Te drobne roznice kulturalne … Na Wegrzech na przyklad zdejmuje sie buty wchodzac do mieszkania. Lub przynajmniej wypada zaczac je zdejmowac uwazajac na reakcje gospodarzy, jesli zaprotestuja mowiac na przyklad, ze dawno nie bylo sprzatane mozna sobie odpuscic i pozostac w butach. Ale jesli nie, to buty sie zdejmuje a gospodarze zwykle oferuja kapcie, albo "sluzbowe" czekajace na gosci albo, co gorzej, zsuwaja z nog swoje z zachecajacym usmiechem. Stopy wklada sie potem w cudze, cieple jeszcze kapcie, brrr…. Moja kolezanka Heather, ktora jest duza (choc jednak nie gruba!) opowiadala jak w jej przypadku oferuja jej zwykle kapcie jakies trzy numery za male, nieco sie nameczy chodzac w nich.
Zwyczaj nieco odmienny od tego, do czego bylem przyzwycajony. Kiedy zima przychodzial do nas wujek Wojtek w wibramach kladlo mu sie pod buty szmate na topiacy sie snieg z rowkow w podeszwie i mimo tego, ze rzecz miala miejsce na parkiecie nikomu nie przychodzilo do glowy zasugerowac zdjecie butow.
Czemu to takie wazne wiedziec takie rzeczy? Pamietam, jak raz bedac w Budapeszcie na weekend kiedy tu jeszcze nie mieszkalismy mielismy spac w mieszkaniu Jacksona. nie bylo go w miescie, zostawil nam klucze. Weszlismy i Sliwka jakby gdyby nic zalozyla jego kapcie. Niemal zzielenialem z zazdrosci, tak beztrosko zaklada jego rzeczy? Jakze to tak? Dopiero pozniejsze zrozumienie praktyk zwiazanych z butami pozwolilo mi uswiadomic sobie te zupelna niewinnosc takiego zachowania.
Swoja droga to nie tylko jedna taka roznica kulturalna, ktora musialem sie nauczyc. I sadze, ze zostalo mi ich jeszcze pare. Bez ich znajomosci – i zrozumienia – fatalnie sie zyje.