zdziwienia pomnikowe

Nie mogę się przyzwyczaić do zimowego pakowania pomników na Węgrzech. Tak, pakowania, zawija się je w folię jak na obrazku poniżej.

Węgrów, dodam, to zupełnie nie dziwi. Pomniki od śniegu czy też wody się niszczą, folia je chroni, tłumaczą.

Uderza mnie sam fakt pakowania. Skojarzenia mam nie z żadnym Christo ale raczej z przykrywaniem mebli w salonie pokrowcem kiedy akurat nie ma gości. Po co pomnik jeśli na dobry kawałek roku się go zakrywa – i w dodatku potem trzeba go w takim zapakowanym stanie oglądać.

Fascynuje mnie także zdolność Węgrów do zmiennego postrzegania pomnika. Z jednej strony to symbol, któremy nadaje się poniekąd rzeczywiste istnienie. Przecież rewolucja 1956 roku zaczęła się właśnie pod pomnikiem (Bema) a nielegalne obchody 15 marca (rewolucja z kolei 1848 roku) zawsze zaczynały się też pod pomnikiem, Petöfiego. Czyli realność zdolna do budzenia do sprzeciwu. Jednocześnie jednak kamień, któremu śnieg szkodzi, i który trzeba zawijać na zimę. I to nie głowę Vörösmartiego makabrycznie duszą folią na zdjęciu powyżej ale po prostu umocowują folię wokół poręcznie wystającego kawałka rzeźby.

Rozumiem to ale jakoś nie przestaje mnie to fascynować.

Reklama

kobiety i maszyny

Scena sprzed dwóch tygodni:
Sliwka szyje Chlopakowi strój dinozaura na bal karnawałowy w
przedszkolu (w tym roku mający miejsce w karnawale a nie, jak to
nader często bywa, już w wielkim poście) a ja siedzę i
coś czytam. Chłopaka, jak można się domyślić, fascynują
obecnie dinozaury, utrzymuje, że jest tyranozaurem (“bo są
najbardziej niebezpieczne”), tak też się później
przedstawi w czasie balu. Sliwka bardzo sprawnie posługuje się
maszyną, co chwila wydającą z siebie serię furkotu. Klnie kiedy
nitka kolejny raz się zrywa, ale zwój materiału szybko
nabiera kształtu groźnego tyranozaura.

A mi do głowy przychodzi, że maszyna
do szycia to dość szczególny rodzaj maszyny. Jest to chyba
jedyna maszyna, którą potrafi się posługiwać więcej
kobiet niż mężczyzn. Co więcej, jest to maszyna, której
kobiety się nie boją, i której uczą się posługiwać od
siebie nawzajem. Umiejętność szycia na maszynie jest uważana za
raczej niemęską rzecz, wiem to, bo pamiętam jeszcze moje
bezgraniczne zdumienie, kiedy się dowiedziałem, że mój
kolega, bynajmniej nie krawiec, potrafi uszyć spodnie czy kurtkę.
Więc może to nie “kobiecy”, “wrodzony” brak sprawności
technicznej powoduje, że kobiety często gorzej posługują się
maszynami ale raczej społeczne oczekiwanie z tym związane?

Węgrzy utrzymują Austrię!

Byliśmy w poprzedni weekend na nartach w Austrii. Pierwszy raz w życiu, zarówno Chłopak, Sliwka jak
i ja. Dobrze szło nam wszystkim, zwłaszcza Chłopakowi, od razu
dziękuję za gratulacje. Miło, że i
w tym wieku można
się jeszcze czegoś nauczyć:)

Mieszkaliśmy w domu położonym wysoko
w górach tak, że nawet komórki działały sporadycznie
i w dodatku tylko w jednym miejscu na łóżkiem (jest to jedno
z wyjaśnień czemu zniknąłem z bloga na jakiś czas, byłem też w
paru innych miejscach a i ten tekst piszę w samolocie). Miejscowość
nazywała się Göstling i mimo tego, że nie jest to najbliższy
teren narciarski w Austrii od strony Węgier (Simmering jest bliżej)
miejsce było absolutnie zdominowane przez Węgrów.

Na parkingu mniej więcej połowa
samochodów z węgierską rejestracją. Są, rzecz jasna, auta
austriackie, jest parę samochodów z Czech oraz Niemiec, ale i
tak Węgrzy górą. Wszędzie słyszy się nasz ukochany język
i wpadwszy na kogoś lepiej próbować z “elnézést”
niż “Entschuldigung”. Szukamy instruktora do nauki jazdy na
nartach i dostajemy Węgra, który nota bene potrafi uczyć też
po niemiecku, angielsku i francusku. Kelnerki w barze to też
Węgierki i częściej słychać jak wykrzykują nazwy podawanych dań
po węgiersku niż po austriacku. Lista dań na tablicy jest zarówno
w języku tubylczym jak i naszym.

Dla mnie niesamowite. Rozumiem, że
Węgrów sporo, bo na Węgrzech faktycznie nie bardzo jest
gdzie jeździć. Ale to stawanie na głowie, żeby dobrze ich
obsłużyć w ich własnym języku? To już bardziej przypomina
Balaton, gdzie wszystko jest po niemiecku w uniżonym oczekiwaniu na
exenerdowców! Węgrzy jako ważni i cenieni klienci w Austrii?
Brzmi to dość niezwykle ale najwidoczniej tak jest. To i owo
najwyraźniej zdarzyło się w ciągu ostatnich 15 lat.