tor przygód

O torze przygód (Kalandpálya albo Challengeland) przeczytałem dawno temu na zastrzeżonym obecnie blogu conieco. Że po linach między drzewami, że jest fajnie choć nieco niebezpiecznie, że poleca. W tej chwili mam wolne i zajmuję się Chłopakiem, a także czasami jego kolegą, i tor przygód przyszedł mi jakoś do głowy, pojechaliśmy tam.

Spodabało się nam wszystkim ogromnie. Ale może najpierw parę słów o samym torze. Mieści się w lesie tuż przy stacyjce Csillebérc kolejki dziecięcej. Między drzewami porozpinane są liny oraz przeróżne konstrukcje (sieci, belki, małpie mosty, itp.), po których można się przemieszczać. Dla każdego coś miłego: są łatwe trasy dla małych dzieci tuż nad ziemią oraz tarzanowe szlaki na wysokości dziesięciu metrów dla tryskających testeronem dwudziestoletnich brysiów.

W zależności od wzrostu dostaje się opaskę na nadgarstek w odpowienim kolorze, która upoważnia do przechodzenia określonych tras. Dla bezpieczeństwa każdy wyposażony jest w uprząż wspinaczkową i cały czas należy być przypiętym do lin co najmniej jednym karabińczykiem (są dwa). Do jeżdzenia na linach (tak!) sluży będący również na wyposażeniu bloczek. Na głowę dostaje się kask. Po kupieniu biletu przechodzi się krótkie przeszkolenie – i hajda, trzy godziny są twoje.

Sam chodziłem tylko za chłopakami ale mogłem obserwować ile uciechy mieli na trasach i duzi i mali. Pełna ekstaza. Wszystko przy tym po prostu ładne: konstrukcje nowe, czyste drewno, liny w świetnym stanie, godne zaufania buki i dęby. Troszkę jak na obozie w lesie. Miejsce, gdzie się chce wrócić a także zabrać innych.

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s