Węgry leżą blisko Bałkanów, czego co jakiś czas doświadczam. Ostatnia dzięki filmowi "Czyja jest ta piosenka?", który mnie zupełnie powala. Bułgarka Adela Peeva, która go zrobiła, śledzi w nim losy pewnej ludowej piosenki. Zna ją z Bułgarii ale raz usłyszawszy ją na weselu w Turcji dowiaduje się, ku swemu zdumieniu, że piosenka jest, oczywiście, turecka. Zaintrygowana zaczyna szukać jej także w innych miejscach i znajduje ją także w szeregu innych krajów: Grecji, Albanii, Bośni oraz Serbii. Miewa różne słowa, niekiedy brzmi marszowo, innym razem jest ckliwą piosenką miłosną ale wszędzie uważana jest za "naszą" i wszędzie kwestionowanie jest "naszości" wywołuje gwałtowne reakcje, których reżyserka sama doświadcza. W końcu filmu stwierdza smutno, że zaczynając szukać informacji o piosence myślała, że będzie ona łączyć i że nigdy nie myślała, że nienawiść tak łatwo wybucha.
Film nie wszedł do szerokiej dystrybucji. Jedyne miejsce, o którym wiem, że można go kupić jest tu, ceny są następujące: długa wersja (70 minut) dla instytucji $245, dla indywidualnych użytkowników $59.95, krótsza wersja (50 minut) dla instytucji $225, dla indywidualnych użytkowników $49,95. Czyli drogo. Sam film dostałem w postaci kopii od koleżanki Bułgarki sfrustrowanej tymi zbyt wysokimi, jej zdaniem, cenami. A przy okazji odkryłem, że film w siedmiu kawałkach ktoś umieścił na youtubie, jeśli więc ktoś jest ciekawy to zapraszam poniżej.
<
Spodobał ci się ten post? Przetłumacz go na inne języki na Der Mundo.