlvilágon

Kiedy zacząłem jakoś mówić językiem obcym przyszła mi do głowy wizja książki – powieści – napisanej jednocześnie w dwóch czy większej liczbie języków, które bym znał. I to nie tam takie, że tu i ówdzie wtrącone wyrażenie w innym języku dla kolorytu (jak ekscytująca może być rzucenie mięsem w oryginale!) ale całe dialogi, cytaty z, powiedzmy, listów, fragmenty gazet, i tak dalej. Bez żadnego tłumaczenia w przypisach. Tak jak to w życiu jest. Część rzeczy może nawet niezrozumiałych – jak to w życiu jest.

Miałem więc takie sobie marzenie na jawie, nigdy poważnie nie zastanawiałem się nad realnymi szansami realizacji czegoś takiego, a potem po prostu o tym zapomniałem.

Przypomnialem sobie o pomyśle niedawno na przedstawieniu polonijnego teatru Zebra, który pokazał w sobotę spektakl pod tytułem Wernisaż w zaświatach na podstawie dramatu Maxa Frischa pt. Bierdemann i podpalacze. I przedstawienie grane było jednocześnie po polsku i po węgiersku. Aktorzy wypowiadali swoje kwestie każdy w swoim języku, nawet dialogi odbywały się przy użyciu innego języka przez każdego z uczestników.

Dla kogoś tutaj żyjącego, kto zna oba języki, spektalk w pełni zrozumiały. Na scenie oddana sytuacja dwujęzyczności, w której tylu z nas funkcjonuje. Prawdziwe sztuka dla mniejszości. Chciałoby się takich rzeczy więcej.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s