co to znaczy być Polakiem

Bycie Polakiem w Polsce jest proste.
Mieszkając tam człowiek jest po prostu miarą polskości. Sposób
w jaki mówi staje się kanonem języka polskiego. Może sobie
używać ile chce zwrotów z, dajmy na to, angielskiego i
będzie najwyżej częścią ewolucji języka. Może nie znać tańców
ludowych, nie wiedzieć kim była Boznańska, ani tego,
że Apollinaire tak naprawdę nazywał się Kostrowicki, mieć zerowe
pojęcie o historii i nie potrafić odpowiedzieć na pytanie skąd
się wzięli czterej pancerni na Syberii a i tak będzie się
niekwestionowanym Polakiem. Niedoznawanie wzruszeń przy słuchaniu
hymnu, brak zainteresowania muzeum Powstania Warszawskiego czy
nienawidzenie bigosu niczego tu nie zmieni. Jest taki ktoś
Polakiem i już.

Co innego mieszkając zagranicą. Tutaj
nie da się być Polakiem bezwiednie. Tutej trzeba się określać.
Bycie Polakiem zagranicą to absorbujące zajęcie. Używasz zwrotów
z innego języka? Niedobrze. Jesz miejscowe potrawy? Wynaradawiasz
się. Dziecko śpiewa piosenki ludowe w szkole? A czemu nie nasze?
Pasywność jest niedopuszczalna.

No dobrze, trzeba więc coś robić.
Ale co? Nie ma oczywistych rozwiązań. Polacy, którzy są tu
“na jakiś czas” tylko (studia, praca) niczym się nie przejmują,
żyją sobie jak turyści. Tutejsza Polonia to co innego. Nie bardzo
chodzę na ich imprezy ale przeglądam polonijną prasę
oraz rozmawiam z babysitterką Chłopaka panią Krystyną więc się
trochę orientuję.

Streszczając: rocznica, msza i
kuchnia. Większość imprez to obchody połączona z konsumpcją
narodowych przystawek. Mnóstwo selektywnej, nieodmiennie
chwalebnej, historii, dużo mszy i księży. To nie dla mnie.

Jedyną chyba istotną rzeczą
pozostaje mówienie po polsku i kultura, i tego właśnie
staram się nauczyć Chłopaka.

Ciekawe pytanie.

Reklama