Chłopak znalazł w domu talię kart węgierskich, zaczął się wypytywać o różne z nimi związane rzeczy, wyszukiwać gry i tak, niepostrzeżenie, zanurzyłem się w świecie tych kart.
Ku pewnemu zdziwieniu dowiedziałem się, że ich historia związana jest z naszą dzielnicą. Zakład, który miał zacząć je produkować mieścił się na obecnej ulicy Kazinczy. Mieści się tam obecnie kocsma Wichmanna, znana w Budapeszcie mimo braku szyldu.
Wichmann kocsma
Na ścianie tablica upamiętniająca fakt rozpoczęcia w tym miejscu produkcji kart węgierskich.
i tablica na jej ścianie
Talia kart węgierskich składa się z trzydziestu dwóch kart od siódemki do asa, przy czym waleta nazywa się niżnik (alsó) a damę wyżnik (felső). Asy nazwane od pór roku. Kolory wyglądają inaczej i inaczej się też nazywają. Jest więc serce (piros albo szív), dzwonek
(tök), wino
(zöld) i żołądź
(makk).
Karty te znane są raczej jako karty typu niemieckiego ale Węgrzy utrzymują, że pochodzą one stąd. Pierwotnie znane były jako karty Wilhelma Tella bo figury były wzorowane na postaciach z dramtu Schillera pod tym tytułem. Karty miały budzić uczucia patriotyczne ale z powodu cenzury habsburgskiej niemożliwe było umieszczenia postaci z węgierskiej historii walki niepodległościowej, Wilhem Tell, mimo, że sam symbolizował walkę o wolność, okazał się niekontrowersyjny. Karty w nieco zmienionej formie do dzisiaj produkowane są na Węgrzech, w Austrii i w Czechach.
Jak się dowiedziałem istnieje mnóstwo gier granych kartami węgierskimi. Chłopak co rusz wyszukuje jakąś nową. Jak mi starczy energii to kiedyś przetłumaczę zasady jednej z nich.
W tą niedzielę będzie miała miejsce się kolejna demonstracja przeciw wycince drzew na ulicy Nagymező (pisałem już o tej kampanii wcześniej tu, tu, tu i tu). Jeśli ktoś chce i może się przyłączyć to zachęcam, odbędzie się ona o 11 przed teatrem Radnóti. Poniżej plakat po węgiersku.