zwycięstwo w walce z podziemnym parkingiem?

Pisałem już wcześniej o lokalnej kampanii przeciwko budowie podziemnego parkingu pod ulicą Nagymező, co miałoby się łączyć z wycięciem szeregu rozłożystych, starych platanów. Wygląda na to, że parkingu jednak nie zbudują: sekretarz gminy właśnie wycofała zezwolenie na wycięcie drzew a prokuratora skasowała w ogóle zezwolenie na budowę. W sobotę odbyło się ku uczczeniu tych wydarzeń ostrożne, jak to pisali organizatorzy, ich świętowanie.

"zrobiony z drzew z ulicy Nagymező" i "ostatnie zdjęcie?" – plakaty wzywające na sobotnią demonstrację

Na demonstrację nie daliśmy niestety rady pójść tym razem, bo goście, których czekaliśmy na obiad spóźnili się o ponad trzy godziny, ale cieszyliśmy się przynajmniej (ostrożnie!) na odległość.

Sprawa nie jest jeszcze do końca zamknięta, wykonawca pieni się i grozi jakimiś horrendalnymi odszkodowaniami a ulica jest do tej pory rozkopana i zamknięta dla ruchu, ale jest nadzieja, że drzew jednak nie wytną.

Cieszę się. I wiem, że jeśli tylko uda się i drzewa naprawdę zostaną to będę bardziej lubił ulicę Nagymező i uważał ją za "swoją", mimo mego bardziej niż skromnego wkładu w kampanię. Pewnie tak właśnie wygląda zapuszczanie korzeni emigranckich.

Reklama