Niezbyt często spodoba mi się jakiś film węgierski więc z tym większą przyjemnością piszę o Detektywie (A nyomozó) wyreżyserowanego przez Attilę Gigora. Od razu informuję, że tłumaczenie tytułu jest moje: film pokazano w Polsce w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmowego pod mylnym tytułem Oficer śledczy (wiem o tym z bloga Katmoso, byłej mieszkanki Budapesztu).
Przy prawidłowym tlumaczeniu tytułu się upieram bo jest ważny. Film jest kryminałem ale dość pokrętnym: od razu wiadomo kto zabił (główny bohater – Tibor Malkav), pytaniem jest natomiast dlaczego wmanewrowano go w zbrodnię. Zagadkę próbuje rozwikłać on sam i to on jest tytułowym detektywem a nie, rzecz jasna, oficerem śledczym.
Tibor Malkav nie miałby szans z osaczającymi go przestępcami i depczącymi mu po piętach prawdziwymi oficerami śledczymi gdyby nie jedna jego cecha: Tibor Malkac jest autystą. Jego autyzm ma w miarę lekką formę, może zresztą jest to raczej zespół Aspergera. Tak natomiast mimo pozornej powolności ciała i umysłu jest od nich wszystkich lepszy i oglądanie jak sobie radzi jest prawdziwą przyjemnością.
W filmie, nakręconym w stylu klasycznych kryminałów – tak, tak, pojawiają długie cienie na mokrym bruku – jest sporo czarnego humoru i groteski. Mamy zakrwawione trupy komentujące wydarzenia, rak (choroba) jest przedstawiony w postaci … gadającego raka (zwierzę), trupa pijaka zagryzionego przez wilki przynoszoną w worku. Tibor zresztą pracuje w prosektorium, co dobrze wpisuje się w te klimaty.
Tak więc brawa dla Attili Grigora a my wszyscy do kin. Trailer dla zachęty. Mam nadzieję, że film trafi do rozpowszechniania w Polsce.
Spodobał ci się ten post? Przetłumacz go na inne języki na Der Mundo.