Tym razem miałem być w Budapeszcie na Masę Krytyczną. Problemem był tylko fakt, że miał być közlekedés czyli włączanie się do ruchu w przeciwieństwie do przejazdu zamkniętymi ulicami więc martwiłem się, że nie będę mógł zabrać Chłopaka. Aż się dowiedziałem, że obok Critical Mass będzie też Kidical Mass pomyślana dla dzieci!
Odlot, pomyślałem. Kidical Mass, w przeciwieństwie do Critical Mass, będzie się przemieszczał po określonej, zamkniętej dla samochodów, trasie. Bezpiecznie, można spokojnie zabrać dzecko. Wspaniale.
Na demonstrację, która za miejsce zbiórki miała park przy placu Deáka, dotarliśmy, z powodu wywiadówki w szkole, dopiero o wpół do siódmej. Do tej pory tłum zdołał już objechać urząd burmistrzowski. Tym razem hasłem było „Többen tekerünk, töbet akarunk” czyli „Jest nas więcej, więcej żądamy”. Głównym żądaniem była ścieżka rowerowa na dużym körúcie.
Zaraz po naszym przyjeździe masa ruszyła. Początkowo faktycznie jechaliśmy wśród dzieci i rodziców ale zanim dojechaliśmy do Andrássy okazało, się z nami ruszyli wszyscy i tłum był taki jak zawsze z gdzie niegdzie tylko pojawiającymi się dziećmi.
dzieci jeszcze dominują
a tu już nie
w wózku niemowlę, na rowerze – wiem, bo podsłuchałem – Holender
Przy Oktogonie skręciliśmy w körút i zaczęła się zabawa. Najpierw zauważyłem piktogramy ścieżki rowerowej wymalowane poprzedniej nocy na asfalcie. Podobne pojawiły się wcześniej na mostach Szabadság i bodajże Margit. Czysta nielegalka.
W miarę jak jechaliśmy coraz więcej robiło się rowerzystów, i to po obu stronach ulicy, a coraz mniej samochodów, w dodatku nie tylko ilościowo ale i przestrzenie. Rowerzyście gwizdali, dzwonili, nawoływali się – pełna fiesta. Policjanci i porządkowi Critical Mass pilnowali głównie by masa stawała na światłach. „Zatrzymajcie się” mówili porządkowi, „Proszę państwa o zatrzymanie się” mówili policjanci. Przy czym pełen spokój, zero spięć, awantur, pyskówek.
Nawet nie zauważyliśmy gdzie się podziała Kidical Mass, nagle uświadomiliśmy sobie, że obok nas tu i ówdzie jadą samochody. Wycofaliśmy się z Chłopakiem – jeżdzenie rowerem wśród aut na kürúcie nie jest rzeczą dla ośmiolatka – i chodnikami wróciliśmy do parku na podnoszenie rowerów.
Podnoszenie – tradycyjne zwięczenie masy – miało być o ósmej, koniec końców odbyło się o wpół do dziewiątej. Chłopak też podnosił swój rower tyle ile mógł ale nie chciał mojej pomocy.
szef demonstracji Gábor Kürti „Kükü” podnosi
podnoszą bezimienni bohaterowie dnia
podnosi nawet załoga rikszy
Strasznie energetyzująca jest taka demonstracja. Potem długo jeszcze się widuje naklejki CM na rowerach w mieście. I jeszcze bardziej się pedałować – szczególnie po körúcie:)
PS. W demonstracji udział wzięło między 10 a 20 tysięcy ludzi.